Grad bramek we wtorkowych meczach T-Mobile Ekstraklasy

Byliśmy dzisiaj świadkami czegoś, co w naszej ekstraklasie często się nie zdarza! Piłkarze zafundowali nam mnóstwo emocji, walki oraz co najważniejsze – goli!

 

W pierwszym meczu padło pięć bramek. Górnik, nie bez problemów, pokonał beznadziejnie spisujący się  na wyjazdach, Widzew – 3:2.

Mecz rozpoczął się na dobre w 22. minucie. Sprytnie rozegrany rzut wolny na gola zamienił Krystian Nowak. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się wynikiem 1:0, Górnik strzelił bramkę wyrównującą. Akcję Olkowskiego wykończył Nakoulma i w 44. minucie było 1:1. W pierwszej części gry było mnóstwo walki z obu stron.

Druga połowa była równie zacięta. W 56. minucie na prowadzenie za sprawą Zachary wyszli Zabrzanie. Napastnik gospodarzy wykorzystał brak komunikacji pomiędzy Mielcarzem i Perezem. Jednak Widzew doprowadził do wyrównania 12 minut później. Dośrodkowanie Kaczmarka na gola zamienił bardzo nieskuteczny do tej pory Melunovic. Szalę zwycięstwa na swoją stronę górnicy przechylili w 86. minucie. Łuczak został kapitalnie obsłużony przez Zacharę i pokonał Mielcarza w sytuacji sam na sam.

Górnik zachował drugą pozycję. Widzew natomiast wciąż jest ostatni i kontynuuje wstydliwą serię 21 meczów bez wygranej w roli gościa.

 

Drugi mecz, to spotkanie pomiędzy Zawiszą a Piastem. Bydgoszczanie nie byli gościnni i na własnym stadionie rozgromili Piasta aż 6:0. Przypomnijmy, że mecz odbył się bez udziału publiczności.

To spotkanie miało niespodziewany przebieg. Przez całe 90. minut dominował zespół Zawiszy, który raz po raz kąsił rywali. Najwięcej “ukąszeń” na swoim koncie ma Masłowski, który w dzisiejszym spotkaniu strzelił aż cztery gole. Wpisywał się na listę w 12., 21., 47. i 59. minucie. Po jednym golu dołożyli Lewczuk i Petasz. Szczególnej urody był ten ostatni gol. Petasz popisał się pięknym strzałem z rzutu wolnego.

Zawisza nadspodziewanie dobrze radzi sobie pod koniec tego roku. Dzięki zwycięstwu przeskoczyła w tabeli swojego dzisiejszego rywala.

 

Ostatnie spotkanie zostało rozegrane pomiędzy drużynami Korony Kielce i Lecha Poznań. Ono odstawało od innych zarówno poziomem, jak i ilością zdobytych goli. Korona 1:0 Lech.

Mecz był bardzo wyrównany. Żadna ze stron nie przeważała, mimo że przed meczem Kolejorz uchodził za gigantycznego faworyta. Kielczanie sprawili jednak ogromną niespodziankę. Gola na wagę trzech punktów zdobył tuż przed końcem spotkania Daniel Gołębiewski.

Korona odniosła kolejne zwycięstwo na własnym stadionie. W Lechu, coraz mniej zwolenników trenera Rumaka.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x