Joao Amaral: Powrót, który nie musi pomóc

Krzysztof Drobnik (Piłkarski Świat)

Joao Amaral w ciągu kilku najbliższych dni powinien stawić się w Poznaniu, aby po wypożyczeniu do Pacos de Ferreira kontynuować swoją karierę w barwach Kolejorza. Pytanie jakie nasuwa się w kontekście portugalskiego pomocnika jest jedno – komu w przypadku jego powrotu będzie lżej? Lechowi czy samemu zawodnikowi?

Joao Amaral – piłkarz naznaczony

Od samego początku swojego pobytu w Poznaniu, pomocnik rodem z Portugalii był w pewien sposób naznaczony. Kibice i trenerzy wiele obiecali sobie po grze urodzonego w Vila Nova de Gaia zawodnika. Długo nie było dokładnie wiadomo ile za Joao Amarala zapłacono, ale nie zmieniało to faktu, że Portugalczyk miał być jednym z najważniejszych zawodników Lecha Poznań.

Pod wodzą Ivana Djurdjevicia, Joao Amaral spisywał się bardzo solidnie. Warto przypomnieć, że to właśnie on zdobył gola w pojedynku Lecha z Sziachtiorem Soligorsk, który dał poznaniakom remis. Sam zawodnik od pierwszego dnia podkreślał, że cieszy go współpraca z trenerem, który zna język portugalski. Sprowadzenie Amarala i Pedro Tiby do tej pory jest chwalone przez kibiców Lecha Poznań. Zwracają oni uwagę na fakt, że gdyby nie „Djuka”, to z pewnością obu panów nie widzielibyśmy w Poznaniu.

Jak wiadomo jednak, wszystko co dobre szybko się kończy. Ivan Djurdjević został z Lecha zwolniony. Jego następcą został Adam Nawałka, który nie potrafił poukładać Kolejorza po swojemu i też bardzo szybko z Poznania wyjechał. Dopiero powierzenie zespołu Dariuszowi Żurawiowi miało dać poznańskiej lokomotywie pewną stabilizację. I trzeba uczciwie przyznać, że takową dało. Odbywa się to jednak bez udziału portugalskiego zawodnika, który w zimowym okienku transferowym wrócił do Portugalii.

Gdzie jest kłamstwo?

Kibice Lecha oraz eksperci zostali zaskoczeni przez Jaoa Amarala, który na klubowym kanale wyznał, że musi odejść do Portugalii ze względu na kłopoty rodzinne i zbliżający się poród narzeczonej. Nie wszyscy „kupili” tłumaczenia piłkarza i wskazywali, że może on po prostu szukać drogi ucieczki z Poznania. Nie można napisać, że z pewnością tak było, ale słowa tego samego piłkarza już kilka miesięcy po słynnym filmiku dają do myślenia.

Joao Amaral na łamach dziennika „A Bola” stwierdził bowiem, że odszedł z Lecha przez… Dariusza Żurawia. Trenera, który rzekomo nie potrafił jemu zaufać i przez to nie był on graczem pierwszego wyboru. Rzut oka na statystyki pokazuje, że Joao Amaral może faktycznie nie był pewniakiem do gry. Jednak nie można zarzucić obecnemu szkoleniowcowi Lecha tego, że nie stawiał na portugalskiego pomocnika. Przed wyjazdem do Portugalii rozegrał on w barwach Kolejorza 15 meczów w lidze, w których zdołał zdobyć 3 gole i zanotować 4 asysty.

Bilans nie jest najgorszy i nawet fakt, że nie zawsze Joao Amaral grał od początku do końca nie powinien być wymówką dla zawodnika, za którego zapłaciło się duże pieniądze. Warto zadać sobie pytanie – w którym momencie padło kłamstwo? Wtedy, gdy zawodnik przekonywał, że musi wrócić do ojczyzny, bo czuję się źle i nie może dawać klubowi tyle, ile by chciał. Czy wtedy, gdy zwracał uwagę na to, że wszystko jest winą Dariusza Żurawia. Mówi się, że prawda leży gdzieś pośrodku. W tym przypadku jednak bliżej mi do stwierdzenia, że prawdą było złe samopoczucie zawodnika, ale niekoniecznie spowodowane decyzjami szkoleniowca. Ambitny piłkarz powinien zdawać sobie sprawę z tego, że obowiązuje go kontrakt i on musi go wypełnić.

Komu pomoże powrót Amarala?

Na początku sierpnia zawodnicy Lecha Poznań wracają do treningów przed sezonem 2020/2021. W grupie piłkarzy, którzy mają wstawić się w klubie jest również Joao Amaral. Wypożyczenie do Pacos de Ferreira właśnie się kończy, a sam piłkarz ma jeszcze dwa lata kontraktu z poznańskim klubem. Nie trudno wyobrazić sobie bardzo gęstą atmosferę, która może towarzyszyć Amaralowi od samego początku przygotowań.

Jaka będzie reakcja trenera i reszty drużyny? Zapewne nie prędko się dowiemy, bo i przekazy do mediów będą bardzo ograniczone. Przyznam szczerze, że gdybym to ja był na miejscu zawodnika, który otwarcie krytykował trenera, bo nie podobało się jemu, że ten ma inne spojrzenie na zespół, to chyba wolałbym się już nie pokazywać. Joao Amaral piłkarsko posiada naprawdę spore możliwości, które w nawarstwieniu meczów z pewnością pomogłyby Lechowi. Być może właśnie to będzie miało decydujące znaczenie. Z Kolejorzem prawdopodobnie pożegna się Kamil Jóźwiak. I mimo tego, że w kadrze Lecha znaleźliby się zawodnicy, którzy mogą Kamila zastąpić (np. Michał Skóraś), to jednak obecność doświadczonego zawodnika byłaby bardzo potrzebna.

Statystyki Joao Amarala na wypożyczeniu nie są jakoś bardzo porywające. W 18 ligowych meczach zdobył on tylko jednego gola i zanotował 2 asysty. Wyraźnie pokazuje to, że nie odżył on na portugalskich boiskach. Nie wiemy co będzie z jego dyspozycją po wznowieniu treningów, ale wiemy, że mógłby on dać Lechowi kilka ofensywnych rozwiązań. Tylko czy Lech jest w stanie jeszcze go przyjąć? Z jednej strony z niewolnika nie ma pracownika. Z drugiej natomiast, umowa obowiązuje i jako jej wykonawca musisz się do niej dostosowywać. Czas pokaże, w którą stronę przechyli się szala, na której siedzi Joao Amaral.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x