Ihor Charatin: W trakcie tych zdarzeń uderzono dwóch kolegów, nie wiedziałem jak się zachować

Mahir Emreli

Zdjęcie: Mateusz Kostrzewa/Legia Warszawa

Kiedy wracaliśmy z meczu wyjazdowego z Wisłą Płock do bazy treningowej, grupa 20, 30 kibiców nas zatrzymała. Zrozumieliśmy, że sytuacja nie jest fajna. Zaczęli wchodzić po kolei do autobusu – opowiedział Charatin, którego cytuje portal “legia.net”.

Po mistrzostwie Polski w Legii zapanowała euforia dodając jeszcze awans do fazy grupowej Ligi Europy. Kontuzje i krótka ławka pokazały miejsce w szeregu Wojskowych, którzy na moment spadli na ostatnie miejsce w PKO Ekstraklasie.

Po przegranej z Wisłą Płock (0:1) kilku kibiców nie powstrzymało emocji i wtargnęli do autobusu i dopuścili się przemocy wobec piłkarzy. – Atmosfera od strony kibicowskiej jest zawsze gorąca ze względu na bardzo głośny i żywiołowy doping – mówi Ukrainiec, którego cytujemy za “legia.net”.

– Kiedy wracaliśmy z meczu wyjazdowego z Wisłą Płock do bazy treningowej, grupa 20, 30 kibiców nas zatrzymała. Zrozumieliśmy, że sytuacja nie jest fajna. Zaczęli wchodzić po kolei do autobusu. Tego nikt się nie spodziewał. Pierwszy, który wszedł zaczął głośno krzyczeć. Poczułem się jak zakładnik – kontynuuje.

Tuż za nim weszli chłopaki w maskach. Powoli chodzili po autobusie, a później zaczęli krzyczeć. W pewnym momencie wszyscy się zatrzymali. Pomyślałem, że będzie jakaś draka z tego. W trakcie tych zdarzeń uderzono dwóch kolegów. W pewnym momencie przyjechała policja, a chłopaki wyszli z autobusu. Przyznam się, że nie wiedziałem jak się zachować? Odzywać się? Odpowiadać, czy nie odpowiadać? – zastanawiał się Charatin.

źródło: legia.net /

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x