Coppa Italia: Debiut Eriksena i awans Interu

Po ciekawym meczu Inter pokonał Fiorentinę 2:1 w ćwierćfinale Pucharu Włoch. Wydarzeniem meczu był oczywiście debiut Christiana Eriksena. Duńczyk na bramkę będzie musiał jednak trochę poczekać. Cały mecz na ławce spędzili Bartłomiej Drągowski i Szymon Żurkowski.

Zdecydowanym faworytem tego starcia był Inter. Gracze pod batutą Conte grają w tym sezonie niczym orkiestra, ale ostatnio zdarza im się fałszować. W lidze zaliczyli serię trzech remisów z rzędu i dali odjechać Juventusowi w walce o mistrzostwo. Fani ekipy z Mediolanu liczyli zatem przed spotkaniem na dobry występ swoich zawodników i awans do półfinału Pucharu Włoch. Oczywiście trzymali również kciuki za debiut Christiana Eriksena. Fiorentina natomiast bo słabym ligowym początku radzi sobie w tym roku znacznie lepiej i na pewno nie była stawiana jako chłopiec do bicia w meczu przeciwko wiceliderowi Serie A.

Komedia w obronie

Jeśli napisalibyśmy, że początek nie był zbyt ciekawy, ujęlibyśmy to naprawdę delikatnie. Inter miał problem ze skleceniem składnej akcji i zbyt często oddawał piłkę rywalom. Goście natomiast byli dużo żwawsi, ale z przodu brakowało im jakości. Pierwsze pół godziny – do zapomnienia. Zero celnych strzałów i niemal całkowity brak zagrożenia. Niemrawo po murawie prezentował się Alexis Sanchez. Chilijczyk dostał szansę od Antonio Conte i w pierwszej połowie nie potrafił tejże szansy wykorzystać.

Gdy wydawało się, że do szatni piłkarze zejdą przy bezbramkowym remisie, obrona Fiorentiny postanowiła pójść na grzyby. Dwie piętki z rzędu otworzyły szansę dla Lautaro Martineza. Argentyńczyk został jednak zablokowany przez obrońcę, ale zdołał minąć go zza pleców i przejąć piłkę, którą do siatki wbił Candreva. Viola nie dostała szansy na rewanż w pierwszej połowie i na przerwę schodzili w ponurych nastrojach.

Debiut nowego idola

W szatni trener Iachini puścił chyba swoim zawodnikom kołysankę, bo wyszli na drugą część meczu bardzo ospali. To błyskawicznie mógł wykorzystać Lautaro Martinez. Po stracie w środku pola piłkę przejął Candreva i podał prostopadle do Argentyńczyka. Ten wpadł w pole karne i oddał mocny strzał, ale niestety dla gospodarzy, bardzo niecelny. To nie było ostatnie słowo snajpera Interu. Raz po raz dochodził on do piłek posyłanych w polu karnym i straszył bramkarza.

Po godzinie gry powinno być 2:0. Po celnej wrzutce Ashleya Young’a na bramkę główkował Martinez, ale tym razem Terracciano popisał się świetną interwencją. Chwilę później, pod drugą bramką Martin Caceres pokazał, jak się główkuje. Po wrzutce z rzutu rożnego Urugwajczyk dopadł do piłki i dał swojemu zespołowi remis. Niewiele brakowało, a Fiorentina wyszłaby na prowadzenie, ale pojedynek sam na sam z Vlahoviciem przegrał Handanović.

W 67. minucie San Siro oszalało. Na boisku pojawił się wyczekiwany od dawna Christian Eriksen. Obecność na murawie Duńczyka najwyraźniej poprawiła celownik kolegom, bo w pierwszej akcji po zmianie bramkę z 25 metrów zdobył Barella, który huknął nie do obrony. To podcięło skrzydła gościom, którzy kompletnie nie potrafili zagrozić bramce strzeżonej przez Handanovicia. Pojedyncze strzały z dystansu były dla Bośniaka nijakim wyzwaniem. Inter kontrolował spotkanie do samego końca i po końcowym gwizdku mógł cieszyć się z awansu do półfinału.

29.01.2020r., ćwierćfinał Coppa Italia, San Siro

Inter – Fiorentina 2:1 (1:0)

Candreva 44′, Barella 67′ – Caceres 60′

Inter: Handanović – Bastoni, Ranocchia, Godin – Young, Barella, Vecino, Candreva (Moses 74′), Sanchez (Eriksen 67′) – Lukaku (Esposito 88′), Martinez

Fiorentina: Terracciano – Caceres, Ceccherini, Milenković – Dalbert, Benassi, Badejl (Cutrone 56′), Pulgar, Lirola (Ghezzal 65′) – Chiesa (Sottil 80′), Vlahović

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x