I nie zmienia się nic, dalej trzeba żyć

Krzysztof Drobnik – (Piłkarski Świat)

Przed sobotnim meczem z Lechią Gdańsk napisałem, że mimo tej całej wyjazdowej degrengolady jaką prezentują w tym sezonie zawodnicy Lecha – liczę na szczęśliwy remis. No niestety, życie po raz kolejny zweryfikowało nawet najbardziej minimalne oczekiwania kibiców. Kolejorz zagrał dokładnie tak, jak we wszystkich meczach wyjazdowych w tym roku i zasłużenie przegrał na boisku lidera.

Trener-kolega, spokój w szatni.

Po tym jak stery pierwszej drużyny przejął Dariusz Żuraw można było zaobserwować bardzo pozytywne reakcję wśród kibiców Lecha. Po toksycznym dla wszystkich okresie pracy Adama Nawałki w szatni Kolejorza wreszcie miał zagościć spokój. Ten spokój gwarantuję trener Żuraw. Zna on w klubie wszystkich, nie będzie chciał robić niczego na przekór, bo jest tylko tym tymczasowym. Oczywiście podkreśla, że chcę wykorzystać daną jemu szansę, ale już pierwsze decyzję personalne i wypowiedzi zaczęły napawać niepokojem. 

Słowa z konferencji prasowej po meczu z Pogonią, że to od zejścia z boiska Łukasza Trałki wszystko się posypało, to bardzo klarowny przykład na to, że w Lechu relację trener – piłkarz są bardzo luźne. Oczywiście każda ze stron będzie podkreślać pełen profesjonalizm, ale chyba niewielu wierzy w to, że piłkarze nagle zaczną starać się bardziej niż dotychczas. Co prawda w meczu z Pogonią było widać pewne symptomy efektu “nowej miotły”, ale to chyba jednorazowy przypadek. Zawodnicy wyczuli narrację trenera i zaryzykuję stwierdzenie, że taki wewnętrzny spokój im teraz najbardziej pasuję. A to co dzieję się wokół całego klubu i jak reagują kibice mało ich obchodzi. Dograją ten sezon, bo mają jeszcze podpisane kontrakty, a później niech inni się martwią. Przed Kolejorzem bardzo ważne spotkanie w przyszłą sobotę. Mecz z Jagiellonią, którego stawką będzie gra w górnej ósemce LOTTO Ekstraklasy. Dziś ciężko przewidzieć jak ten mecz może wyglądać, ale mam przeczucie graniczące z pewnością, że trener Żuraw ponownie “zaufa” tym zawodnikom, których kibice nie chcieliby w barwach Lecha już oglądać. Szoku nie będzie.

Dziękuję, że Wam się chciało

Doskonale wiemy, że po kolejnym spartaczonym sezonie w Lechu mają nadejść bardzo poważne zmiany kadrowe. Wiemy jacy piłkarze mają opuścić Poznań i jakich zawodników kibice najchętniej sami by wywieźli jak najdalej od Poznania. 

Jasmin Burić, bardzo sympatyczny facet. Człowiek do rany przyłóż. Co by się nie działo on za każdym razem uśmiechnięty i z lekko zaczesaną grzywką. Mam wrażenie, że gdyby “Jasia” wysłać do przedszkola mojej córki, to on szybko znalazłby wspólny język z innymi chłopcami i zaczął się z nimi bawić. Zbudowałby wieżę z klocków, złapał za sztucznego dinozaura i krzycząc – “Jestem Godzillą” – rozwalałby to wszystko co wcześniej zbudował. Ale niestety dla niego nie taka jest rola pierwszego bramkarza Lecha Poznań. Jasmin Burić nigdy nie był pewnym w tym co robi. Wiele razy zawinił przy golach dla rywali. Zgodzę się, że nie za wszystko można winić bramkarza, ale formuła z Buriciem w bramce Lecha już chyba ostatecznie się wyczerpała.

Matus Putnocky, długo zastanawiałem się co o nim napisać. Bo pamiętam, że po jego transferze były pozytywne głosy. Przychodzi bramkarz, który potrafi bronić, a do tego dorzucił kilka interwencji przy rzutach karnych. Początkowo wydawało się, że będzie to pewna obsada bramki Lecha na kilka najbliższych lat. Życie niestety po raz kolejny zweryfikowało oczekiwania, a do tego sam Putnocky obniżył loty dając do zrozumienia, że przyszłości z Lechem nie wiąże. Bez żalu wyjedzie z Poznania.

Dimitris Goutas, na jego miejscu na wakacje wybrałbym jakieś inne miejsce na mapie świata. Pech chciał, że zdecydował się na Poznań. Przez dwa miesiące Olympiakos Pireus starał się go wypchnąć gdziekolwiek i wydawało się, że zostanie w Grecji i będzie sobie kopał gdzieś w rezerwach swojego zespołu. A tymczasem zgłosił się Lech Poznań, który szukał stopera do swojego zespołu. Ale nikt greckiemu piłkarzowi nie powiedział, że będzie grał w rezerwach Kolejorza. W zasadzie w swojej karierze zmienił niewiele. Gra w drugiej drużynie, bo zwyczajnie brakuję jemu umiejętności na cokolwiek więcej.

Nikola Vujadinović, mój i nie tylko mój ulubieniec. Gość tak słaby, że bałbym się jemu zostawić pod opieką gotujące się pyry. Przecież doszłoby do niewyobrażalnej tragedii, za którą w pewnym sensie byłbym odpowiedzialny. “Vuja” przychodząc do Lecha miał za sobą grę chyba wszędzie. I wszędzie nie dawał sobie rady. Jaka była szansa, że akurat w Lechu odpali? No żadna.. Przywiózł do Poznania doświadczenie chyba z 10-ciu krajów, ale oprócz tego przywiózł ze sobą bardzo sympatycznie wyglądające siostry. I za to, że kibice mogli sobie je pooglądać Tobie dziękuje. Ale pisząc już zupełnie poważnie, jeśli zaczniesz pakować się do wyjazdu poproś kogoś o pomoc. Martwię się, że zrobisz sobie krzywdę i będzie trzeba angażować ludzi do akcji ratunkowej.

Maciej Gajos, w zasadzie piłkarz bezkonfliktowy. Nie pchał się w stykowe sytuację na boisku, zawsze cichutko stał z boku. Nawet z opaską kapitana wyglądał co najmniej dziwnie. Z jego pobytu w Lechu zapamiętam smutny wyraz twarzy, na którym było wypisane pytanie – Czego oni w ogóle ode mnie chcą? Warto również zapamiętać podania Macieja do swoich kolegów ze skrzydeł bądź z formacji ataku. Szkoda tylko, że większość była niecelna. 

Łukasz Trałka, poznański heros. Gość, który jest lustrzanym odbiciem wszystkiego co spotkało kibiców Lecha w ostatnich latach. Chodząca porażka. Gdy jemu nie pasowały wymagania trenera to siał ferment i niedługo po tym takiego szkoleniowca w Poznaniu już nie było. Nigdy nie byłem przekonany do jego transferu. Pamiętam, że jak przychodził do Lecha to pomyślałem sobie – po co nam taki rzeźnik? Kartek tylko nałapie i tyle z tego będzie. Po latach moje zdanie się nie zmieniło. Oczywiście kilka goli w Lechu strzelił, ale nie przysłonią one w żadnym razie wszystkich minusów, które złapał przez kilka lat grania w barwach Kolejorza. Przez swoją reakcję w meczu z Pogonią stracił chyba resztki godności. Łukasz dziękuje Tobie za spieprzone lata. Po prostu odejdź.

Mihai Radut, kiedyś był taki film “Podkręć jak David Beckham”, dziś moglibyśmy nakręcić “Zarabiaj jak rumuński Beckham”. Gość kasuję naprawdę poważną kapuchę z klubowej kasy, ale nie daję zupełnie nic. Przyjechał, popatrzył, pozwiedzał i odjechał. Po raz kolejny okazuję się, że wielu zawodowych piłkarzy nie ma większych ambicji od zarabiania pieniędzy. A to, że w tym czasie tylko trenują to nic. Im to pasuję. Do tego typu zawodników zalicza się Radut. Przyjdę na trening, coś tam pokopię, trenerzy pochwalą, ale i tak w składzie się nie pojawię. Nie dziwię się, że tak długo wytrzymuję w Poznaniu, za taką kasę to i ja mógłbym zostać królem treningów. Byleby nie wymagano ode mnie czegokolwiek więcej.

Maciej Makuszewski, artysta pozaboiskowy. Mam w głowie moment kontuzji Macieja i to, że naprawdę współczułem wtedy. Ale kontuzja minęła i sam Maciej podkreślał wielokrotnie, że wraca do formy. No właśnie.. Pytanie nasuwa się samo, do jakiej formy? Bryluję w internetach, wypowiada się nie do końca przemyślanie i robi rzeczy nie zawsze logiczne. A gdzie ta forma? Na boisku Lech gra bez skrzydłowego gdy Makuszewski wychodzi w pierwszym składzie. Gdy zmienia innego kolegę w czasie trwania spotkania, to też wygląda jakby było zawodnika mniej. Nie pamiętam piłkarza, który zaliczyłby taki zjazd formy. Być może jego ocenę pogarsza kolejny przegrany sezon, ale od zawodnika będącego w kręgu zainteresowania selekcjonera reprezentacji Polski musimy wymagać więcej. Mimo tego, że ma on jeszcze ważny kontrakt to mam wrażenie, że zdał sobie sprawę z tego iż nie jest mile widziany w niebiesko-białej koszulce.

Sobotni mecz z Jagiellonią nawet jeśli wygrany z pewnością nie poprawi nastrojów panujących w Poznaniu. Sam awans do górnej ósemki to żadne wyzwanie. Lech zajmie miejsce w dolnej części tej grupy, a wiąże się to z czterema meczami wyjazdowymi. Jak gra Kolejorz poza domem wszyscy wiemy. Zajęcie miejsca w dolnej ósemce Ekstraklasy prócz wstydu przyniesie mecze kompletnie o nic. Będzie to bardzo smutne zakończenie bardzo smutnego sezonu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x