Gdzie Legia może szukać swoich szans w rywalizacji z Dinamo Zagrzeb? Wywiad z Kacprem Bagrowskim

Dinamo Zagrzeb

https://twitter.com/gnkdinamo/status/1372640694347653121/photo/1

Kacper Bagrowski, jeden z współtwórców strony Piłkarskie Bałkany, a prywatnie kibic Dinamo Zagrzeb i ekspert od ligi chorwackiej opowiedział o najbliższym przeciwniku Legii Warszawa w III rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Mówił o tym, dlaczego Dinamo ma na początku sezonu problemy z rozwinięciem skrzydeł, gdzie Legia może szukać swoich szans w starciu z tym przeciwnikiem i jak postrzegany jest mistrz Polski w Chorwacji.

Konrad Szymański: Na wstępie chciałbym Cię zapytać o to, jak zostałeś kibicem Dinamo Zagrzeb? Stało się to jeszcze przed erą Nenada Bjelicy, czy może już po jego zatrudnieniu?

Kacper Bagrowski: Kibicem Dinama jestem od przełomu lat 2017 i 2018, kiedy na swój kierunek studiów wybrałem filologię chorwacką. W tamtym okresie poprosiłem o pomoc przy swojej pracy zaliczeniowej Janka, który jest szefem portalu Piłkarskie Bałkany. To on wciągnął mnie do tego projektu. Wielu chłopaków w tej ekipie było za Hajdukiem Split, więc ja w opozycji do nich wybrałem Dinamo Zagrzeb. Potem trenerem został Nenad Bjelica, którego bardzo lubiłem, więc ten klub stał się tym bliższy mojemu sercu.

Jednak jeszcze wcześniej zostałem fanem chorwackiej Istrii 1961. Niestety akurat ta drużyna w ostatnich latach nie może pochwalić się takimi sukcesami, jak Dinamo, ale zawsze będzie miała u mnie specjalne miejsce.

KS: Sympatia do Nenada Bjelicy to jeszcze pozostałości po jego pobycie w Lechu Poznań?

KB: Zdecydowanie tak, już wtedy uważałem go za bardzo dobrego trenera.

KS: Jeśli myślimy o lidze chorwackiej, to w głowie mamy przede wszystkim drużyny takie jak: Dinamo Zagrzeb, Hajduk Split, NK Osijek czy HNK Rijeka. Gdyby usunąć te kluby i tak samo postąpić z czterema tegorocznymi reprezentantami Ekstraklasy w Europie, to która liga byłaby mocniejsza? Czy w ogóle można je jakoś porównać?

KB: Jeśli zastosowalibyśmy taki zabieg, to jakość tych lig byłaby podobna. Jednak charakterystyka nadal pozostawałaby zupełnie odmienna. Dobrze obie ligi opisał w wywiadzie dla naszej strony (Piłkarskie Bałkany) Tomislav Božić: W Polsce jest dużo więcej walki i biegania. Nie chcę powiedzieć, że w Chorwacji nie biegamy. Chodzi o co innego. W Polsce wielu piłkarzy niepotrzebnie biega, pomija się ustawienie. W Chorwacji ważna jest taktyka i ustawienie. Czasem lepiej jest dobrze się ustawić niż tak jak w Polsce biegać.

Faktycznie jest to widoczne. W Chorwacji biega się zdecydowanie mniej. Gdyby fan Premier League czy nawet Ekstraklasy zaczął oglądać ligę chorwacką, to stwierdziłby, że oni grają “stojanowa”. Nic się nie dzieje, piłkarze tylko się przesuwają. Jednak na tym polega właśnie charakterystyka ligi chorwackiej. Tam zdecydowanie większą wagę przywiązuje się do ustawienia czy taktyki, nie do biegania za piłką. 

Słowem podsumowania, gdybyśmy usunęli z obu lig te umownie najlepsze drużyny, to polskie zespoły przy pieniądzach w Ekstraklasie mogłyby wypaść lepiej. Jednak w tym momencie uważam, że Šibenik czy Slaven Belupo są trochę lepsze od przykładowej Wisły Płock. 

KS: Mówisz o pieniądzach pompowanych w polską piłkę. Jak wyglądają realia finansowe w Chorwacji? Oni też ściągają piłkarzy o wątpliwej jakości i płacą im spore pieniądze czy jednak takie rzeczy dzieją się tylko w Ekstraklasie?

KB: W Chorwacji pieniądze są zdecydowanie mniejsze. Jeśli będziesz przeglądać kadry klubów z ligi chorwackiej, to nie znajdziesz tam zespołu, w którego podstawowej jedenastce gra dziesięciu obcokrajowców, jak u nas w Cracovii. Tam stawia się przede wszystkim na Chorwatów. Są młodsi lub starsi, mają większe i mniejsze umiejętności, ale są graczami stamtąd. Znają realia i wiedzą czego się od nich wymaga. Przez to nie oczekują wygórowanych pieniędzy za grę.

Bardzo często występuje sytuacja, że jeżeli piłkarz z akademii Dinamo Zagrzeb nie przebije się do pierwszej drużyny, to zaraz spotkasz go w innym klubie ligi chorwackiej. Śmieszne jest to, że Dinamo wychowuje zawodników dla połowy klubów z Chorwacji. Jednocześnie ma taką markę, że nie jest to problemem, żeby wykupić sprzedanego wcześniej piłkarza, jeśli on odpowiednio dobrze się później rozwinie.

Opowiedziany przeze mnie schemat dobrze odzwierciedla historię Luki Menalo. Jako młody chłopak został sprowadzony do Zagrzebia z bośniackiego klubu Siroki Brijeg. Do pierwszej drużyny Dinamo się nie przebił, więc został parę razy wypożyczony. Ograł się w lidze słoweńskiej i w drużynach z Chorwacji. Był bliski definitywnego odejścia, ale został. Teraz powoli staje się piłkarzem, na którego można liczyć.

KS: Czy twoje słowa potwierdza również historia jednej z gwiazd Dinamo, czyli Lovro Majera? Podobnie, jak spora część obecnych piłkarzy mistrza Chorwacji ma swoją przeszłość w Lokomotivie Zagrzeb. Zostali oni oddani do tego klubu, a później wykupieni?

KB: To akurat trochę inna historia. Lokomotiva ma dobre stosunki z Dinamo. Wiele razy kluby zawierały między sobą transakcje. Jeśli ktoś się tam wybija, to wiadomo, że Dinamo ma już na niego oko i kwestią czasu jest jego transfer.

KS: Pomimo bycia z tego samego miasta pomiędzy klubami nie ma żadnych waśni?

KB: Zdecydowanie nie. W Zagrzebiu jest kilka klubów, a większość z nich nie ma dużej, zorganizowanej bazy kibicowskiej. Dinamo rządzi miastem.

Podczas lockdownu, gdy stadiony w Chorwacji były puste, krążył w internecie nawet mem dobrze oddający moje wcześniejsze słowa. Były dwa obrazki, jeden był podpisany „stadion Lokomotivy przed lockdownem” drugi „stadion Lokomotivy w czasie lockdownu”. Na obu grafikach widniały puste trybuny.

KS: Pomówmy teraz stricte o drużynie Dinamo Zagrzeb. Na pewno mistrz Chorwacji nie ma za sobą udanego początku sezonu. Raptem cztery punkty po trzech kolejkach i lekka nerwówka już od pierwszej rundy kwalifikacji do europejskich pucharów. Co jest twoim zdaniem powodem takiej dyspozycji zespołu?

KB: Moim zdaniem powodem, dlaczego Dinamo nie może złapać swojej pełni formy, jest stan niepewności panujący wśród piłkarzy. Jesteśmy w momencie, gdy w klubie są jeszcze Dominik Livaković, Lovro Majer czy Bruno Petković, ale wszyscy wiedzą, że ich odejście to kwestia czasu. Livaković już rok temu miał odejść i na jego miejsce został ściągnięty nawet nowy bramkarz, ale jego transfer nie doszedł do skutku.

Wszyscy w Dinamo wiedzą, że zespół za miesiąc lub dwa nie będzie tak wyglądał. Prawdopodobnie cała trójka odejdzie po kwalifikacjach, a drużynę czeka przebudowa. Ten stan niepewności i względnego zawieszenia nie wpływa dobrze na sferę mentalną.

Zupełnie innym powodem takiej dyspozycji zespołu jest osoba trenera. Damir Krznar nie jest trenerem na miarę klubu, w którym się znajduje. Szanuję go za to, że przejął zespół z marszu i nie skutkowało, to niepowodzeniami. Jednocześnie zadziwiające jest to, że nie został zastąpiony przez innego szkoleniowca.

Wszyscy widzą, jak drużyna gra pod jego wodzą. Krznar nie umie reagować na wydarzenia boiskowe. Nie jest trenerem, który w trudnym momencie trafi ze zmianami i wyjdzie z opresji obronną ręką. Dodatkowo nie przygotował dobrze zespołu do czekającego sezonu i to również jest powodem, dlaczego piłkarze szukają formy. 

Zdecydowanie nie jest to ten sam zespół, który eliminował Tottenham z Ligi Europy i doszedł w poprzedniej edycji tych rozgrywek aż do ćwierćfinału. Chociaż skład osobowy jest bardzo podobny, to dyspozycja drużyny nie nawiązuje do tamtego okresu.

KS: Mam wrażenie, że tak, jak wspomniałeś problemy Dinamo generuje sfera mentalna. Drużyna z Zagrzebia męczy się z zespołami słabszymi czy nawet takie mecze przegrywa. Gdy nie pokazujesz swoich umiejętności na boisku trudno Ci o dojście do pełnej dyspozycji. Ta spirala z każdym meczem się nakręca.

KB: Znów powiem, że problemem jest głowa i ten przejściowy okres. W zasadzie od skazania Mamicia (poprzedni trener Dinamo) zespół boryka się z tymi samymi kłopotami. Piłkarze nie czują oparcia w trenerze.

Dodatkowo niepewność może generować brak transferów. Władze czekają z tym aż do sprzedaży czołowych piłkarzy, o których już mówiłem, że mają problem z dojściem do pełni dyspozycji. 

Z drugiej strony klub, jeśli zrobił transfery, to one nie wniosły jakości do zespołu. Potencjalnym następcą Bruno Petkovicia ma zostać Duje Cop. 31-latek w ostatnich latach był na bakier ze zdobywaniem goli, a przecież ma być czołowym napastnikiem. Takie „wzmocnienie” nie pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość. Tym bardziej że w tym samym momencie dla Dinamo rośnie bardzo niebezpieczny rywal w kontekście walki o mistrzostwo kraju. Jest nim Osijek, który niedawno rozprawił się z Pogonią Szczecin i zmierza do gry w Conference League.

KS: Gdybym miał zapytać Cię o kluczowe dla Dinamo nazwiska, to pewnie wymieniłbyś mi ich pół składu, a może i więcej.

KB: Zdecydowanie nie! Najważniejsi są Lovro Majer i Mislav Oršić. Jeśli oni grają dobre mecze, to i cała drużyna rozgrywa dobre spotkanie. Patrząc na rywalizację z Legią, jeżeli zespół z Warszawy chce wygrać, to musi znaleźć pomysł na zatrzymanie tego duetu.

Wielkim plusem dla zespołu jest również siła w ofensywie. Zmiennicy nie obniżają jakości ataku. Wchodzą na boisko i nie widać po nich, że są graczami z ławki rezerwowych.

KS: Problemem dla Dinamo może być również brak jednego z kluczowych zawodników, kapitana zespołu Arijana Ademiego. Macedończyk uraz złapał już w pierwszym meczu rywalizacji II rundy eliminacji do Ligi Mistrzów z Omonią. Jak duża jest to strata dla Dinamo?

KB: Ademi jest zdecydowanym liderem zespołu. Pomocnik to serce i płuca Dinamo. Nie bez przyczyny został wybrany najlepszym zawodnikiem sezonu 2019/2020. Macedończyk bezapelacyjnie jest piłkarzem, od którego zależy w Zagrzebiu bardzo wiele, a jego brak odbija się na grze drużyny.

KS: Ademi ma szansę wyleczyć się na dwumecz z Legią?

KB: Wątpię, w ostatnim meczu nie było go nawet na ławce. Wygląda, że to coś poważnego.

KS: Wyobraźmy sobie, że jesteś Damirem Krznarem i możesz wziąć z zespołu Legii kilku piłkarzy. Jednak muszą to być gracze, którzy będą grali w podstawowym składzie i jednocześnie nie będą obniżali jakości drużyny. Jakich zawodników byś wybrał?

KB: Myślę, że na pewno Luquinhas. Brazylijczyk ze swoimi umiejętnościami świetnie wpasowałby się do składu Dinamo.

Wybrałbym również Juranovicia i pewnie Mladenovicia. Uważam, że względnie słabymi punktami Dinamo są boki obrony. Obaj piłkarze Legii mają jakość, która legitymizuje ich do gry w podstawowej jedenastce mistrza Chorwacji. Do tego mieliby o tyle łatwiejszą drogę do składu, że po minionym sezonie z klubu odszedł Joško Gvardiol, podstawowy lewy obrońca.

Chętnie wymieniłbym również Duje Copa na Mahira Emreliego. Azer zrobił na mnie dobre wrażenie i przy rotacji ofensywnej Dinamo na pewno znalazłby dla siebie miejsce w zespole.

KS: Jeśli jesteśmy już przy ewentualnych słabych punktach chorwackiego rywala Legii, to jacy piłkarze są do wymiany? Gdzie mistrz Polski może szukać swoich szans i po prostu grać na określonego zawodnika, bo wiadomo, że popełnia on błędy?

KB: Myślę, że to jest dwójka defensorów: Daniel Stefulj oraz Kévin Théophile-Catherine. Chorwat jest dość młody i przy dużej intensywności gry może nie dać sobie rady. Natomiast Francuz jest dość kontrowersyjnym wyborem. Pomimo bycia jednym z kluczowych zawodników zespołu bywa dość elektryczny. Stoper potrafi zagrać świetny mecz, schować do kieszeni napastników rywala. Jednak co jakiś czas włącza mu się tryb „elektryka”. Właśnie to było widać w pierwszym spotkaniu Dinamo z Tottenhamem. Popełniał tam katastrofalne błędy. Również pamiętam mecz z teoretycznie słabszym zespołem Goricy, gdzie zawalił dwa gole.

Jeśli Théophile-Catherine zagra, bo to nie jest pewne, Legia może próbować grać pod jego błędy.

KS: Jakie jest postrzeganie Legii Warszawa w chorwackiej prasie i wśród kibiców Dinamo? Patrzą na mistrza Polski z góry czy czują do niego respekt?

KB: Obserwowałem głównie reakcje chorwackich kibiców na Twitterze. Na początku uważali, że Legia to zespół nie z grupy „ciężkich”, ale także niełatwy do ogrania. Jednak postrzeganie Legii zmieniło się po męczarniach z Florą Tallin. W tym samym czasie Dinamo poradziło sobie zupełnie przyzwoicie z Omonią. W tym momencie wśród Chorwatów pojawiła się większa pewność siebie i spokój o powodzenie w rywalizacji z Legią.

Dinamo jest pewne siebie, co jest charakterystyczne dla Chorwatów. Jednak nadal mają z tyłu głowy, że na otwarcie sezonu ligowego przegrali ze Slavenem Belupo.

KS: Jak widzisz ten dwumecz? W procentowym rozłożeniu, jakie szanse na awans do następnej rundy dajesz Dinamo, a jakie Legii?

KB: Daje 70 do 30 na korzyść Dinamo. Jednak jednocześnie uważam, że w ostatnim czasie szanse Legii wzrosły. W poprzednim roku dałbym około 97 dla Dinamo, sam widzisz, że proporcje znacząco się zmieniły. Równocześnie uważam, że jeśli w ostatnich kilku latach Legia miałaby szansę na wyeliminowanie Dinamo to jest właśnie ten sezon.

Na koniec mam jeszcze apel do wszystkich dziennikarzy oraz kibiców: Dinamo, nie Dynamo!

KS: Dziękuję za poświęcony czas.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x