Carlitos o byłym klubie: To super miejsce na wakacje

pao.gr

Po zaledwie kilku miesiącach Carlitos skończył swoją przygodę z futbolem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Hiszpan powrócił do Europy i od przyszłego sezonu będzie reprezentował barwy Panathinaikosu Ateny.

Carlitos zmienił klub dość szybko, bo nowy kontrakt podpisał już w styczniu. W związku z tym, że w obecnym sezonie reprezentował już barwy dwóch drużyn, w Panathinaikosie będzie mógł zagrać najszybciej w przyszłym sezonie. Sytuacja z koronawirusem powoduje, że nie wiemy, kiedy faktycznie dojdzie do debiutu Hiszpana w ateńskim klubie. Póki co piłkarz skupia się na treningu indywidualnym.

– Na razie, tak jak inni, realizuję plan treningowy w domu, przygotowany przez specjalistów z Panathinaikosu.

Zapytany o powód tak szybkiego powrotu do futbolu europejskiego, piłkarz wskazał na kiepską atmosferę na stadionach w ZEA, a także, na niewygórowany poziom sportowy:

– Powiem tak: nie czuję jednak gry w kraju arabskim, gdzie poziom ligi, pod względem sportowym, nie jest zbyt wysoki… Gdzie są puste trybuny, praktycznie bez kibiców. Wszyscy wiedzą, że ja nie odszedłem z Legii z własnej woli, nie chciałem tego transferu. Zmusiły mnie do tego okoliczności…

Mimo wyjazdu do tak egzotycznej ligi, zawodnikiem wciąż interesowały się kluby europejskie:

– W pewnym momencie miałem bodaj 9 meczów i 7 bramek. Wtedy zacząłem dostawać oferty z klubów europejskich, które mimo wyjazdu do ZEA nie straciły mnie z oczu. Każdego dnia ktoś dzwonił i pytał… Równocześnie ja jednak coraz bardziej tęskniłem za grą w Europie. Emiraty to super miejsce na wakacje…

Carlitos przyznał, że oferty z Legii nie dostał. Mógł natomiast przebierać wśród ofert klubów greckich, hiszpańskich, chorwackich, chińskich, tureckich czy amerykańskich. Temat Legii i tak nie zainteresowałby piłkarza, bo wszystkie kluby oferowały solidne zarobki i długi kontrakt.

Pytany o najlepsze wspomnienia z Legii piłkarz wskazał na zachowanie kibiców:

– Nie konkretny gol, a konkretny moment. Gdy nie grałem, a kibice skandowali moje nazwisko na trybunach, okazując mi wielkie wsparcie. Pamiętam, gdy dziękowałem im za to po jednym ze spotkań. To było naprawdę niesamowite. To był moment, którego nigdy nie zapomnę. Bardzo, bardzo wzruszający. Zresztą, wybieram się do Warszawy. Jak tylko to wszystko co złe się skończy, chcę znów pojawić się w miejscu, które bardzo, bardzo polubiłem i którego nie chciałem opuszczać.

źródło: sport.se.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x