fot. FIFA
Udostępnij:

Azjatyckie eMŚ: Australia zremisowała w Arabii na zakończenie szalonego dnia w strefie AFC

Pojedynek na szczycie grupy B, Arabia Saudyjska - Australia doskonale wpisał się w schemat zwariowanych spotkań trzeciej kolejki eliminacji Mistrzostw Świata 2018 w strefie azjatyckiej. Po pełnym emocji spotkaniu Arabowie zremisowali z Kangurami 2:2.

Mimo zapowiedzi szkoleniowca The Socceroos, Ange Postecoglou o nieustannym natarciu od rozpoczęcia meczu to gospodarze pierwsi ruszyli do ataku i już zaledwie po pięciu minutach gry mogli cieszyć się z prowadzenia. Na prawym skrzydle ładnym podaniem Al Abed uruchomił Yehya Al Shehri, który wystawił piłkę na jedenasty metr Al Jassimowi. Zawodnik Al Ahli SC pewnym strzałem nie dał szans Matthew Ryanowi. Goście próbowali natychmiast odrobić straty, ale brakowało im dokładności. Najpierw w 16. minucie dalekie podanie od Aarona Mooya było minimalne za mocne, dla wychodzącego sam na sam Matthew Leckiego, a 180 sekund później linii spalonego nie upilnował Tomi Jurić i jego bramka nie została uznana. Po krótkiej przerwie na uzupełnienie płynów zarządzonej przez sędziego, [podczas meczu temperatura powietrza sięgała 30 stopni Celsjusza, a wilgotność dochodziła do 70% - przyp.red.] na boisku przez dłuższy czas panował chaos. Wszystko zmieniło się w 43. minucie, kiedy to Brad Smith oddał strzał po solowej akcji na lewym skrzydle, a piłka wylądowała na lewym słupku arabskiej bramki. Grający coraz lepiej z minuty na minutę The Socceroos wyrównali tuż przed przerwą. Gola do szatni zdobył Trent Saintsbury, wykorzystując dośrodkowanie z rzutu rożnego Aarona Mooya.

Drugą połowę lepiej rozpoczęły Kangury, ale znowu to Saudyjczycy byli bliżej zdobycia gola. Dobrą zmianę dał grający z numerem piętnastym na białej koszulce, Al Shamrani. To m.in. on brał udział w bardzo groźnej akcji gospodarzy z 50. minuty. Ładnym rajdem w środku pola popisał się Al Abed, by potem wypuścić na wolne pole strzelca pierwszej bramki Al Jassima. Ten uderzył ile sił z wnętrza pola karnego, ale w ostatniej chwili jego próba została zablokowana. Dobitki próbował wspomniany Al Shamrani, ale z tym samym skutkiem. Kiedy z kolei na boisku lepiej zaczęli prezentować się Arabowie... to goście wyszli na prowadzenie w 71. minucie. Wszystko zaczęło się od fatalnego wybicia bramkarza Al Mosailema, które zostało przejęte przez Thomasa Rogic'a. Gracz Celticu przytomnie rozciągnął grę do Robbiego Kruse, którego mocne, płaskie podanie przez całe pole karne, odpowiednim dostawieniem stopy sfinalizował Tomi Juric. Gospodarze się jednak nie poddawali i 8 minut później wyrównali za sprawą Al Shamraniego, który skierował do siatki niecelny strzał Fallaha. Chwilę później mogło być nawet 3:2 dla Saudyjczyków, ale piłkę zmierzającą do bramki The Socceroos, po sytuacji 1 na 1 Al Muwallada, wybił Saintsbury. Tuż przed końcem spotkania ponownie pomylił się arabski bramkarz, ale jego błędu nie wykorzystał Matthew Spiranovic.

To starcie było w zasadzie tylko zwieńczeniem szalonego dnia w azjatyckich kwalifikacjach. Dzień meczów eliminacyjnych rozpoczął się w kraju kwitnącej wiśni, gdyż tam o 12:35 czasu polskiego, na Saitama Stadium do boju ruszyły kadry Japonii oraz Iraku. Gospodarze dość przeciętnie rozpoczęli eliminacje, na wstępie przegrywając z ZEA 1:2, więc każda kolejna strata punktów może zaprzepaścić ich szanse awansu na mundial. Samuraje, doskonale zdając sobie z tego sprawę, od początku spotkania mocno ruszyli na gości z Bliskiego Wschodu. Efektem była bramka zdobyta w 25. minucie piętą przez Genki Haraguchi po płaskim dograniu z lewego skrzydła Hiroshi Kiyotake. Mimo iż napór Japończyków trwał nadal, niespodziewanie to goście w 60. minucie cieszyli się z wyrównania. Wtedy to występujący na co dzień w szwedzkim AIK Solna, Ahmed Yasin wrzucił piłkę z rzutu wolnego, a tę główką do siatki skierował obrońca Saad Natiq. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem 1:1, upragnione trzy punkty dał samurajom rezerwowy Hotaru Yamaguchi. To on w piątej minucie doliczonego czasu gry oddał strzał rozpaczy, ze zbyt blisko wybitej przez irackich defensorów, piłki i tym samym wprowadził wypełniony po brzegi Saitama Stadium w stan ekstazy.

Następnie rozpoczęło się spotkanie Korei Południowej z Katarem. Gospodarze dość szybko objęli prowadzenie, gdyż w 11. minucie na listę strzelców wpisał się Ki Sung-Yong, ale raptem 300 sekund później wyrównał Hasan Al Haydos, skutecznie egzekwując rzut karny. Przyjezdni poszli za ciosem i tuż przed przerwą wyszli na prowadzenie za sprawą Sebastiana Sorii. Tak ciężko wywalczone w Suwon prowadzenie goście stracili przed upłynięciem kwadransa po wznowieniu gry. Najpierw do bramki strzeżonej przez Al Sheeba trafił Ji Dong-Won, a dosłownie chwilę później na 3:2 strzelił gracz Tottenhamu, Son Heung-Min. Koreańczycy kończyli mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Hong Jeong-Ho.

Do dużej niespodzianki doszło w Chinach. Na oczach 50 tysięcy widzów zgromadzonych na Shaanxi Province Stadium, gospodarze ulegli Syrii 0:1. Bramkę na wagę zwycięstwa drużyny z Bliskiego Wschodu zdobył Mahmoud Al Mawas. W innych spotkaniach Iran pokonał na wyjeździe Uzbekistan 1:0, a mecz Zjednoczone Emiraty Arabskie - Tajlandia zakończył się rezultatem 2:1.

Po trzech kolejkach spotkań, w grupie A prowadzi Iran (7 pkt.) przed Koreą Południową (7) i Uzbekistanem (6), a grupie B przewodzi Australia (7), którą gonią Arabia Saudyjska (7), ZEA (6) oraz Japonia (6).


Avatar
Data publikacji: 6 października 2016, 22:01
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.