EPA

Z czym się kojarzy przeciętnemu kibicowi drużyna FC Porto ? Pierwsza odpowiedź  zapewne, że jest to największy konkurent Benfiki Lizbona w liga NOS, ktoś inny przytoczy osobę Jose Mourinho. Mi osobiście nasuwa się obraz kapitalnego scoutingu oraz doskonałego zmysłu do robienia interesów przez działaczy obecnie drugiej ekipy w portugalskiej ekstraklasy. Przez Estadio do Dragao przewinęło się wielu zawodników czy trenerów, którzy w swojej dalszej karierze zabłysnęli bardziej lub mniej poza granicami Portugalii.  Zapraszam do zapoznania się z moimi rozważaniami na ten temat.

Spóźniony splendor

Era Jesualdo Ferreiry ( 2006 – 2010) – to bezapelacyjnie okres, w którym FC Porto nie miało sobie równych w rozgrywkach ligowych, w tamtej ekipie brylowali: Lucho Gonzalez, Lisandro Lopez czy Adriano. Sukcesy ówczesnego szkoleniowca ” Smoków ” na łamach mediów komentował Jose Mourinho, który to kpił z osiągnięć doświadczonego trenera porównując obie drogi kariery. The Special One chwalił się tym, że w ciągu kilku lat zdobył więcej triumfów niż Ferreira przez cały swój staż na ławce trenerskiej. Nie można odmówić portugalskiemu coachowi efektywności Porto w tamtym czasie, ale w pewnym momencie zabrakło chemii między nim a zawodnikowi, najlepszy to przykład (blamaż w Champions League – dwumecz z Arsenalem Londyn i słaba dyspozycja w kluczowych meczach).  Następnym pracodawcą okazała się Malaga, tutaj były szkoleniowiec m.in. Benfiki zagrzał miejsce tylko przez 5 miesięcy z powodu słabych wyników. Kolejnym przystankiem Ferreiry był Panathinaikos Ateny, gdzie zastąpił na ławce trenerskiej Jacka Gmocha, przygoda z ” Koniczynkami” trwała dwa lata, w tym okresie nie udało się zdetronizować odwiecznego rywala, czyli Olympiakosu Pireus. Działacze 20 – krotnego podziękowali za współpracę Portugalczykowi.  Nieudane wojaże zagraniczne przyczyniły się do następnej próby udowodnienia swojej marki w ojczyźnie, pomóc w tym miała praca w Sportingu Lizbona, a potem w Bradze.  Obie te próby zakończyły się fiaskiem, od marca 2015 roku Jesualdo Ferreira pokazuje swój kunszt trenerski w Egipcie , gdzie jego drużyna Zamalek SC prowadzi w ligowej tabeli po 24 seriach gier.

Gdzieś niespełniony ?

Sezon 2003/04  w wykonaniu FC Porto to jedno z najpiękniejszych wspomnieć starych sympatyków ” Smoków ” jak i tych nowych. Dzięki triumfowi w Champions League kariery zawodników ówczesnego teamu poszybowały mocno w górę, Deco przeszedł do Fc Barcelony,  Ricardo Carvalho i Paulo Ferreira wraz ze swoim szkoleniowcem wybrali ofertę Chelsea Londyn. Można byłoby się rozpisywać o innych graczach, którzy opuścili wtedy szeregi świeżo upieczonego zwycięzcy, ale ja chciałbym troszeczkę rozwinąć temat zawodnika nietuzinkowego w “Dream Teamie”, a mianowicie Carlosa Alberto. Dla urodzonego w 1984 roku zawodnika europejska przygoda nie mogła się lepiej zacząć – Mistrzostwo Portugalii 2003/04 oraz Liga Mistrzów 2003/04 . Przyjście nowego trenera ( Luigi Del Neri przez kilkanaście dni był następcą Mourinho), a potem kadencja Luisa Fernandeza miały być dla młodego gracza oznakami lepszych czasów – nic bardziej mylnego.  Na początku 2005 roku po fali konfliktów Brazylijczyk postanowił się odbudować w Corinthians Sao Paulo, kapitalne występy w swojej ojczyźnie pozwoliły Alberto wrócić do Europy, z usług zawodnika skorzystać postanowił Werder Brema,  jego dorobek meczowy w Niemczech to zaledwie 2 występy, bo były triumfator Ligi Mistrzów nie spełniał wymagań włodarzy z Bremy, w międzyczasie pomocnik pograł w licznych klubach brazylijskich. W roku 2015 swoich sił próbował w  barwach Al Dharfa z mizernym skutkiem. Na ten moment po raz kolejny stara się odbudować w Brazylii, gdzie występuje w  Figueirense ( Serie B ).

Ukryty talent 

Jak wspominany bramkarzy 30 – krotnego Mistrza Portugalii to najczęściej zapewne wymieniamy Józefa Młynarczyka, Vitora Baię czy Heltona. Trudno z tym polemizować, bo te persony broniły bramki Porto w trakcie najlepszych lat, ale wymienię tutaj również Nuno, który może nie zabłysnął jako bramkarz, jednak jego gwiazda zaczyna błyskać w kontekście trenerskim. Pierwszą poważną szansę na pokazanie pomysłu na grę były goalkeeper otrzymał w Rio Ave, a tam w przeciągu 2 lat wywindował klub w czołówkę portugalskiej elity( 6 lokata w 2013 roku oraz finał Pucharu Portugalii 2014), dobrą pracę początkującego szkoleniowca dostrzegli dyrektorzy Valencii oferując mu propozycję prowadzenia drużyny. Jak na razie Valencia zadziwia i szokuje swoją postawą kibiców europejskiego futbolu – 4 miejsce po 33 kolejkach i agresywna walka o miejsce premiujące promujące bezpośredni udział w następnej edycji Ligi Mistrzów. Ewentualny sukces Nuno z całą pewnością powinien otworzyć mu drzwi do klubów lepiej zorganizowanych i o lepszej renomie.

FC Porto to klub z całą pewnością wyjątkowy, na którym powinni wzorować się włodarze innych klubów w kontekście wyławiania i umiejętnego wydobycia potencjału “nieoszlifowanych diamentów”. Grube setki milionów Euro przychodów z tytułu transferów są tego najlepszym przykładem. Równo tydzień temu podopieczni Lopetegui boleśnie rozstali się z europejskimi pucharami, to pozostaje jeszcze walka o 31 mistrzostwo kraju z Benfiką Lizbona.  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x