fot. Źródło: UEFA.com
Udostępnij:

eMŚ: Chorwacja wjeżdża na autostradę do Rosji

Reprezentacja Chorwacji w pierwszym spotkaniu barażowym bez większych problemów pokonała 4-1 reprezentację Grecji. Podopieczni Zlatko Dalica mogą być już niemal pewni awansu na mistrzostwa świata. 

Jeśli na pomeczowej konferencji Michael Skibbe będzie chciał usprawiedliwić dotkliwą porażkę swojej ekipy, zapewne powie o rzucie karnym, który szybko otworzył wynik spotkania, bo już w 13 minucie. Głównym winowajcą straty tej bramki był golkiper gości - Oréstis Karnézis, którego nieudolnie przyjęta piłka wpadła pod nogi Kalinica. Jeszcze bardziej nieudolna była próba odbioru jej napastnikowi Milanu, która skończyła się niebezpiecznym wejściem w nogi 29-latka. Winowajca, swojej winy nie odkupił, gdyż Luka Modrić pewnie wykonał jedenastkę.

Przez 20 pierwszych minut meczu Chorwaci starali się większość swoich akcji przeprowadzać skrzydłami. Zaowocowało to udanym rajdem lewą flanką w wykonaniu Strinica, który Nikola Kalinić zwieńczył efektowną piętką. Chorwat może jedynie żałować, że takiej bramki nie zdobył w weekend, gdyż zapewne jego trafienie znalazłoby swoje miejsce w naszej serii "Goalissimo!".

Zastanawialiście się kiedyś, czy Dejan Lovren podobne wpadki do tych z Liverpoolu zalicza także w reprezentacji? Odpowiedź brzmi "tak". Kontaktowy gol Greków jest w całości zasługą tego właśnie defensora. 28-latek oddał futbolówkę rywalowi, który jednak nie zwieńczył tej cudownej akcji. Kilkadziesiąt sekund później pod bramką gospodarzy mieliśmy rzut rożny, po którym Sokrátis mógł cieszyć się ze swojego trzeciego gola w reprezentacyjnych barwach. Nie muszę Wam chyba pisać, kto powinien kryć piłkarza BVB...

Jeśli jednak ktoś wierzył, że po tej odpowiedzi Grecy podniosą się z kolan i będą do ostatnich sekund walczyć o pozytywny wynik spotkania, już dwie minuty później został sprowadzony na ziemię przez nieudolnie ustawiającą się defensywę Hellady. Wtedy po centrze Vrsaljko, Kalinić zmienił wynik meczu na 3-1.

Konstantínos Stafylídis przerwę spędził najprawdopodobniej na oglądaniu powtórek popisów Lovrena, bo w drugiej części meczu również postanowił pomóc swojemu rywalowi w zdobyciu bramki. Gracz Augsburga chcąc zablokować dośrodkowanie, zgrał piłkę wprost pod nogi Vrsaljko. Prawy defensor ominął golkipera gości, a piłkę do pustej bramki wbił Andrej Kramarić.

Wiele osób narzeka na obecność na mundialu słabych afrykańskich, czy amerykańskich drużyn twierdząc, że zaniżają one poziom widowiska. Po dzisiejszym meczu wydaje się, że prawdziwą grecką tragedią byłoby oglądanie w Rosji podopiecznych Michaela Skibbe. Do tego, jak na razie daleko, gdyż Grecy musieliby zdobyć w rewanżu co najmniej 3 bramki. Niewiele jednak wskazuję, byśmy na mundialu mieli nie zobaczyć kraju znad Morza Adriatyckiego. Można więc powiedzieć, że Chorwacja wjeżdża na autostradę o nazwie "Rosja 2018", natomiast Grecy czekają w korku do bramek gdzieś w Sługocinie.

Chorwacja - Grecja 4:1 (3:1)

Luka Modrić 13 (karny), Nikola Kalinić 19, Ivan Perišić 34, Andrej Kramarić 49 - Sokrátis Papastathópoulos 30

Chorwacja: Danijel Subasić - Šime Vrsaljko, Dejan Lovren, Domagoj Vida, Ivan Strinić - Andrej Kramarić, Ivan Rakitić, Marcelo Brozović, Luka Modrić (Mario Pašalić 89'), Ivan Perišić (Nikola Vlašić  83') - Nikola Kalinić (Ante Rebić 76').

Grecja: Oréstis Karnézis - Giánnis Maniatis (Panagiótis Rétsos 46'), Kyriákos Papadópoulos, Sokrátis Papastathópoulos, Geórgios Tzavéllas, Konstantínos Stafylídis (Anastássios Bakassétas 72') - Zeca, Aléxandros Tziólis, Konstantínos Fortoúnis, Andréas Sámaris  (Panagiótis Tachtsídis 62') - Konstantínos Mítroglou.

Żółte kartki: Karnézis, Zeca, Bakassétas.

Sędzia: Gianluca Rocchi (Włochy).


Avatar
Data publikacji: 9 listopada 2017, 23:59
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.