Dariusz Mioduski: Nigdy nie czułem żadnego żalu, nie czuję, że jestem wrogiem dla kibiców

Dariusz Mioduski

Dariusz Mioduski (prezes Legii Warszawa) / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Dariusz Mioduski był wiele razy krytykowany przez kibiców Legii Warszawa. Jednak właściciel “Wojskowych” nie czuje do nich żalu, o czym opowiadał w rozmowie z “Piłka Nożna”.

Jeszcze w zeszłym roku Dariusz Mioduski był wrogiem numer jeden kibiców Legii Warszawa. “Wojskowi” spisywali się fatalnie. W pewnym momencie byli na dnie tabeli razem z Wisłą Kraków. Prezes Legii był obarczany winą za zapaść klubu. Pod koniec lutego zeszłego roku, kibice zorganizowali protest uliczny wobec właściciela klubu. Na jednym z transparentów mogliśmy przeczytać dosadne słowa skierowane do Mioduskiego “Dariusz Precz!”. Krytyka spadła do niego głównie za sposób, w jaki zarządza klubem. W rozmowie “Piłka Nożna” przyznaje, że nie ma żalu do fanów.

Nigdy nie czułem żadnego żalu, nie czuję, że jestem wrogiem dla kibiców. Oczywiście, w trudnych momentach wyrażają na trybunach swoją niechęć w zdecydowany sposób, ale na co dzień otrzymuję tyle wsparcia oraz życzliwości i docenienia tego, co robię od tak wielu osób, że mam dystans w trudniejszych chwilach. Oczywiście, moja rodzina miała trudne momenty wiedząc, ile kosztuje mnie to nie tylko finansowo, ale i emocjonalnie czy czasowo. Mam to szczęście, że jestem dość silnie ukształtowany, moje życie od czasów emigracji do USA zawsze było pełne momentów prób, walki, przezwyciężania. Dodatkowo mam głębokie przekonanie, że to, co robię dla Legii jest dla niej dobre. Także, co dla piłki robię w ogóle – w Polsce, Europie – stwierdził Mioduski w rozmowie z “Piłka Nożna”.

Prowadzenie klubu piłkarskiego wiąże się z wkładaniem w niego własnych środków finansowych. Dariusz Mioduski od stycznia 2014 roku jest właścicielem Legii Warszawa i na ten moment nie myśli o sprzedaży klubu innemu inwestorowi.

Nie, nie mam takich planów, ale zrozumienie tego, co dzieje się we współczesnym futbolu jako gałęzi gospodarki, ma wymierny wpływ na przyszłość, także naszą. Niestety, nasze przychody ograniczają się w dużej mierze do działania na lokalnym rynku, a każe nam się konkurować z tymi, którzy działają globalnie i których lokalne rynki są dużo bogatsze. Stąd to rozwarstwienie w piłce klubowej i dopóki to się nie zmieni, ale też dopóki rynek polski nie zwiększy się istotnie, to będzie zawsze trudno. Ale nic, walczymy dalej – zakończył Mioduski.

Źródło: Piłka Nożna



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x