Bałagan w Gdańsku – ktoś w końcu posprząta?

W gdańskiej Lechii nie dzieje się ostatnio najlepiej – skład okrojony, kibice oburzeni, wyników brak. W Gdańsku zapanował nieład, a kogoś, kto mógłby posprzątać, nigdzie nie widać.

Poniedziałek. Nowy dzień, nowy tydzień, nowa rzeczywistość, a w Lechii nadal bałagan. Syf, którego nikt nie chce posprzątać szkodzi całemu klubowi i jego fanom. Niestety, w tym przypadku nie chodzi  o stan czystości korytarzy w klubowym biurze.

Dwunaste miejsce w tabeli? Ktoś mógłby powiedzieć, że mogło być gorzej, jednakże patrząc na perspektywę obecnego stanu rzeczy w tabeli Ekstraklasy, pozycja ta jest ulotna – dziś jest, jutro może jej nie być, gdyż Lechia znajduje się tylko 2 punkty nad strefą spadkową. Zatem widmo spadku zaczęło poważnie zaglądać gdańszczanom w oczy.

Sytuacja Lechii była diametralnie inna w czerwcu 2017 roku, gdy do ostatniego gwizdka ostatniej kolejki gier Biało-Zieloni walczyli o zdobycie mistrzostwa kraju. Po udanym sezonie 2016/17 wszyscy w Gdańsku liczyli na kolejny udany piłkarski rok. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc kibice pragnęli walki o upragnione europejskie puchary, ale rozczarowali się. Dziś Lechia walczy co najwyżej o utrzymanie w Ekstraklasie.

A jednak, Lechia już dotknęła dna. W 3 pierwszych meczach rundy wiosennej gdańszczanie zdobyli tylko 1 punkt, co jest najgorszym wynikiem spośród wszystkich drużyn ligi. Dusan Kuciak wyjmował piłkę z siatki aż 7 razy w przeciągu 270 minut. Gdzie leży wina? Obrona jest jak dziurawy ser i nie ułatwia zadania golkiperowi, ale on sam nie jest bez winy – zbyt często zdarzają mu się niewymuszone babole, które nie powinny mieć miejsca.

Kibice szukają winnego, a zarząd… nic nie robi. Z pewnością może poczuwać się do winy w zaistniałej sytuacji. Ktoś za ten bałagan jest odpowiedzialny. Czy powierzenie sterów Adamowi Owenowi było rozsądną decyzją? Dzisiaj można śmiało rzec, że nie. Klub z aspiracjami na ligowe podium nie może zatrudniać jako szkoleniowca człowieka bez doświadczenia na tymże stanowisku. Adam Owen do tej pory był tylko trenerem przygotowania fizycznego, a przez kibiców Lechii jest nazywany nauczycielem WF-u lub trenerem z popularnej gry Football Manager. Nic dziwnego, skoro w średnia zdobytych punktów na mecz wynosi tylko 1,14.

Lechia jest dzisiaj jak tonący Titanic. Jest jeszcze czas na ratunek klubu, ale żeby uratować sezon potrzebny jest jakiś czarodziej na rangi Harry’ego Pottera. Spekuluje się, że Owen ma postawione ultimatum – 8 punktów w 3 meczach, tylko że Lechia nie ma już czasu na testowanie, czy dawanie szansy nauczycielowi WF-u w aż 3 meczach. Decyzje zarządu są w pełni niezrozumiałe, a oburzenie kibiców uzasadnione. Ktoś dawno powinien zareagować w klubie, a reakcji naprawczych jak nie było, tak nie ma.

Wzmocnienia Lechii na wiosnę pozostawiają wiele do życzenia. Podczas gdy Legia, Lech, Jaga i inni zbroją się na potęgę, Lechia pozyskała zaledwie dwóch piłkarzy, Borysiuka i Mladenovicia. Na domiar złego kontuzji doznał uniwersalny i potrzebny w Gdańsku Rafał Wolski. Jak sytuacja ma się na boisku? Czterech próbuje walczyć, reszta udaje że biega. Z takim podejściem Biało-Zieloni nie są w stanie czegokolwiek zwojować. Na podejście piłkarzy ma wpływ wszystko wokół nich: zła passa, oburzenie kibiców, słabe przygotowanie psychiczne, rzekome niepłacenie pensji, czy też zarząd, milczący zarząd. Jeśli sytuacja Lechii nie ulegnie poprawie, fani będą mogli zacząć śpiewać: “Bójcie się chamy, do pierwszej ligi spadamy.”

Na horyzoncie kibiców Lechii pojawiła się światełko w tunelu, gdyż krąży pogłoska, że posadę trenera może objąć w najbliższym czasie Piotr Stokowiec, człowiek z doświadczeniem i charyzmą. Doprowadził Zagłębie do europejskich pucharów, więc czemu miałby nie wydźwignąć Lechii z dołka? Jak nie on, to kto?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.