II liga: Liderzy odjeżdżają reszcie ligi

Łączy Nas Piłka / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

W miniony weekend rozegrano spotkania 13. kolejki II ligi. Po kolejnych zwycięstwach wzrosła przewaga w tabeli prowadzącej dwójki – Górnika Polkowice oraz Wigier Suwałki. Dużo dzieje się także na dole tabeli, gdzie różnice pomiędzy zespołami są bardzo małe.

Hutnik Kraków – Wigry Suwałki 1:2 (0:1)

Miłosz Drąg 90 – Łukasz Bogusławski 40, Patryk Czułowski 55 (k)

Piłkarze Hutnika Kraków mają za sobą naprawdę cięzki okres. W ubiegły weekend beniaminek przegrał 0:4 z KKS-em 1925 Kalisz, a w tygodniu w ramach zaległego meczu został rozbity 2:5 przez rezerwy Śląska Wrocław. W związku z tym naprawdę trudno było się spodziewać, by Krakowie w starciu z wiceliderującymi Wigrami Suwałki mogli powalczyć chociaż o jeden punkt. W niedzielne wczesne popołudnie Hutnik absolutnie nie był zespołem gorszym – przynajmniej w pierwszej połowie. Wigry zaczęły ten mecz niepewnie, jakby wyczekując na to, co zrobi rywal. Gospodarze w pierwszej połowie mieli dwie bardzo dobre okazje do strzelenia gola. Najpierw po dograniu z lewej strony boiska już w 6. minucie obok słupka piłkę skierował Mateusz Ozimek. Parenaście minut później po rzucie rożnym Hutnik wyszedł z bardzo groźną kontrą. Abdallah Hafez wypuścił prostopadłym podaniem Ozimka, jednak jego strzał z pola karnego świetnie obronił Hieronim Zoch. Goście z północy kraju byli jednak w tym spotkaniu o wiele skuteczniejsi. Pięć minut przed przerwą po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Grzegorza Aftyki piłkę głową do bramki skierował Łukasz Bogusławski. Pragmatyzym Wigier był widoczny również po przerwie. Hutnik nie odstawał bardzo wyraźnie od rywala, ale nie dość, że nie dał rady strzelić gola, to stracił jeszcze jednego. W 55. minucie rzut karny po przewinieniu Dawida Lincy wykorzystał Patryk Czułowski. W ostatniej akcji meczu honorowe trafienie dla gospodarzy po fenomenalnym strzale z dystansu zaliczył Miłosz Drąg.

Górnik Polkowice – Garbarnia Kraków 2:1 (2:0)

Mateusz Piątkowski 7, 39 – Jakub Kowalski 90 (karny)

Zajmujący pozycję lidera Górnik Polkowice nie miał większych problemów z pokonaniem okupującej ostatnią pozycję w tabeli Garbarni Kraków. Tym razem już do przerwy całą robotę wykonał doświadczony Mateusz Piątkowski. W 7. minucie napastnik gospodarzy wykończył strzałem głową dogranie z prawej strony boiska. Drugie trafienie Piątkowski zanotował na sześć minut przed przerwą, ponownie wykorzystując podanie z prawego sektora boiska. Garbarnia pomimo niekorzystnego wyniku starała się strzelić chociaż jednego gola. Swoje szansę mieli m.in. Artur Balicki, Marek Masiuda czy Tomasz Kołbon. Gola z gry ostatecznie nie udało się strzelić, jednak w doliczonym czasie gry za faul na Dawidze Morysie “jedenastkę” wykorzystał Jakub Kowalski.

Stal Rzeszów – Bytovia Bytów 3:3 (2:2)

Rafał Maciejewski 5, Jarosław Fojut 45, Mariusz Sławek 67 – Paweł Zawistowski 23 (karny), 33, Piotr Giel 83

Zdecydowanie najciekawsze spotkanie 13. kolejki zostało rozegrane w Rzeszowie, gdzie miejscowa Stal mierzyła się z Bytovią Bytów. Już w 5. minucie Piotr Głowacki zagrał na lewą stronę do Mariusza Sławka. Jego dogranie w pole karne w świetnym stylu wykorzystał Rafał Maciejewski, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Bytovia nie zamierzała tanio oddać skóry i szybko po stracie gola stworzyła sobie dwie niezłe okazje, których nie wykończyli dostatecznie dobrze Przemysław Lech i Kacper Sezonienko. Ten drugi w 23. minucie po ograniu Damiana Kostkowskiego został sfaulowany w polu karnym, a stan meczu pewnym strzałem wyrównał Paweł Zawistowski. Goście poszli za ciosem i dziesięć minut później wyszli na prowadzenie. Fenomenalnym uderzeniem, tym razem z rzutu wolnego, popisał się Zawistowski. Gospodarzom udało się wyrównać tuż przed przerwą. Z rzutu rożnego dogrywał Głowacki, a strzałem głową Adriana Olszewskiego pokonał rutynowany Jarosław Fojut. Druga połowa zaczęła się kiepsko dla Stali. W 59. minucie za drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę z boiska zszedł Dominik Marczuk. Szalenie dużo działo się w 67. minucie. Najpierw po wrzutce z rzutu rożnego padła bramka dla Bytovii, która jednak nie została uznana z powodu spalonego. Miejscowi wyszli z błyskawiczną kontrą, którą strzałem po ziemi, przy dalszym słupku wykończył Sławek. Grająca w osłabieniu Stal nie zdołała ostatecznie dowieźć prowadzenia do końca. Zawistowski do dwóch bramek dołożył asystę, dogrywając z rzutu wolnego z prawej strony boiska idealnie na głowę Piotra Giela.

GKS Katowice – KKS 1925 Kalisz 4:1 (1:1)

Michał Gałecki 35, Adrian Błąd 52, Krystian Sanocki 56, Arkadiusz Woźniak 72 – Mateusz Majewski 20

Mecz z KKS-em 1925 Kalisz zaczął się dla GKS-u Katowice od dwóch sporych problemów. Już w 7. minucie z powodu urazu zmieniony został jeden z podstawowych napastników tego klubu Filip Kozłowski. Zastąpił go Piotr Kurbiel. Po 20 minutach gospodarze przegrywali z beniaminkiem 0:1. Po centrze tuż przed pole karne Mateusz Majewski świetnie opanował piłkę i posłał kąśliwy strzał w stronę bramki Bartosza Mrozka. Bramkarz “Gieksy” dwoił się i troił, jednak nie zdołał sięgnąć piłki, która po tym uderzeniu odbiła się jeszcze od słupka i ostatecznie wpadła do bramki. Zarówno przed stratą bramki, jak i zaraz po tym, mecz wyglądał w zasadzie tak samo. GKS Katowice przeważał i stwarzał sobie dużą ilość sytuacji, wiele z nich marnując. Przełamanie w 35. minucie dał Michał Gałecki. Piłkę w pole karne zacentrował Krystian Sanocki. Futbolówkę głową do Gałeckiego zgrał Arkadiusz Jędrych, a ten nabiegając na piłkę doprowadził do remisu. Była to bardzo ciekawa akcja, widać było w niej pomysł. To rozegranie piłki z 35. minuty siedem minut po przerwie przyćmił jednak Adrian Błąd. Po prostopadłym podaniu na wolne pole Błąd trzykrotnie “nawinął” obrońcę KKS-u 1925 i posłał bardzo mocny strzał pod poprzeczkę bramki Kamila Kosuta. Zaledwie cztery minuty później było już w zasadzie po meczu. Gospodarze tym razem wyprowadzili zabójczą kontrę. Błąd uruchomił Piotra Korbiela. Ten wykorzystał zawahanie defensora gości i po kilkunastometrowym rajdzie wystawił piłkę niepilnowanemu Sanockiemu, który ładnym, technicznym uderzeniem strzelił swojego drugiego gola w tym sezonie. Spotkanie ostatecznie zamknął w 72. minucie Arkadiusz Woźniak, który celną główką wykończył doskonałe dośrodkowanie Błąda. Dopiero po stracie czwartego gola goście stworzyli sobie kilka okazji. Przydarzył się nawet strzał w słupek zza pola karnego, było to jednak zdecydowanie za mało, by w sobotnie popołudnie wywieźć z Bukowej chociaż jeden punkt.

Pogoń Siedlce – Skra Częstochowa 1:2 (0:1)

Piotr Pierzchała 84 – Mariusz Holik 30, Kamil Wojtyra 87

Kto końcówkami wojuje, ten od końcówek ginie. Tak w jednym zdaniu można określić bardzo ciekawy mecz, którego losy rozstrzygnęły się w ostatnich minutach. Od początku Skra grała lepiej, miała więcej sytuacji do strzelenia gola. Wcześniej swoich szans nie wykorzystali Kamil Wojtyra i Karol Noiszewski. Więcej szczęścia w 30. minucie miał Mariusz Holik. Defensor gości po dośrodkowaniu Piotra Noconia na krótki słupek z rzutu wolnego sprytnym strzałem pokonał stojącego w bramce Pogoni Siedlce Mikołaja Smyłka. Gospodarze w drugiej połowie wyczuli konieczność odrobienia strat, co miało wpływ na ich postawę. Pogoń zdecydowanie częściej atakowała, jednak przez długi czas nie potrafiła wykorzystać swojej dominacji na boisku. Upragniony gol nadszedł dopiero w 84. minucie. Po szarży w polu karnym Marcina Kozłowskiego II źle wybita przez gości futbolówka trafiła do Miłosza Przybeckiego. Ten wystawił ją Piotrowi Pierzchale, po którego strzale piłka odbiła się jeszcze od blokujących obrońców Skry i ostatecznie wpadła do siatki. Radość w Siedlcach trwała jednak bardzo krótko. Już trzy minuty później Wojtyra ograł rywala i oddał strzał po ziemi. Futbolówka zanim przekroczyła linię bramkową odbiła się od obu słupków, lecz ostatecznie szczęście uśmiechnęło się tym razem do Skry. Dla drużyny z Częstochowy było to pierwsze zwycięstwo od dwóch spotkań, dzięki któremu przesunęli się na czwartą pozycję.

Sokół Ostróda – Motor Lublin 1:0 (0:0)

Krzysztof Wicki 52

Po dopiero drugim zwycięstwie odniesionym w ubiegły weekend ze Stalą Rzeszów można było się spodziewać, że Motor Lublin w końcu się odblokuje i zacznie grać na miarę oczekiwań (czy potencjału, to już kwestia bardziej dyskusyjna). Tym bardziej, że w tej kolejce naprzeciwko stanął Sokół Ostróda – kolejny z beniaminków, czyli zespoł przynajmniej teoretycznie stojący na równej pozycji. Z pierwszej połowy zdecydowanie bardziej zadowoleni mogli być goście – zarówno pod względem piłkarskim, jak i organizacyjno-logistycznym. Błażej Niezgoda w pierwszych 45 minutach zanotował dwie bardzo dobre interwencje. Najpierw, w 11. minucie bramkarz Sokoła popisał się refleksem odbijając strzał z bliska Rafała Króla. Bardziej podobała się jednak parada Niezgody po mocnym strzale z dystansu Tomasza Swędrowskiego. W 21. minucie piłkarze stanęli przed nietypowym problemem. Prawie przez kwadrans piłkarze nerwowo oczekiwali, czy ten mecz uda się w ogóle rozegrać do końca. Awarii uległo oświetlenie na stadionie w Ostródzie. Gospodarze zdołali jednak względnie szybko naprawić usterkę, dzięki czemu mecz mógł być kontynuowany. Można spekulować, jaki wpływ na postawę piłkarzy miał ten incydent. Fakty są jednak takie, że po przerwie obserwowaliśmy zupełnie inny mecz. Plan Motoru na to spotkanie zaczął sypać się w 52. minucie. Po wrzutce z rzutu wolnego Wojciecha Kalinowskiego przedziwnym uderzeniem Sebastiana Madejskiego zdołal pokonać Krzysztof Wicki. Promyk nadziei przyjezdnym dał Sławomira Duda, po którego mocnym strzale piłka nieznacznie minęła bramkę rywali. Kolejny cios Motor otrzymał w 68. minucie, kiedy za ewidentnie spóźniony wejście na środku boiska drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę dostał Marcin Michota. Sokół grając w przewadze miał szansę na strzelenie jeszcze kilku bramek. Jedna z nich zasługuje na wyszczególnienie. Po nieudanym rozegraniu rzutu rożnego gospodarze wyszli w trójkę na osamotnionego Madejskiego. Prowadzący piłkę Konrad Andrzejczak mógł wystawić futbolówkę swoim kolegom do popularnego “pustaka”, jednak pokusił się o indywidualne wykończenie tej akcji, co zakończyło się bardzo słabym strzałem wprost w bramkarza. Ta sytuacja nie miała już jednak wpływu na ostateczny wynik tego meczu. Sokół zanotował szóste zwycięstwo w tym sezonie i zbliżył się do strefy barażowej. Motor z kolei znajduje się zaledwie punkt od strefy zagrożonej powrotem do III ligi.

Olimpia Grudziądz – Błękitni Stargard 2:2 (2:0)

Krystian Kujawa 10 (bramka samobójcza), Michał Graczyk 37 – Damian Niedojad 69, Jakub Ostrowski 90

Piłkarze Olimpii Grudziądz mogą sobie pluć w brody. Przez zdecydowaną większość spotkania z Błękitnymi Stargard gospodarze byli stroną przeważającą, do przerwy prowadząć 2:0. Najpierw po dośrodkowaniu z prawej strony boiska Damiana Ciechanowskiego futbolówkę do własnej bramki skierował Krystian Kujawa. Osiem minut przed zakończeniem pierwszej połowy strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego wynik meczu podwyższył Michał Graczyk. Po przerwie bodziec dla gości dało wprowadzenie na boisko Damiana Niedojada, który zmienił w 66. minucie wyjątkowo bezproduktywnego Przemysława Brzeziańskiego. Już trzy minuty po tej roszadzie Niedojad wykończył dośrodkowanie Dawida Polkowskiego. Gościom dopiero w doliczonym czasie gry udało się osiągnąć to, czego ciężko było się spodziewać patrząc na przebieg całego meczu. Po kolejnym dośrodkowaniu w pole karne Olimpii futobolówkę do jej bramki skierował Jakub Ostrowski, ratując tym samym Błękitnym cenny punkt. Olimpia mimo przewagi przez cały mecz, mimo większej ilości stwarzanych sytuacji, ostatecznie zaledwie remisuje z rywalem, od którego lepsza była po prostu lepsza. Gwoli uzupełnienia, 10 listopada Olimpia Grudziądz w zaległym spotkaniu zremisowała 1:1 ze Zniczem Pruszków.

Lech II Poznań – Śląsk II Wrocław 2:1 (0:0)

Ołeksandr Jacenko 57, Tymoteusz Klupś 70 – Marcin Szpakowski 50

Piłkarze rezerw Lecha źle weszli w nowy sezon. Ostatnie spotkania dają jednak promyk nadziei. Zwycięstwo z rezerwami Śląska było trzecią wygraną podopiecznych Rafała Ulatowskiego z rzędu i dało wyjście Poznaniaków ze strefy spadkowej. Z powodu problemów z dotarciem do Wronek zawodników Śląska spotkanie to rozpoczęło się z 15-minutowym opóźnieniem. Mecz nie obfitował w bardzo dużą ilość okazji bramkowych. Gospodarze początkowo nastawili się głównie na grę z kontry. Po stronie Śląska groźnie było, gdy z rzutu wolnego strzał oddał Piotr Samiec-Talar. Z jego próbą zdołał sobie jednak poradzić Marko Malenica. Na początku drugiej połowy bardziej zdecydowanie zaatakował Śląsk, co przyniosło bramkę w 50. minucie meczu. Schodzący z prawej strony do środka Samiec-Talar dograł do znajdującego się tuż przed polem karnym Marcina Szpakowskiego. 19-latek oddał ładny, techniczny strzał z pierwszej piłki, z którym nie był w stanie sobie poradzić Malenica (sytuacja od 1:14:00). Lech na swoją odpowiedź kazał czekać tylko siedem minut. Na prawej stronie boiska Tymoteusz Klupś wymienił podania z pierwszej piłki z Łukaszem Szramowskim, po czym dośrodkował w pole karne. Tam niepilnowany Hubert Sobol próbował strzału przewrotką. Piłka leciała jednak zbyt wysoko, przez co napastnik rezerw “Kolejorza” tylko ją trącił. Szczęśliwie dotarła ona do Ołeksandra Jacenki, który pewnym strzałem z pierwszej piłki doprowadził do remisu (akcja od 1:21:15). Bardzo cenne trzy punkty rezerwom Lecha w 70. minucie dał Tymoteusz Klupś, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Eryka Kryga i małym zamieszaniu pod bramką, strzałem głową przypieczętował zwycięstwo swojego zespołu (akcja od 1:34:30). Miniony tydzień dla Śląska II zapowiadał się udanie, zwłaszcza po środowym zwycięstwie 5:2 w zaległym meczu z Hutnikiem Kraków. Rezerwy Lecha sprowadziły jednak beniaminka na ziemię.

Znicz Pruszków – Olimpia Elbląg 1:1 (1:0)

Maciej Machalski 23 (karny) – Janusz Surdykowski 60 (karny)

Powiedzmy sobie szczerze – spotkanie Znicza Pruszków z Olimpią Elbląg nie zapowiadało się specjalnie interesująco. Znicz zwyczajowo traktowany jest jako typowy ligowy średniak, natomiast zespół z Elbląga dopiero podnosi się z dna tabeli pod batutą nowego trenera Jacka Trzeciaka. W ubiegły weekend Olimpia z tym szkoleniowcem odniosła pierwsze zwycięstwo, a w ostatnią niedzielę dołożyli do kompletu jeden punkt. Z przebiegu meczu lepsze wrażęnie sprawiali goście, mimo to Znicz strzelił pierwszego gola. W 23. minucie rzut karny za faul Marcina Bawolika w polu karnym wykorzystał Maciej Machalski. Olimpia w pierwszej połowie była blisko wyrównania. Najgroźniej było po strzale głową Tomasza Lewandowskiego, po którym piłka odbiła się od poprzeczki. Tuż przed przerwą świetnej sytuacji nie wykorzystał zawodnik Znicza Mariusz Gabrych, który pomylił się w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem Olimpii Pawłem Rutkowskim. Przyjezdni dopiero swego w 60. minucie po skutecznie wyegzekwowanym rzucie karnym przez Janusza Surdykowskiego. Spowodował go Jakub Górski, który stojąc w murze po strzale z rzutu wolnego zagrał ręką, za co dostał drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska. Olimpia pomimo gry w przewadze liczebnej nie zdołała przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść i z Pruszkowa wyjechała z jednym punktem. I zapewne z niemałym niedosytem. Dla Znicza był to drugi remis 1:1 w minionym tygodniu. We wtorek w ramach odrabiania zaległości zespół z Pruszkowa zremisował w Grudziądzu 1:1 z miejscową Olimpią.

W tej kolejce pauzowała Chojniczanka Chojnice.

Jedenastka 11. kolejki według tygodnika Piłka Nożna

Tabela II ligi

#DrużynaM. Pkt.Bramki
1Kotwica Kołobrzeg (b)193829:16
2KKS 1925 Kalisz193540:26
3Polonia Warszawa (b)193431:20
4Stomil Olsztyn (s)193331:22
5Wisła Puławy193236:23
6Olimpia Elbląg193230:21
7Znicz Pruszków192924:23
8Górnik Polkowice (s)192426:26
9GKS Jastrzębie (s)192420:28
10Lech II Poznań192325:29
11Motor Lublin192222:26
12Pogoń Siedlce192221:25
13Radunia Stężyca192230:36
14Zagłębie II Lubin (b)192224:41
15Siarka Tarnobrzeg (b)192024:31
16Garbarnia Kraków191933:38
17Hutnik Kraków191930:38
18Śląsk II Wrocław191822:29

Zestaw par 14. kolejki II ligi:

21 listopada (sobota)

Chojniczanka Chojnice – Stal Rzeszów, godz. 16:00

KKS 1925 Kalisz – Lech II Poznań, godz. 18:00

22 listopada (niedziela)

Garbarnia Kraków – Pogoń Siedlce, godz. 12:00

Śląsk II Wrocław – Górnik Polkowice, godz. 12:00

Błękitni Stargard – Znicz Pruszków, godz. 13:00

Skra Częstochowa – Olimpia Grudziądz, godz. 13:00

Bytovia Bytów – Sokół Ostróda, godz. 14:00

Wigry Suwałki – GKS Katowice, godz. 15:00

Motor Lublin – Hutnik Kraków, godz. 19:00

Pauza: Olimpia Elbląg

W środę zostaną rozegrane także cztery zaległe mecze. O godzinie 12:00 Śląsk II Wrocław zagra z GKS-em Katowice. Godzinę później rozpocznie się spotkanie Błękitnych Stargard z Lechem II Poznań. O godzinie 16:00 naprzeciw siebie staną piłkarze Sokoła Ostróda i Garbarni Kraków. Na zakończenie dnia o godzinie 18:00 Motor Lublin podejmie na swoim boisku Bytovię Bytów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x