Josue przez finałem Pucharu Polski: Razem z drużyną znamy stawkę tej rywalizacji

Josue

Shutterstock/Mikołaj Barbanell

Po porażce będę wściekły. Nie będzie to jednak miało wpływu na moje pozostanie bądź odejście z Legii. Tę decyzję podejmę z rodziną. Nie zaprzątam sobie głowy żadnymi plotkami – mówi Josue przed starciem z Rakowem Częstochowa (godz. 16:00).

Legia Warszawa postara się przerwać kapitalną serię Medalikom w Pucharze Polski. Dzisiaj na PGE Narodowym faworytem będzie zespół Marka Papszuna, który może zdobyć trzeci triumf z rzędu. Legioniści chcą dołożyć do gabloty pierwszy puchar za czasów Kosty Runjaicia.

Ciężko pracowaliśmy, rozegraliśmy trudne mecze, aby znaleźć się w tym miejscu, na tym stadionie, przed naszymi fanami. To zasługa nie tylko nas piłkarzy, ale też całego sztabu, kibiców i wszystkich ludzi związanych z Legią. Cała drużyna czuje się wspaniale. To tylko jeden mecz, w którym wszystko może się wydarzyć – zapowiada Josue.

Rywalizacja lidera z wiceliderem PKO Ekstraklasy postrzegany jest jako pojedynek, dwóch świetnych rozgrywających. – Nie postrzegam Iviego Lopeza jako mojego rywala. Mam z nim bardzo dobrą relację. Nie widzę w nim żadnego przeciwnika. Nie będzie to potyczka między dwoma zawodnikami. Ja wiem co mam zrobić, aby pomóc mojej drużynie. Tutaj chodzi o rozgrywki na poziomie zespołowym, a nie indywidualnym – kontynuował. 

32-latkowi z końcem czerwca wygasa kontrakt przy Łazienkowskiej. –  Jeżeli wygramy, to będę szczęśliwy. Po porażce będę wściekły. Nie będzie to jednak miało wpływu na moje pozostanie bądź odejście z Legii. Tę decyzję podejmę z rodziną. Nie zaprzątam sobie głowy żadnymi plotkami. Jestem skoncentrowany razem z drużyną. Myślimy tylko o finale. Wiemy, że większość kibiców będzie po naszej stronie. To mnie napędza do działania. W Polsce taka atmosfera i taki doping możliwy jest tylko w Legii Warszawa – deklaruje Portugalczyk.

To dla mnie pierwszy finał w Legii. Razem z drużyną znamy stawkę tej rywalizacji. Czuję się bardzo dobrze, jestem zmotywowany. Każdy z finałów w mojej karierze był inny. W Izraelu nie było publiczności ze względu na pandemię. Jutro będzie wpierać nas olbrzymia rzesza kibiców. To dodatkowy element do motywacji. Jest to tak naprawdę ciężkie do wyjaśnienia, gdy nie jesteś piłkarzem. To po prostu trzeba poczuć na własnej skórze – zakończył.

źródło: info.pras. legia.com 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x