Juventus w pogoni za Napoli, a na deser Derby della Madonnina

Weekend z Calcio trwa w najlepsze. Hity gonią hity. Mamy do czynienia z widowiskami przez duże „W”. Juventus po raz pierwszy w sezonie uległ na własnym obiekcie, a katem okazał się Ciro Immobile i jego Lazio. Z takiego obrotu spraw skrzętnie skorzystało Napoli, które pokonując Romę umacnia się powoli na pozycji lidera Serie A. Na koniec czekają nas 167. Derby Mediolanu.

Na sobotę przygotowano dwa mecze Serie A, ale za to jakie. Sama śmietanka włoskiej piłki. Najpierw u siebie Stara Dama gościła Lazio i ten kto nie widział spotkania niech żałuje.

Ósma kolejka zmagań, piąty mecz Juventusu na Allianz Stadium i pierwsza porażka stała się faktem. Zwycięstwo w Superpucharze Włoch na inaugurację sezonu 2017/18 podopiecznych Simone Inzaghiego nie mogło być przypadkiem. Swój wyczyn ze Stadio Olimpico w Rzymie powtórzył Ciro Immobile, który dwukrotnie boleśnie ukuł klub, który niegdyś zwątpił w talent napastnika.

Notabene jest to dopiero czwarta przegrana Juve u siebie w pierwszej lidze od momentu rozpoczęcia walki o późniejszą serię sześciu z rzędu Mistrzostw Włoch, czyli mowa o dacie 11 wrzesień 2011. Kosztuje to drużynę Massimiliano Allegriego stratę pięciu punktów do lidera z Neapolu. Natomiast ekipa Biancocelesti posiada wszelakie atuty, aby po 11-stu latach wejść do upragnionej Ligi Mistrzów. Kandydatów jest wielu. Simone Inzaghi z meczu na mecz staje się lepszym trenerem i na pewno spróbuje dorównać swojemu bratu Filippo – jako czynnego piłkarza. Luis Alberto przypomina Alessio Cerci z Torino, gdzie zastawiał miejsce by Immobile mógł wykańczać akcje bramkowe.

Z jednego spektaklu przeszliśmy na drugi, nie mniej emocjonujący. AS Roma nie dała rady najpiękniej grającemu zespołowi w Europie. Można oczywiście się nie zgodzić, ale to właśnie Napoli pod wodzą Maurizio Sarriego nie straciło choćby jednego punktu w pierwszych ośmiu meczach biorąc pod uwagę TOP 5 rozgrywek ligowych na Starym Kontynencie. Rekord za rekordem.

Walory ofensywne są odpowiednio wyważone z defensywą. Świadczy o tym bilans bramkowy 26 zdobytych – 5 straconych. Trio Insigne-Mertens-Callejon ustrzeliło rywali 14-krotnie, co stanowi 54% goli drużyny. Szkoda, że Polacy nie są pierwszoplanowymi wyborami trenera, ale na pewno czują wsparcie. W przypadku Arkadiusza Milika, który zmaga się z urazem kolana, natomiast Piotr Zieliński pozostaje super rezerwowym.

Przed nami 167. Derby Mediolanu, na które sprzedano wszystkie bilety, a dochód z meczu będzie rekordowy na tle Serie A. Kwota 4,8 miliona euro mówi sama za siebie.

Zerkając na ostatnie mercato można dojść do wniosku, że przynamniej jedna z mediolańskich ekip powalczy o Scudetto, a na pewno o miejsce dające start w Champions League. Jak wiemy spotkania derbowe rządzą się swoimi prawami i o końcowym rezultacie decydują szczegóły. Sytuacja w tabeli nie ma znaczącej wagi, choć to Nerazzurri prezentują wyższą formę na początku kampanii. Duże znaczenie będzie miało również przygotowanie fizyczne. Oba kluby posiadają w swoich szeregach liczną ilość piłkarzy reprezentujących barwy narodowe, a wiadomo, iż jesteśmy po przerwie na kadrę. Około 22:30 polskiego czasu przekonamy się czy Luciano Spalletti podtrzyma znakomitą passę czterech zwycięstw nad Vincenzo Montellą w Serie A. Transmisja w Eleven.

Przewidywane składy [LGdS]:

LGdS

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x