Juventus, Albania i Euro 2016, czyli nowe nabytki Legii Warszawa

Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Po udanym zeszłym sezonie w Warszawie apetyt rośnie w miarę jedzenia. Oczekiwania znów są olbrzymie, a na czele tej listy jest drugi z rzędu awans do Ligi Mistrzów. Realizacja tego celu wymaga przede wszystkim dobrych piłkarzy. Tymczasem Legię opuścił ich główny motor napędowy – Vadis Odjidja – Ofoe. Kwestia problematyczna to napastnicy. Odkąd odeszli Nemanja Nikolić i Aleksandar Prijović na Łazienkowskiej za bramki mieli odpowiadać Tomas Necid i Daniel Chima-Chukwu. Pierwszy zdobył dwie, a drugi… grał głównie w rezerwach. Idealnym rozwiązaniem problemów mają być udane transfery. Czas przyjrzeć się zawodnikom, którzy tego lata mogą namieszać w składzie Legii*.

Jarosław Niezgoda (powrót z wypożyczenia) – Perspektywiczny 22-letni napastnik, którego kariera nabrała rozpędu w drugoligowej Wiśle Puławy. Młody Niezgoda w półtora sezonu (2014/15 i runda jesienna 2015/16) zdobył dla Dumy Powiśla 21 bramek. Zaowocowało to zainteresowaniem Legii Warszawa i przenosinami do stolicy. W pierwszym sezonie mógł świętować mistrzostwo Polski, chociaż tylko raz zasiadł na ławce rezerwowych. Ekstraklasowy debiut zaliczył w kolejnym sezonie i to od razu w pierwszym składzie przeciwko Arce. Następnie odszedł z Legii na roczne wypożyczenie do Ruchu Chorzów, w którym odpalił. W 27 spotkaniach zdobył 10 bramek i został wybrany odkryciem minionego sezonu Ekstraklasy. Jarosław Niezgoda zaliczył również występy na Euro U-21. Teraz wraca do Legii, by walczyć o miejsce w pierwszym składzie i pokazać, że nie jest zawodnikiem jednego, udanego sezonu w chorzowskim Ruchu.

Łukasz Moneta (powrót z wypożyczenia) – Podobnie, jak Jarosław Niezgoda wraca do Legii z wypożyczenia w Ruchu Chorzów. Na Śląsku spędził ostatnie półtora sezonu, gdzie z powodzeniem ogrywał się w Ekstraklasie. 23-letni skrzydłowy ma na swoim koncie już 44 występy w najwyższej klasie rozgrywkowej, występy w reprezentacji narodowej U-21 i przede wszystkim papiery na granie. Łukasz Moneta z pewnością nie powinien składać broni i walczyć o grę w pierwszym składzie Legii. W aktualnym sezonie wystąpił w dwumeczu II rundy el. Ligi Mistrzów przeciwko IFK Marienhamn. Lewoskrzydłowy zaprezentował się dobrze, ale na razie może być to za mało na pierwszą jedenastkę.

Mateusz Szwoch (powrót z wypożyczenia) – Kontuzje i kłopoty z sercem to największa bolączka w karierze 24-letniego pomocnika. Mimo takich przeciwności losu udaje mu się znów wyjść na prostą. W zeszłym sezonie zdecydował się odbudował na wypożyczeniu w Arce Gdynia. Grał w Ekstraklasie, jak i Pucharze Polski. Łącznie zanotował 43 występy, do siatki rywali trafiał pięciokrotnie, a kolegom otwierał drogę do bramki 9 razy. Po utrzymaniu Arki i wygraniu Pucharu Polski wraca do Legii, aby walczyć o pierwszy skład w drużynie mistrza Polski. Trener Magiera pokazuje, że ma zaufanie do Szwocha, w czterech oficjalnych meczach tego sezonu pojawiał się na boisku trzykrotnie.

Krzysztof Mączyński (transfer definitywny) – Najgorętszy transfer tego lata. Przejście Krzysztofa Mączyńskiego do Legii zdecydowanie podgrzało atmosferę w polskiej Ekstraklasie. Wychowanek krakowskiej Wisły jeszcze niedawno zapewniał, że do Legii nie przejdzie. Słowa to jedno, a czyny drugie. Reprezentant Polski to niezwykle doświadczony pomocnik, który w przeszłości grał w ŁKSie, Górniku Zabrze, wspomnianej już Wiśle. Zaliczył również ponad roczny epizod w Chinach broniąc barw Guizhou Renhe (aktualnie klub zmienił siedzibę i nazywa się  Beijing Renhe). Ponadto Mączyński mocno przyczynił się do awansu reprezentacji Polski na Euro 2016 oraz do dobrych wyników kadry na turnieju we Francji. Jest zdecydowanie ważnym ogniwem drużyny Adama Nawałki. Warto zauważyć, że w metryce zawodnika wybiła już magiczna liczba 30 lat. Mączyński młodszy już nie będzie i przejście do Legii to dla niego zdecydowanie krok na przód. To dla niego szansa na grę w Lidze Mistrzów i sukcesy na krajowym podwórku, których mu brakuje.

Hildeberto (transfer definitywny) – Jeden z najbardziej zagadkowych transferów tego lata w Ekstraklasie. Młody, zaledwie 21-letni obrońca przyszedł do Legii z Benfiki Lizbona. Trzeba tu zaznaczyć, że w portugalskim klubie kojarzony jest głównie z występów w drużynie rezerw. Nominalnie jest prawym obrońcą, ale może też grać jako prawy pomocnik. Ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Nottingham Forest. Trzeba przyznać, że jego statystyki wyglądają przyzwoicie – 22 spotkania i 2 bramki na zapleczu Premier League. To niezły rezultat, jak na młodego prawego obrońcę w tak silnej lidze. W Legii jeszcze szans od trenera Magiery nie dostał, ale z pewnością wiele osób chciałoby się przekonać co wychowanek Benfiki pokaże w Ekstraklasie.

Armando Sadiku (transfer definitywny) – Legia szukała napastnika i znalazła go… w Szwajcarii. To właśnie tam przez większość kariery grał albański snajper. W 2011 roku trafił do FC Locarno i tak aż do czasu przenosin do Warszawy zanotował 171 występów na szwajcarskich boiskach (wliczając w to I i II ligę oraz krótki 2 meczowy epizod w III lidze). Armando Sadiku również strzelał bramki, jak na napastnika przystało. Łącznie zanotował 86. trafień. Albańczyk z powodzeniem reprezentuje barwy swojego kraju. W kadrze narodowej zagrał 25 razy i zdobył 7 bramek. Tą najważniejszą jest oczywiście trafienie podczas Euro 2016 przeciwko Rumunii. Sadiku zapewnił pierwszą w historii występów na międzynarodowych turniejach wygraną dla swojego kraju. Jak sam zawodnik przyznaje imię nadał mu ojciec na cześć Diego Armando Maradony. Na jego bramki jednak nie trzeba było długo czekać, bowiem już w ligowym debiucie pokonał bramkarza Górnika Zabrze.

Cristian Pasquato (transfer definitywny) – To miała być gwiazda Juventusu. Następca Alessandro Del Piero. Przecież w debiutanckim i jak do tej pory jedynym oficjalnym meczu w Juventusie młody Pasquato zastąpił w doliczonym czasie właśnie Del Piero. Był to jednak jedyny tak mocny akcent w jego wykonaniu. Włoski napastnik bowiem przez większość kariery zjeździł swoją ojczyznę wzdłuż i wszerz. Występując m.in. w barwach Empoli, Padovy, Lecce, Livorno, Torino, czy Udinese. W zeszłym sezonie po raz pierwszy wyrwał się z Włoch. Ostatni rok spędził na wypożyczeniu w Kryliach Sowietów Samara. Ligi rosyjskiej może nie zawojował, ale 5 trafień i 8 asyst nie wygląda źle. W Legii ma być zawodnikiem, który sprawi, że nikt nie będzie narzekał na brak Vadisa oraz skuteczności napastników.

 

* do Legii z wypożyczeń powrócili jeszcze: Michał Masłowski, Steveen Langil, Konrad Jałocha, Mateusz Wieteska, Jakub Szumski, Robert Bartczak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x