Jak wyglądało El Clasico i jak wygląda dobę po

Real Madryt ostatecznie uległ FC Barcelonie 2:1 (1:1) w meczu na szczycie 28 kolejki hiszpańskiej La Liga. Ekipa Ancelottiego przyjeżdżała na Camp Nou według większości ekspertów na pożarcie. Tak się jednak nie stało, choć niewiele brakowało, ponieważ Królewscy w drugiej części meczu zaprezentowali prawdziwy regres względem pierwszej odsłony i mogli przegrać wyżej niż 2:1.

mirror.co.uk.
mirror.co.uk.

Kluczową rolę odegrał Mateu Lahoz, rozjemca tego pojedynku. Hiszpan wczoraj rozdawał kartki na prawo i lewo, szkoda, że na niekorzyść jednej drużyny – Realu Madryt. W ciągu pierwszych 45 minut Lahoz ukarał 3 piłkarzy Królewskich, ale tylko w jednej akcji nie popełnił błędu – Cristiano symulował. 2 poprzednie kartki ujrzała para stoperów Ramos-Pepe. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo w tego typu spotkaniach obrońcy jeszcze bardziej są narażeni na kartki, ale sposób w jaki Lahoz karał obu stoperów był co najmniej dziwny. Pepe został upomniany już przy drugim przewinieniu, kiedy odepchnął Suareza, a Urugwajczyk łapał się za łydkę. Z kolei Ramos podciął Messiego przed polem karnym… Barcelony. Zdaniem arbitra to wystarczyło, aby przy pierwszym faulu ukarać stopera Królewskich żółtym kartonikiem. Takie decyzje mogą mieć tylko jedno uzasadnienie – ustawienie sobie spotkania, pokazanie piłkarzom obu drużyn, że nie wejdą Ci na głowę. Jeśli tak to mu nie wyszło, bo – tradycyjnie w klasykach – w drugiej połowie następuje fala nieczystych zagrań i tak też byłotym razem przy okazji spięcia Cristiano Ronaldo z Mascherano, oraz Iniesty z Ramosem, a tych fauli było o wiele więcej.

thebiglead.com
thebiglead.com

Co do meczu to byliśmy świadkami niecodziennego zdarzenia. Po raz pierwszy od dawien dawna Duma Katalonii dała się zdominować i to na własnym stadionie! Co prawda, koniec końców podopieczni Luisa Enrique mieli przewagę w posiadaniu piłki (52%-48%), ale ich gra szczególnie w pierwszej połowie pozostawiała wiele do życzenia. Najpierw objęli prowadzenie po bramce Mathieu (Co trzeci puszczony gol przez Casillasa pada po strzale głową), potem Neymar nie wykorzystał 100% sytuacji, a minutę później stracili bramkę z kontry. Po wyrównującej bramce CR7 Real Madryt dosłownie “usiadł” na Blaugranie i nie dawał im chwili oddechu. Taki stan rzeczy utrzymywał się praktycznie do końca pierwszej połowy, podczas której Królewscy powinni zdobyć jeszcze minimum dwie bramki, ale do przerwy obie ekipy schodziły z remisem 1:1.

http://vine.co/v/OY0WZm9AtDQ

Na drugą część gry Real znów wyszedł pewny siebie, bez żadnych kompleksów i kontrolował przebieg spotkania i wydawało się, że znowu będzie bliski objęcia prowadzenia po strzale Benzemy, ale Bravo tego wieczoru był dobrze dysponowany i nie dał się zaskoczyć Francuzowi. Niestety była to ostatnia dogodna okazja dla Realu bo chwilę później Luis Suarez zdobył bramkę dla FC Barcelony. Spory udział w tym trafieniu, oprócz genialnego podania Alvesa miała para Ramos-Pepe oraz… Casillas. Błąd popełnił Pepe, który stał za daleko od Ramosa i od Suareza, a potem nie zdołał zablokować strzału El Pistolero, jednak interwencja Casillasa też nie należała do najlepszych. Właśnie! Problemem Realu, jego słabą stroną jest pozycja bramkarza. Keylor Navas po udanym poprzednim sezonie w Lidze hiszpańskiej oraz Mundialu w Brazylii przeszedł do Realu i na tym jego przygoda z futbolem się skończyła. Reprezentant Kostaryki gra sporadycznie, zazwyczaj w Pucharze Króla i zaliczył epizody w lidze. Ancelotti nie dał mu okazji do wykazania się, a wobec postawy Cassillasa, Kostarykanin powinien dostawać więcej szans, albo w lecie Florentino Perez powinien zrobić zakupy na pozycji bramkarza

fcbarca.com
fcbarca.com

Nastroje po Klasyku są odmienne. W Madrycie wieje. Barca ma 4 punkty przewagi nad drugim w tabeli Realem. Messi w klasyfikacji strzelców ma tylko jedną bramkę przewagi nad Cristiano Ronaldo, ale 4 asysty więcej od Portuglaczyka i choć terminarz Dumy Katalonii wydaje się trudniejszy aniżeli Realu, to ta przewaga powinna wystarczyć do sięgnięcia po tytuł mistrza kraju. Ancelotti i spółka musieliby mieć ogromne szczęście, żeby Barca wypuściła taką przewagę, ale poprzedni sezon udowodnił, że w futbolu nie ma rzeczy niemożliwych, tak więc Real niekoniecznie musi skupić się tylko na Champions League, gdzie czeka na niego Atletico Madryt. Barcelona z kolei zmierzy się ze starym rywalem z grupy LM, czyli PSG i wobec absencji w pierwszym meczu tych drużyn Ibrahimovicia i Verattiego po stronie PSG, Barca wydaje się absolutnym faworytem dwumeczu 1/4 finału LM.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x