eLM: Minimalne zaliczki Benfiki i Young Boys Berno przed rewanżami

Oficjalna piłka Liga Mistrzów

Oficjalna piłka Liga Mistrzów / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

W środę rozegrano drugą część pierwszych spotkań w ramach IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Skromne zaliczki przed rewanżami zagwarantowali sobie zawodnicy Benfiki i Young Boys Berno. Dużo pewniejsi swego mogą być zawodnicy Malmö FF, którzy na swoim boisku wypracowali dwubramkową przewagę nad Łudogorcem Razgrad.

W dwóch poprzednich rundach zawodnicy PSV Eindhoven dominowali nad swoimi rywalami, eliminując bez większych problemów turecki Galatasaray oraz duński FC Midtjylland. W stolicy Portugalii Holendrom już tak gładko nie poszło. Benfica, która w poprzedniej rundzie okazała się zdecydowanie lepsza od Spartaka Moskwa, już w 10. minucie spotkania wyszła na prowadzenie. Po prostopadłym dograniu Romana Jaremczuka Rafa Silva mocnym uderzeniem przy dalszym słupku pokonał Joëla Drommela. Portugalczycy przez większość czasu kontrolowali wydarzenia na boisku, co niejako podkreślili strzelając tuż przed przerwą drugiego gola. W 42. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zgraniu futbolówki na dalszy słupek futbolówkę do bramki skierował Julian Weigl.

Pomimo niekorzystnego wyniku przyjezdni również stwarzali sobie okazję pod bramką rywala. W 28. minucie zdołali pokonać Odysséasa Vlachodímosa po raz pierwszy, jednak Eran Zahavi w momencie podania znajdował się na pozycji spalonej. Zaraz po przerwie PSV udało się dopiąć swego i strzelić kontaktowego gola. W 51. minucie po przechwycie w środku pola Cody Gakpo podprowadził piłkę pod pole karne i otrzymał na tyle dużo miejsca od rywali, że złamał akcję do środka i strzałem przy dalszym słupku przechytrzył Vlachodímosa. Chwilę wcześniej grecki bramkarz świetnie interweniował po uderzeniu głową Marco van Ginkela. Dzięki tej jednej bramce sytuacja PSV przed rewanżem stała się o wiele bardziej komfortowa. Holendrom wystarczy na własnym obiekcie strzelić zaledwie jednego gola, by nie tracąc żadnego doprowadzić do dogrywki. Dla drużyny z Eindhoven ewentualny awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów byłby powrotem do tych rozgrywek po pięciu sezonach nieobecności.

Zawodnicy Young Boys Berno i Ferencvárosu zadbali o mocny początek spotkania. Węgrzy wyszli na prowadzenie już w 14. minucie po świetnym strzale z powietrza Francka Boliego przy którym 34-letni Guillaume Faivre był bezradny. Przyjezdni z przodownictwa cieszyli się niezwykle krótko, bo kilkadziesiąt sekund później po uderzeniu z dystansu Meschacka Elii stan meczu się wyrównał. Dénesa Dibusza to uderzenie zaskoczyło, co było spowodowane przede wszystkim znacznym rykoszetem od torsu kapitana Young Boys Christiana Fassnachta. W kolejnych minutach emocje tylko rosły. W 25. minucie Szkot William Collum podyktował rzut karny dla Ferencvárosu i pokazał czerwoną kartkę Silvanowi Heftiemu, który sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Endre Botkę. Z jedenastu metrów Myrto Uzuni trafił tylko w słupek. Futbolówka następnie odbiła się od Faivre’a i wyszła w pole, a jeden z zawodników mistrza Szwajcarii skierował ją do własnej bramki. Po skorzystaniu z systemu VAR Collum anulował gola, gdyż dopatrzono się przekroczenia linii pola karnego przez jednego z zawodników gości.

Pod koniec szalenie emocjonującej pierwszej grający w osłabieniu mistrzowie Szwajcarii strzelili drugiego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do wypiąstkowanej przez Dibusza piłki dopadł Vincent Sierro, który bardzo mocnym, ale i szalenie precyzyjnym strzałem z linii pola karnego dał Young Boys bardzo cennego gola. Gra w dziesiątkę nie przeszkadzała Szwajcarom również i w drugiej połowie. W 65. minucie gospodarze strzelili trzeciego gola, gdy indywidualną akcję dobrym strzałem z dystansu zakończył Ulisses Garcia. O bardziej korzystną sytuację Ferencvárosu przed rewanżem w Budapeszcie postarał się Boli. W 82. minucie Iworyjczyk zdołał pokonać ładnym uderzeniem zza pola karnego Faivre’a, kompletując tym samym dublet. Dzięki temu trafieniu rewanż zapowiada się zdecydowanie bardziej interesująco. Węgrzy pokazali już niejednokrotnie, że na swoim stadionie są szalenie wymagającym przeciwnikiem dla każdego.

Piłkarze Malmö FF po raz ostatni w fazie grupowej Ligi Mistrzów grali w sezonie 2015/16. W spotkaniach z Riga FC i HJK Helsinki mistrzowie Szwecji męczyli się, jednak wygrany dwumecz z Rangers FC pokazał, że jest to zespół, który stać na awans do elity. W decydującej fazie ich rywalem był Łudogorec Razgrad, który w III rundzie po rzutach karnych pokonał faworyzowany Olympiakós Pireus. Do przerwy w Szwecji z lepszej strony pokazywali się gospodarze, którzy po trafieniu Veljko Birmančevicia prowadzili 1:0. W 26. minucie Søren Rieks zamiast posyłać kolejne dośrodkowanie w pole karne dostrzegł wybiegającego w okolice 16 metra Serba, a ten świetnym strzałem bez przyjęcia pokonał bramkarza Łudogorca. W drugiej połowie przewaga Malmö FF się umacniała i została przypieczętowana drugim trafieniem dla gospodarzy. Po bardzo mocnym strzale Andersa Christiansena Kristijan Kahlina odbił futbolówkę przed siebie, a z bliska wślizgiem dobił ją dobrze ustawiony Jo Inge Berget. Dwubramkowe zwycięstwo sprawia, że Malmö może odczuwać bardzo duży komfort przed wyjazdem na bardzo gorący teren w Razgradzie.

Wyniki środowych spotkań IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów

SL e Benfica (Portugalia) – PSV Eindhoven (Holandia) 2:1 (2:0)

Rafa Silva 10, Julian Weigl 42 – Cody Gakpo 51

BSC Young Boys Berno (Szwajcaria) – Ferencvárosi TC (Węgry) 3:2 (2:1)

Meschack Elia 16, Vincent Sierro 40, Ulisses Garcia 65 – Franck Boli 14, 82

Malmö FF (Szwecja) – Łudogorec Razgrad (Bułgaria) 2:0 (1:0)

Veljko Birmančević 26, Jo Inge Berget 61

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x