Jerzy Brzęczek
fot. Jerzy Brzęczek / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Brzęczek: Nie zamierzamy jednak robić żadnej rewolucji w składzie

- Dwa poprzednie mecze nie były dla nas zadowalające. Zrobiliśmy analizę i wyciągnęliśmy wnioski, co było dobre, a co złe. Nie zamierzamy jednak robić żadnej rewolucji w składzie - powiedział Jerzy Brzęczek przed spotkaniem z Łotwą.

Reprezentacja Polski jutro spotka się w Rydze z Łotwą, która jeszcze nie zdobyła nawet punktu w eliminacjach EURO 2020. W marcu "biało-czerwoni" pokonali ich na Stadionie Narodowym w Warszawie (2:0) po trafieniach Roberta Lewandowski oraz Kamila Glika. - Każde spotkanie jest inne i inaczej będzie pisało swoją historię. W trakcie tego spotkanie przeciwnik wyszedł dwukrotnie z bardzo groźnym kontratakiem. Inne konfrontacje, które Łotwa przegrała, miała różne fragmenty, jak chociażby z Austrią. Łotwa straciła bramkę w 5. minucie i do przerwy było tylko 2:0. Później gole padały już w końcówce spotkania. Dla reprezentacji Łotwy to inne wyzwania, bo są zawodnicy, którzy grali lub występują w polskiej ekstraklasie i walczą o nowe kontrakty - opowiada Jerzy Brzęczek.

Selekcjoner znak zapytania ma z obsadą lewej strony defensywy. O miejsce walczą Arkadiusz Reca oraz Maciej Rybus i między wierszami, może domyślać się, że na Łotwę wyjdzie zawodnik Atalanty Bergamo. - Dwa poprzednie mecze nie były dla nas zadowalające. Zrobiliśmy analizę i wyciągnęliśmy wnioski, co było dobre, a co złe. Nie zamierzamy jednak robić żadnej rewolucji w składzie. Zawsze są pewne dylematy. Długo nie grał Arkadiusz Reca, ale w końcu udało mu się wywalczyć miejsce w podstawowym składzie w klubie. To zawodnik, który ma predyspozycje do tego, żeby występować w reprezentacji na wysokim poziomie. Nie są skuteczni Arek Milik i Krzysiek Piątek, ale to dopiero początek sezonu - dodaje.

- Nie tylko mecze kwalifikacyjne, ale od początku, gdy jestem trenerem, spotkania reprezentacji pokazały bardzo ważną rzecz o atmosferze. Zawodnicy, którzy wchodzą z ławki rezerwowych potrafią rozstrzygnąć losy meczu. Gdyby byli obrażeni i zirytowani, nie byłoby to możliwe do zrealizowania. Choć liczba bramek nie jest imponująca, to na trzynaście bramek aż pięć padło po trafieniach zawodników, którzy wchodzili z ławki rezerwowych i dołożyli też dwie asysty. To świadczy o tym, że jest sportowa złość - zakończył.

źródło: laczynaspilka.pl / własne


Avatar
Data publikacji: 9 października 2019, 19:02
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.