eWinner II liga: Kotwica znowu szokuje. I zwalnia trenera Siarki

Źródło: PZPN

Kotwica Kołobrzeg po raz kolejny w tym sezonie pokazała, że jest wyjątkowo mocnym beniaminkiem. W starciu z Siarką Tarnobrzeg przegrywała już 0:2 i grała w osłabieniu, a pomimo tego w 15 minut zdołali odwrócić losy spotkania i zgarnąć komplet punktów. W pozostałych meczach premierowe zwycięstwa odnieśli zawodnicy Lecha II Poznań i Motoru Lublin.

Kotwica Kołobrzeg – Siarka Tarnobrzeg 3:2 (0:0)

Paweł Łysiak 70, Michał Kozajda 83, Kamil Kort 85 – Krzysztof Zawiślak 51, Marcin Stefanik 63 (karny)

Kotwica: Oskar Pogorzelec – Michał Kozajda, Piotr Witasik, Damian Kostkowski, Sebastian Murawski, Radosław Tuleja (Jakub Szarpak 64′) – Kamil Bartoś (Kamil Kort 64′), Dominik Chromiński (Michał Cywiński 74′), Josip Šoljić, Tomasz Kaczmarek (Paweł Łysiak 64′) – Grzegorz Goncerz (Jakub Bojas 74′).

Siarka: Jakub Szymański – Piotr Kwaśniewski, Wojciech Bieniarz, Marcin Stefanik, Kacper Józefiak, Piotr Cichocki – Szymon Kaliniec (Ołeksandr Jacenko 34′), Marcel Tyl, Lukáš Hrnčiar (Paweł Rogala 70′) – Dawid Bałdyga (Filip Krempa 81′), Szymon Lewicki (Krzysztof Zawiślak 46′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Kotwicy

Spotkanie dwóch beniaminków jasno pokazało, kto będzie w stanie powalczyć nawet o awans do wyższej ligi, a dla kogo utrzymanie może okazać się planem maksimum. Zawodnicy Siarki byli szalenie blisko przerwania serii pięciu spotkań bez zwycięstwa. Grając z przewagą jednego zawodnika zaprzepaścili jednak wszystko co zdobyli, za co głową zapłacił trener.

Pierwsza połowa była naprawdę umiarkowanie zajmująca dla kibica. Najciekawsze rzeczy działy się w przeciągu kilkudziesięciu sekund w 32. minucie. Najpierw po złym wybiciu piłki z własnego pola karnego piłkę bez przyjęcia uderzył Tomasz Kaczmarek. Pomocnik Kotwicy uderzył mocno, ale wprost w Jakuba Szymańskiego, który zdołał odbić futbolówkę. Po chwili po drugiej stronie boiska z powietrza minimalnie nad bramką uderzał Marcel Tyl. Jednak to, co najlepsze, wydarzyło się po przerwie.

Pierwsze 20 minut drugiej połowy było dla piłkarzy Kotwicy wprost koszmarne. Zaczęło się od 51. minuty, gdy pozornie niegroźne dośrodkowanie w pole karne nagle zrobiło sporo zamieszania pod bramka gospodarzy. Dość słabą piłkę z lewego skrzydła posłał jeden z zawodników Siarki. Przez dość przypadkowe podbicie futbolówki Josipa Šoljicia ta poszybowała w okolice piątego metra. Bardzo niepewne wyjście Oskara Pogorzelca błyskawicznie wykorzystał wprowadzony z ławki Krzysztof Zawiślak. Zawodnicy i sztab szkoleniowy miał spore pretensje dopatrując się faulu strzelca gola w tej sytuacji. Sytuacja lidera pogorszyła się jeszcze bardziej pomiędzy 58. i 63. minutą. Najpierw swój zespół za obrazę sędziego osłabił środkowy obrońca Damian Kostkowski. Cztery minuty później Radosław Tuleja sfaulował we własnym polu karnym bardzo aktywnego po wejściu na boisko Zawiślaka. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Marcin Stefanik, który po chwili mógł celebrować drugiego gola w tym sezonie.

W dalszej części spotkania Kotwica dokonała rzeczy niebywałej. W przeciągu kwadransa grający w dziesiątkę mistrz drugiej grupy III ligi strzelił trzy gole i pozostawił rywala z niczym. W 70. minucie po dokładnym dograniu Michała Kozajdy strzałem z ostrego kąta Paweł Łysiak dał swoim kolegom sygnał do odrabiania strat. W kolejnych minutach oblężenie bramki Siarki wciąż trwało – w poprzeczkę strzelił Šoljić, a uderzenie Jakuba Bojasa wybronił Szymański. Do remisu w 83. minucie doprowadził ten sam duet, który maczał palce przy pierwszym golu. Tym razem jednak zamienili się rolami. Po wrzutce Łysiaka Kozajda uprzedził Szymańskiego i głową skierował piłkę do opustoszałej bramki Siarki. Decydujący cios dwie minuty później po wymianie podań z Bojasem zadał Kamil Kort.

Jak się finalnie okazało, był to gwóźdź do trumny dla trenera Siarki Sławomira Majaka, który w poniedziałek został zwolniony z funkcji trenera. Obecnie pierwszym szkoleniowcem beniaminka jest dotychczasowy asystent Dariusz Dul, jednak w najbliższym czasie powinniśmy spodziewać się w Tarnobrzegu nowej twarzy. A zadanie przed nim nie będzie łatwe – wygrzebanie ostatniej w tabeli Siarki z kryzysu, w którym tkwi praktycznie od początku sezonu. Strata do bezpiecznej strefy póki co nie jest zbyt duża, jednak kilka kolejnych porażek może znacznie skomplikować sytuację.

Kotwica rzecz jasna zachowuje pierwszą pozycję w tabeli. W tym momencie drużyna prowadzona przez Marcina Płuskę ma siedem punktów przewagi nad drugim KKS-em 1925 Kalisz i trzecią Olimpią Elbląg. W kolejny weekend czeka na nich wymagający rywal – czwarta w tabeli, znajdująca się w dobrej formie Radunia Stężyca. Być może to drużyna z Kaszub będzie pierwszą, której uda się pokonać rewelacyjnego beniaminka.

KKS 1925 Kalisz – Pogoń Siedlce 3:2 (0:1)

Nikodem Zawistowski 55, Néstor Gordillo 60, Mateusz Wysokiński 78 – Cezary Bujalski 16, Damian Nowak 79

KKS 1925: Maciej Krakowiak – Nikodem Zawistowski (Jakub Głaz 86′), Filip Kendzia, Mateusz Gawlik, Wiktor Smoliński, Kamil Koczy (Karol Smajdor 75′) – Michał Borecki (Kasjan Lipkowski 70′), Mateusz Wysokiński, Adrian Łuszkiewicz, Néstor Gordillo (Wiktor Staszak 86′) – Piotr Giel.

Pogoń: Maciej Kikolski – Przemysław Misiak (Nikodem Fiedosewicz 67′), Maciej Wichtowski, Tomasz Lewandowski, Michał Rutkowski, Maciej Kołoczek – Marcinho (Ernest Dzięcioł 46′), Mateusz Piotrowski (Robert Prochownik 67′), Kamil Włodyka -Cezary Bujalski (Damian Nowak 29′), Cezary Demianiuk.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo KKS-u 1925

Od początku sezonu postawa KKS-u 1925 Kalisz zasługuje na uznanie. Podopieczni Bartosza Tarachulskiego są jedną z dwóch drużyn, które w tym sezonie eWinner II ligi nie zaznały jeszcze goryczy porażki. Chociaż mecz z Pogonią Siedlce rozpoczął się dość kiepsko, to finalnie po ostatnim gwizdku w Kaliszu kibice mogli celebrować awans na pozycję wicelidera.

Pogoń Siedlce w tym sezonie pokazuje się z przyzwoitej strony. Jest to jeden z zespołów, który potrafi napsuć krwi praktycznie każdemu rywalowi. KKS 1925 przekonał się o tym bardzo szybko. W 16. minucie piłkę w pole karne dograł Cezary Demianiuk. Futbolówka trafiła na głowę Cezarego Bujalskiego, który wykorzystał zbyt odważne wyjście z bramki Macieja Krakowiaka. Obaj zawodnicy wpadli na siebie i ucierpieli w tym starciu. Zapewne wywarło to spory wpływ na zdrowie Bujalskiego, któy został zmieniony już w 29. minucie przez Damiana Nowaka. Do przerwy groźniej pod bramką gospodarzy było jeszcze po próbach Przemysława Misiaka i Demianiuka. Z biegiem czasu jednak to miejscowi zaczęli przejmować inicjatywę.

Jeszcze w pierwszej połowie Pogoń przed utratą gola po strzale Michała Boreckiego uratował Maciej Kikolski. Sprowadzony z Legii Warszawa golkiper po przerwie jednak skapitulował. I to aż trzykrotnie. W 55. minucie po dograniu Boreckiego z lewej strony pola karnego bardzo dużo miejsca od rywali otrzymał Nikodem Zawistowski. Prawy obrońca KKS-u 1925 spokojnie opanował futbolówkę i świetnym uderzeniem nie dał szans Kikolskiemu. Pięć minut później defensywa Pogoni znów dała zbyt dużo swobody rywalowi. Tym razem wykorzystał to Néstor Gordillo. Hiszpan płaskim uderzeniem zza pola karnego wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Trzeci cios Pogoń otrzymała w 78. minucie. Po szybkiej kontrze i indywidualnej akcji Gordillo przytomnie wycofał futbolówkę piętą do niekrytego przed polem karnym Mateusza Wysokińskiego, który postanowił nie być gorszy od swoich kolegów i równie efektownym uderzeniem dał trzeciego gola swojej drużynie. Bynajmniej nie oznaczało to, że spotkanie “siądzie”, a KKS 1925 bez większych problemów dotrwa do ostatniego gwizdka. Tuż po trzecim trafieniu gospodarzy precyzyjną główką tlen swoim kolegom podał Nowak. Ostatecznie nie starczyło im sił na doprowadzenie do wyrównania, chociaż momentami bylo blisko. W doliczonym czasie gry dogodnej sytuacji nie wykorzystał Tomasz Lewandowski. Pogoń, dla której była to czwarta porażka w tym sezonie, zajmuje obecnie dziesiątą lokatę.

Radunia Stężyca – GKS Jastrzębie 4:2 (1:1)

Andrzej Kaszuba 33, Bartosz Zynek 79, 88, Wojciech Łuczak 85 – Daniel Stanclik 42, Szymon Gołuch 90

Radunia: Kacper Tułowiecki – Maciej Orłowski (Filip Lipka 90′), Tomasz Dejewski, Jonatan Straus – Cezary Sauczek (Szymon Nowicki 46′), Andrzej Kaszuba (Sebastian Deja 45′), Jakub Letniowski, Wojciech Łuczak, Bartosz Zynek (Marcel Górski 90′), Adrian Rajski (Nikodem Potrac 72′) – Janusz Surdykowski.

GKS: Grzegorz Drazik – Bartosz Boruń, Kacper Kawula (Nataniel Wybraniec 85′), Mateusz Słodowy, Jewhenij Zacharczenko, Dawid Szkudlarek (Dominik Kulawiak 71′) – Dariusz Kamiński, Daniel Szymczak (Natan Wysiński 81′), Przemysław Lech, Szymon Gołuch – Daniel Stanclik.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Raduni

Pomimo bardzo ciężkich warunków pogodowych i boiska obficie nasączonego wodą zawodnicy Raduni Stężyca i GKS-u Jastrzębie stworzyli ciekawe, i do pewnego momentu równiez i wyrównane widowisko. W 33. minucie Andrzej Kaszuba starał się wrzucić piłkę w pole karne z lewej strony boiska. Futbolówka odbijając się od mokrej murawy minęła kolejnych piłkarzy obu drużyn i ostatecznie zaskoczyła również Grzegorza Drazika, który musiał wyciągać piłkę z siatki. Goście nie odpuszczali dzięki czemu na przerwę schodzili przy remisie 1:1. W 42. minucie wyróżniający się od początku sezonu w szeregach Jastrzębia Daniel Stanclik wykorzystał serię błędów defensywy Raduni i zakończył całą akcję strzałem do pustej bramki.

Na kolejne bramki kibice musieli czekać do ostatniego kwadransa spotkania. No ale zdecydowanie było warto. Raduni bezpieczną przewagę i ostateczną wygraną dał duet Bartosz Zynek – Wojciech Łuczak. Ten pierwszy w 79. minucie pokonał Drazika strzałem głową. Sześć minut później Łuczak wykończył wrzutkę z rzutu rożnego, który poprzedził niewykorzystany rzut karny Jakuba Letniowskiego. Pomocnik Raduni przegrał pojedynek z Drazikiem, który jednak nie uchronił swojego zespołu przed porażką. Czwartego gola do jego bagażu w 88. minucie dorzucił Zynek, dla którego było to już drugie trafienie w tym spotkaniu i łącznie trzecie w tym sezonie eWinner II ligi. W doliczonym czasie gry honorowego gola dla gości zdobył jeszcze Szymon Gołuch.

Olimpia Elbląg – Znicz Pruszków 2:1 (1:0)

Aron Stasiak 4, Dawid Wojtyra 47 – Maciej Firlej 55

Olimpia: Andrzej Witan – Łukasz Sarnowski, Dawid Wierzba, Kamil Wenger, Adrian Piekarski, Patryk Jakubczyk (Konrad Gutowski 46′) – Jan Sienkiewicz (Maciej Famulak 74′), Dawid Danilczyk (Michał Kuczałek 46′), Marcin Czernis (Jakub Branecki 74′), Aron Stasiak – Dawid Wojtyra (Marcin Rajch 80′).

Znicz: Piotr Misztal – Dawid Barnowski, Łukasz Bogusławski (Tymon Proczek 75′), Dmytro Juchymowycz, Mateusz Grudziński, Paweł Moskwik – Patryk Skórecki (Kamil Niewiadomski 63′), Wiktor Nowak, Shuma Nagamatsu – Maciej Firlej, Patryk Czarnowski (Mateusz Możdżeń 38′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Olimpii

Po ostatnim zwycięstwie nad Garbarnią Kraków Znicz Pruszków awansował na trzecie miejsce w tabeli. Po tym weekendzie na najniższym stopniu podium zespół z Mazowsza zastąpi Olimpia Elbląg, która ograła na swoim terenie podopiecznych Mariusza Misiury.

Miejscowi świetnie weszli w to spotkanie. Już w 4. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Jana Sienkiewicza celną główką z kilku metrów Piotra Misztala pokonał Aron Stasiak. Dla wypożyczonego z Pogoni Szczecin napastnika była to już piąta bramka w barwach Olimpii (cztery w lidze, jeden w Pucharze Polski w łącznie siedmiu występach). Zawodnicy Znicza w kolejnych minutach próbowali wyrównać, jednak napotykali na przeszkodę w postaci dobrze dysponowanego Andrzeja Witana. Brak koncentracji tuż po przerwie kosztował gości prawdopodobnie punkty. W 47. minucie niepilnowany w polu karnym znalazł się Dawid Wojtyra. Napastnik Olimpii nie mógł nie wykorzystać takiej sytuacji.

Dwubramkowa strata okazała się dla Znicza niemożliwa do odrobienia. Nie oznacza to jednak, że drużyna z Pruszkowa tego nie próbowała. Już w 55. minucie kontaktowego gola po ładnym, technicznym strzale strzelił Maciej Firlej. To było jednak na tyle, w czym ogromna zasługa Witana. Chwalony po meczu przez obu trenerów golkiper praktycznie w pojedynkę uchronił swój zespół przed utratą kolejnych goli. Witana pokonać próbowali m.in. Patryk Skórecki, Paweł Moskwik i Shuma Nagamatsu, jednak wszystkie te próby spełzły na niczym.

Zagłębie II Lubin – Hutnik Kraków 4:2 (2:0)

Rafał Adamski 3, 41 (karny), Szymon Kobusiński 55, 80 (karny) – Krzysztof Świątek 78 (karny), Patryk Serafin 90

Zagłębie: Jasmin Burić – Jakub Kolan, Kacper Lepczyński, Michał Bogacz – Bartłomiej Kłudka, Filip Kocaba (Wojciech Szafranek 83′), Dawid Pakulski, Marko Poletanović (Kōki Hinokio 46′), Kamil Sobczak (Paweł Kruszelnicki 74′) – Rafał Adamski (Mateusz Kizyma 66′), Szymon Kobusiński.

Hutnik: Kacper Szewczyk – Michał Zięba, Kacper Andrzejewski, Damian Urban, Patryk Nowakowski, Jakub Marcinkowski (Ilias El Bouh 85′) – Krzysztof Świątek (Patryk Serafin 85′), Krzysztof Iwanicki, Sebastian Jacak (Miłosz Drąg 85′) – Patryk Kieliś (Dominik Zawadzki 85′), Mark Assinor(Waldemar Luberda 87′).

Przedmeczowy typ: remis

Ostatnie spotkanie siódmej serii spotkań eWinner II ligi zostało rozegrane w absolutnie skandalicznym terminie. Ustawianie meczów na poniedziałek na godz. 13:00 delikatnie mówiąc nie jest ukłonem w kierunku kibiców, którzy mogliby obejrzeć to spotkanie na stadionie, czy nawet w internecie. Z jednej strony uzasadnionym powodem mógłby być mecz pierwszego zespołu Zagłębia Lubin, który odbył się w niedzielę o godz. 15:00, jednak to w gestii klubu powinno leżeć, by cała sprawa została rozwiązana w sposób bardziej dogodny dla odbiorców.

Pomijając już pewne zawirowania organizacyjne, to rezerwy Zagłębia zaczynają się rozkręcać. Początek sezonu w ich wykonaniu był mocno przeciętny, żeby nie powiedzieć słaby. Po inauguracyjnym zwycięstwie z Pogonią Siedlce beniaminek przegrał kolejne trzy mecze z rzędu, tracąc m.in. aż sześć goli w Olsztynie. Podopieczni Jarosława Krzyżanowskiego odbili się jednak od dolnych rejonów tabeli. Wygrana z Hutnikiem Kraków była trzecim triumfem z rzędu, który pozwolił znaleźć się tuż za ligowym podium.

Bohaterem pierwszej połowy bez wątpienia był napastnik Zagłębia Rafał Adamski. W 3. minucie zawodnik ten precyzyjnym uderzeniem bez przyjęcia wykończył wrzutkę z prawego skrzydła Bartłomieja Kłudki. Adamski pod koniec pierwszej połowy skompletował dublet wykorzystując rzut karny. Po przerwie w jego buty wszedł Szymon Kobusiński. Sprowadzony z Puszczy Niepołomice napastnik w 55. minucie również wykończył dośrodkowanie z prawej strony boiska jednak w odróżnieniu od Adamskiego, uczynił to głową. W 80. minucie Kobusiński celnie wykonaną “jedenastką” przypieczętował zwycięstwo gospodarzy.

Zagłębie owszem było w poniedziałek zespołem zdecydowanie lepszym. Nie oznacza to jednak, że Hutnik był całkowicie bierny i bezzębny. W końcówce gościom udało się strzelić dwa gole, które jednak wystarczyły jedynie do zmniejszenia rozmiarów porażki. W 78. minucie Krzysztof Świątek wykorzystał trzeci z rzutów karnych, które w tym spotkaniu podyktował Paweł Horożaniecki. W doliczonym czasie gry moment nieuwagi defensorów wykorzystał Patryk Serafin.

Motor Lublin – Stomil Olsztyn 1:0 (0:0)

Leszek Jagodziński 50

Motor: Paweł Budzyński – Filip Wójcik, Sebastian Rudol, Maksymilian Cichocki, Kamil Rozmus – Damian Sędzikowski (Bartosz Zbiciak 90′), Piotr Kusiński (Marcel Gąsior 77′), Rafał Król, Piotr Ceglarz, Leszek Jagodziński (Mikołaj Kosior 73′) – Michał Żebrakowski (Ezana Kahsay 73′).

Stomil: Jakub Mądrzyk – Lukáš Kubáň, Jakub Tecław, Igor Kośmicki (Mateusz Sobotka 90′) – Filip Wójcik ( Marek Niewiadomski 70′), Hubert Krawczun, Shun Shibata, Dawid Kalisz (Sebastian Szypulski 46′), Karol Żwir, Michał Karlikowski (Mateusz Jońca 71′) – Bartosz Florek (Piotr Kurbiel 63′).

Przedmeczowy typ: remis

Niewykluczone, że nad Motorem Lublin wreszcie zaświeci słońce. Na razie podopieczni Stanisława Szpyrki odnieśli premierowe zwycięstwo w tym sezonie.

Do Lublina przyjechał Stomil Olsztyn, który od początku sezonu gra w kratkę. Pierwsza połowa tego spotkania była niestety jednak bardzo nudna. Warty odnotowania był jedynie niecelny strzał głową Piotra Kusińskiego poprzedzony wrzutką z rzutu wolnego Damiana Sędzikowskiego. Mecz nieco rozruszał się w drugiej połowie, do czego walnie przyczynił się Leszek Jagodziński. W 50. minucie zawodnik ten po wrzutce z prawej strony nominalnego napastnika Michała Żebrakowskiego celnym uderzeniem głową pokonał Jakuba Mądrzyka. Po stracie gola przyjezdni starali się doprowadzić do wyrównania. Przy strzałach Piotra Kurbiela (z woleja) i Shuny Shibaty pewnie interweniował Paweł Budzyński. Obaj zawodnicy później oddali po jeszcze jednej próbie, jednak okazały się one niecelne.

Zwycięstwo nie poprawiło jakoś nadzwyczajnie sytuacji Motoru w tabeli. Zespół z Lublina z pięcioma punktami na koncie jest obecnie przedostatni i do bezpiecznej strefy traci dwa punkty. Kto wie, może to będzie punkt zwrotny w szeregach Motoru, dzięki czemu również trener Szpyrka umocni swoją pozycję. Stomil natomiast wypadł ze strefy spadkowej i obecnie plasuje się na ósmej lokacie.

Górnik Polkowice – Śląsk II Wrocław 1:3 (1:1)

Abdallah Hafez 17 – Hubert Muszyński 2, Przemysław Bargiel 49, 90

Górnik: Błażej Niezgoda – Michał Bojdys, Bartosz Dyszy, Jarosław Ratajczak – Rafał Karmelita (Mariusz Sławek 57′), Tomasz Kołbon (Kamil Wacławczyk 67′), Damian Makuch, Kacper Gościniarek (Mateusz Gajda 57′), Abdallah Hafez, Karol Fryzowicz – Mariusz Idzik (Dominik Pisarek 61′).

Śląsk II: Józef Burta – Kuba Lizakowski, Łukasz Bejger, Hubert Muszyński, Olivier Wypart (Jehor Macenko 64′), Michał Szmigiel – Miłosz Kurowski (Jakub Lutostański 64′), Szymon Lewkot, Filip Gryglak (Adrian Bukowski 46′), Mateusz Młynarczyk (Przemysław Bargiel 35′) – Szymon Krocz (Robert Pisarczuk 86′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Górnika

Górnik Polkowice ma coraz większy problem. Po czterech spotkaniach spadkowicz z Fortuna I ligi miał na koncie 10 punktów i zajmował pozycję lidera. Obecnie jednak drużyna prowadzona przez Szymona Szydełkę notuje inną serię – trzech porażek z rzędu. Ta ostatnia wydaje się być wyjątkowo bolesna, bo odniesiona na własnym terenie w derbowym spotkaniu z rezerwami Śląska Wrocław.

Niecałe dwie minuty po rozpoczęciu spotkania gospodarze musieli już odrabiać straty. Śląsk II na prowadzenie po celnym uderzeniu głową wyprowadził sprowadzony latem z trzecioligowej Ślęzy Wrocław Hubert Muszyński. Wzgłędnie szybko jednak straty odrobił Górnik. Uczynil to za sprawą swojego najlepszego zawodnika w tym sezonie – Abdallaha Hafeza. Egipcjanin w 17. minucie zaskoczył Józefa Burtę uderzeniem zza pola karnego.

Jak się finalnie okazało, kluczowe dla losów spotkania było wejście na boisko Przemysława Bargiela. Pomocnik Śląska zmienił już w 35. minucie Mateusza Młynarczyka. W durgiej połowie 22-latek dwukrotnie okazał się lepszy od Błażeja Niezgody. W 49. minucie Bargiel wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem, a w doliczonym czasie gry dobił goniącego wynik rywala. Dla Śląska II była to dopiero druga wygrana w tym sezonie w lidze (do tego jeszcze trzy remisy).

Garbarnia Kraków – Lech II Poznań 0:1 (0:1)

Norbert Pacławski 5

Garbarnia: Aleksander Kozioł – Patryk Warczak (Thomas Pranica 76′), Mateusz Bartków, Donatas Nakrošius, Cezary Polak (Mateusz Kardas 46′) – Wojciech Słomka, Adrian Dziedzic (Jakub Sutor 60′), Karol Dziedzic, Mateusz Nowak (Dorian Gądek 72′), Jakub Karbownik (Bartłomiej Purcha 46′) – Adam Żak.

Lech II: Krzysztof Bąkowski – Jakub Zagórski, Bartosz Tomaszewski, Adrian Laskowski, Ksawery Kukułka (Krystian Palacz 64′) – Jakub Antczak (Krystian Sanocki 59′), Tomasz Cywka, Antoni Kozubal, Norbert Pacławski (Patryk Gogół 74′), Filip Wilak (Igor Kornobis 74′) – Łukasz Spławski (Filip Wełniak 74′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Garbarni

Rezerwy Lecha Poznań są drugim z zespołów, które w spotkaniu 7. kolejki odniosły premierowe zwycięstwo w trwającym sezonie eWinner II ligi. Dzięki tej wygranej “Kolejorz” zbliżył się na dwa punkty do bezpiecznej strefy niezagrożonej relegacją do III ligi.

Już pierwsza połowa spotkania wskazała nam, że Garbarnia w piątkowe popołudnie będzie miała spore problemy z utrzymaniem na swoim terenie choćby punktu. Lech II wyszedł na prowadzenie już w 5. minucie, gdy Norbert Pacławski wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Tomasza Cywki. W kolejnych minutach dwa pojedynki sam na sam z Aleksandrem Koziołem przegrał Łukasz Spławski. W jednej sytuacji gospodarzy uratował Mateusz Bartków, który wybił futbolówkę z linii bramkowej.

Po przerwie ofensywa Garbarni prezentowała się znacznie lepiej. Miejscowi oddali kilka groźnych strzałów na bramkę Lecha II, jednak niezawodny pozostał golkiper rezerw “Kolejorza” Krzysztof Bąkowski. Dla Garbarni była to trzecia porażka w tym sezonie, która poskutkowała spadkiem na dopiero 13. pozycję w tabeli i zmniejszeniem przewagi nad strefą spadkową do zaledwie jednego punktu.

Polonia Warszawa – Wisła Puławy 0:0

Polonia: Jakub Lemanowicz – Adam Pazio (Wojciech Fadecki 62′), Eryk Mikołajewski, Jan Majsterek, Maciej Kowalski-Haberek, Bartosz Biedrzycki (Mykyta Wasin 84′) – Marcin Kluska (Marcin Pieńkowski 84′), Piotr Marciniec, Łukasz Piątek, Michał Bajdur (Mateusz Michalski 73′) – Michał Fidziukiewicz (Krystian Pieczara 73′).

Wisła: Albert Posiadała – Bojan Gvozdenović, Łukasz Wiech, Robert Majewski, Dominik Cheba – Ednilson Furtado (Marcin Ryszka 66′), Maciej Kona, Krystian Puton, Damian Kołtański (Mateusz Kaczmarek 46′), Mateusz Klichowicz (Aghwan Papikjan 74′) – Dawid Retlewski (Adrian Paluchowski 66′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Wisły

Było to jedyne spotkanie 7. kolejki, w którym nie padła żadna bramka. Dla Polonii było to trzecie kolejne spotkanie na swoim stadionie, które zakończyło się podziałem punktów.

Do przerwy spotkanie nie zachwycało swoim tempen, jednak nie można powiedzieć, ze całkowicie wynudziło kibiców. Pod bramką gospodarzy groźniej zrobiło się m.in. po płaskim strzale Ednilsona Furtado i interwencji Adama Pazio, gdy niemal padła bramka samobójcza. Najlepszej okazji nie wykorzystali jednak zawodnicy Polonii. W 39. minucie piłkę głową uderzał Marcin Kluska, jednak trafił tylko w słupek. Nieskuteczna okazała się również dobitka Piotra Marcińca. Zaskoczony całą sytuacją pomocnik Polonii uderzył słabo i wprost w zbierającego się z murawy Alberta Posiadałę.

Wymiana ciosów występowała również po przerwie. W 52. minucie po prostopadłym zagraniu Fidziukiewicza Kluska z łatwością minął rywala, lecz strzelając z ostrego kąta trafił w dobrze ustawionego Posiadałę. Niecałe trzy minuty później piłkę z rzutu wolnego wrzucał Krystian Puton. Po małym zamieszaniu z najbliższej odległości do bramki skierował ją Robert Majewski. Nie było jednak ani chwili na celebrację, Robert Marciniak bardzo szybko odgwizdał pozycję spaloną i gola nie uznał. W kolejnych minutach następnych dogodnych sytuacji do zapewnienia Polonii wygranej nie wykorzystali Fidziukiewicz i Łukasz Piątek. Goście wytrzymali serię ataków Polonii i w ostatnich dziesięciu minutach sami mieli okazję do zgarnięcia pełnej puli. Ostatecznie ze strzałem z powietrza Marcina Ryszki poradził sobie Jakub Lemanowicz, a Adrian Paluchowski strzelił nad bramką.

Tabela eWinner II ligi po 7. kolejce

#DrużynaM. Pkt.Bramki
1Kotwica Kołobrzeg (b)193829:16
2KKS 1925 Kalisz193540:26
3Polonia Warszawa (b)193431:20
4Stomil Olsztyn (s)193331:22
5Wisła Puławy193236:23
6Olimpia Elbląg193230:21
7Znicz Pruszków192924:23
8Górnik Polkowice (s)192426:26
9GKS Jastrzębie (s)192420:28
10Lech II Poznań192325:29
11Motor Lublin192222:26
12Pogoń Siedlce192221:25
13Radunia Stężyca192230:36
14Zagłębie II Lubin (b)192224:41
15Siarka Tarnobrzeg (b)192024:31
16Garbarnia Kraków191933:38
17Hutnik Kraków191930:38
18Śląsk II Wrocław191822:29

Klasyfikacja strzelców eWinner II ligi po 7. kolejce

1.) Krzysztof Świątek (Hutnik Kraków) – 6 goli

2.) Maciej Firlej (Znicz Pruszków), Grzegorz Goncerz (Kotwica Kołobrzeg), Dawid Retlewski (Wisła Puławy), Radosław Stępień (Radunia Stężyca), Jakub Tecław (Stomil Olsztyn) – 5 goli

3.) Piotr Giel (KKS 1925 Kalisz), Néstor Gordillo (KKS 1925 Kalisz), Abdallah Hafez (Górnik Polkowice), Szymon Krocz (Śląsk II Wrocław), Damian Nowak (Pogoń Siedlce), Aron Stasiak (Olimpia Elbląg) – 4 gole

Terminarz 8. kolejki eWinner II ligi

26 sierpnia (piątek)

Wisła Puławy – Garbarnia Kraków, godz. 17:00, transmisja na platformie WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: 1

Radunia Stężyca – Kotwica Kołobrzeg, godz. 17:00, transmisja na platformie WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: 2

GKS Jastrzębie – Pogoń Siedlce, godz. 17:00, transmisja na platformie WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: X

Stomil Olsztyn – KKS 1925 Kalisz, godz. 19:45, transmisja na platformie WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: 2

27 sierpnia (sobota)

Lech II Poznań – Olimpia Elbląg, godz. 16:00, transmisja na platformie WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: 2

Siarka Tarnobrzeg – Zagłębie II Lubin, godz. 16:00, transmisja na platformie WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: 1

Śląsk II Wrocław – Motor Lublin, godz. 17:00, transmisja na platformie WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: X

28 sierpnia (niedziela)

Znicz Pruszków – Gónrik Polkowice, godz. 15:00, transmisja w TVP Sport, typ: X

Hutnik Kraków – Polonia Warszawa, godz. 16:00, transmisja na platformie WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: X

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.