Gerard Badia: Była to runda nieco dziwna i trudna

Gerard Badia

Gerard Badia / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

–  Była to runda nieco dziwna i trudna. Trzeba jednak pamiętać, że latem zespół przeszedł pewne zmiany, do tego doszła rywalizacja w Europie – przyznał Gerard Badia w rozmowie z Justyną Krupą, dziennikarką portalu “WP Sportowe Fakty”.  

Piast Gliwice rundę jesienną PKO BP Ekstraklasy zakończył na trzynastym miejscu w tabeli z dorobkiem czternastu punktów na koncie. Podopieczni Waldemara Fornalika pierwsze ligowe zwycięstwo odnieśli 20 listopada, pokonując w meczu derbowym Górnika Zabrze 1:2. –  Była to runda nieco dziwna i trudna. Trzeba jednak pamiętać, że latem zespół przeszedł pewne zmiany, do tego doszła rywalizacja w Europie. Osobiście zmagałem się na początku sezonu z urazami, przez co nie bardzo mogłem pomóc drużynie. W efekcie tego wszystkiego zespół nie prezentował swojego najlepszego poziomu. Nie punktowaliśmy w lidze, sporo meczów przegraliśmy, na dodatek jako drużyna zmagaliśmy się z wyzwaniem, jakim był COVID-19. Nie był to więc łatwy początek sezonu. Byłem jednak przekonany, że w końcu wszystko wróci do normy. Z czasem problemy zdrowotne przestały nam aż tak doskwierać, zespół funkcjonuje coraz lepiej i to znalazło odzwierciedlenie w meczach. W końcu zaczęliśmy wygrywać – powiedział.

Gerard Badia, który od początku sezonu zmaga się z licznymi urazami, na antenie Canal+ przyznał, że piłka zaczyna go męczyć. – Rzeczywiście moje odczucia się zmieniły. Na początku sezonu nie byłem w stanie wyjść z tych kontuzji. Ciągle towarzyszył mi ból. Nie mogłem wrócić do optymalnej formy. Od tego momentu jednak wiele się zmieniło, teraz fizycznie czuję się dobrze i od razu mam pozytywne nastawienie. Kiedy człowiek nie jest już piłkarzem najmłodszym, to dochodzenie do siebie po urazach trwa dłużej. Chcesz w takiej sytuacji pomóc drużynie, a nie możesz i mnie coś takiego mocno boli, psychologicznie męczy. Od razu człowiekowi siada morale. Na szczęście dzięki naszym fizjoterapeutom czuję się już w porządku. Najważniejsze dla mnie było to, że mogłem znów być do dyspozycji trenera i pomagać kolegom z zespołu – mówił.

Hiszpan po zakończeniu piłkarskiej kariery wiąże swoją przyszłość zawodową z pracą w rodzinnej firmie wulkanizacyjnej. – Zawsze przyznaję, że po zakończeniu kariery będę musiał normalnie pracować. Nie wszyscy jesteśmy, jak Robert Lewandowski nie mogę po zakończeniu kariery żyć spokojnie z tego, co zarobiłem na boisku. Owszem, teraz zarabiam dobrze, ale potem i tak będę musiał podjąć inną pracę. Dzięki Bogu, mam poprzez rodzinę zapewnione już miejsce pracy na przyszłość. I korona mi z głowy nie spadnie, jak wezmę się za inną robotę, niż granie w piłkę – kontynuował.

31-latek na Śląsku czuje się bardzo komfortowo, podobnie jak w rodzinnej Katalonii. – Tylko temperatury się trochę różnią i pogoda! Ale zarówno Katalonia, jak i Śląsk to regiony, gdzie żyją ludzie pracowici, kochający swoją odrębność i własny język. Potrafią walczyć o swój własny sposób życia. Śląsk, jak Katalonia, też bywa krytykowany przez inne części kraju. Ważne jest to, żebyśmy walczyli o nasze marzenia, o realizację naszych celów. I o ten region, który tak kochamy. To jest to, co mi się niesamowicie podoba – ludzie pracy, którzy kochają region, w którym żyją – zakończył.

Gerard Badia w gliwickim klubie występuje od lata 2014 roku. W niebiesko-czerwonych barwach rozegrał łącznie 199 spotkań. Strzelił 31 bramek i dołożył do tego 38 asyst.

Źródło: Justyna Krupa – WP Sportowe Fakty, własne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x