Jerzy Brzęczek / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Po co reprezentacji mecze towarzyskie? Czy one nie służą pomocą? Czy w takich meczach nie powinno się testować nie tylko różne warianty, ustawienia, ale również i zawodników? Czy w meczach sparingowych nie powinno się grać dublerami? Czy w takich spotkaniach nie powinno się rotować składem, dokonywać pewnych korekt?

Po co Brzęczek powoływał tylu piłkarzy? Tylko po to, by przeprowadzić wewnętrzną gierkę podczas treningu? Jeśli tak, to po cholerę był ten mecz z Czechami w środku zgrupowania przed „ważnym” meczem z Portugalią? Rozumiem, że był on ustalony jeszcze za kadencji Adama Nawałki, ale przecież można było z niego zrezygnować. Skoro Brzęczek boi się wpuszczać nawet na mecze towarzyskie, czyli w meczu o przysłowiową pietruszkę takich piłkarzy jak Matynia, Olkowski, Pietrzak, Piątek, Buksa czy Cionek? Z tymi dwoma ostatnimi to już w ogóle przegięcie. Jednego zabrał Michniewiczowi podczas arcyważnego meczu z Portugalią, a drugiego powołując, zaprzeczył sam sobie. Czy ci wszyscy piłkarze, których wymieniłem, przyjechali na wycieczkę, czy na zgrupowanie kadry? Jeśli na kadrę, to dlaczego nie są sprawdzani? Ciężko było ich wpuścić na jedną połowę? Lub na pół godziny? Albo nawet na kwadrans? Bo nie wierzę, żeby ci panowie zagrali w Portugalii. Więc ominęła ich gra w meczu towarzyskim i najprawdopodobniej w spotkaniu w Lidze Narodów. Wiem, że zgrupowanie jeszcze się nie zakończyło i to pytanie powinienem zdać po wtorkowym meczu, ale pozwólcie, że wyprzedzę fakty i zadam je dzisiaj. Co tym piłkarzom dało to zgrupowanie? Czy nie lepiej byłoby im zostać w klubie i potrenować pod okiem swojego klubowego trenera niż u Brzęczka? No, chyba że chcieli się spotkać z Lewandowskim. Pamiętam przed laty wywiad z jednym siatkarzem (mniejsza o nazwisko), który zakończył swoją przygodę z reprezentacją Polski. Powiedział bardzo istotną rzecz – „Selekcjoner powołał 13 zawodników i kiedy gramy gierkę kontrolną (po sześciu) ja siedzę na ławce. To nie dla mnie. Ja nie mam 20 lat, by mnie to jarało. W taki sposób, to mogą młodzi siedzieć. Jeżeli ja nic nie daję tej kadrze, to wolę w niej nie być”.
Wracając do dzisiejszego meczu. Czy nie lepiej byłoby nie grać spotkania z Czechami? Czy nie lepiej było poświęcić ten mecz dla treningów? Przecież Brzęczek się żalił i słusznie, że mimo iż zgrupowanie trwa aż 9 dni, to tak naprawdę tylko dwa dni można potrenować. Bo tak, pierwszy dzień nie wszyscy się zjechali. Później jednych coś bolało, drugim coś dolegało. Następnie dzień przed meczem nie można na ostro trenować, to samo dotyczy dnia po meczu. Kolejny stracony dzień, to wylot itp. Skoro selekcjoner dał szansę „aż” 14 zawodnikom (on wie, że w meczach sparingowych można przeprowadzać więcej niż trzy zmiany?), to czy nie lepiej było w listopadzie rozegrać tylko jeden mecz? Nie byłoby zmęczenie zawodników, wkurzenia w narodzie oraz tych pytań, które zadałem w tym tekście. Ja już tego nie rozumiem.

Kamil Radomski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x