Analizujemy KAŻDY MECZ Górnika Zabrze w sezonie 2017/18!

Górnik Zabrze

Maria Wieczorek - PilkarskiSwiat.com

Niesamowita historia beniaminka, któremu udało się awansować do pucharów z pięknym projektem budowania drużyny (śr. wieku wynosi 23 lata). Górnik wraca tym samych na europejskie salony po 22 latach. Postanowiłem przeanalizować każde spotkanie zespołu z Zabrza w tym sezonie, jednocześnie wspominając piękne chwile (inauguracja z Legią) i te nieco gorsze (0:4 z Cracovią). No i w sumie zadać sobie pytanie, jakim cudem Górnik zdobył tylko 4 miejsce?

1. kolejka
Górnik Zabrze vs Legia Warszawa 3:1 (2:0)

Powiem szczerze, będąc kibicem Górnika nie spodziewałem się tak dobrego otwarcia ze strony beniaminka. Co ciekawe, mimo niemal całego polskiego składu, show skradli Hiszpanie. Najpierw w 17 minucie euforia po bramce Suareza, któremu głową dogrywał Mateusz Wieteska. Asystę drugiego stopnia zaliczył Rafał Kurzawa, a wypełniony po brzegi stadion na ul. Roosvelta eksplodował. Podobnie było tuż pod koniec pierwszej połowy, kiedy pierwszą ze swoich dwudziestu trzech bramek zdobył Igor Angulo. Drugą dołożył w 65 minucie, świetnie wyprowadzony w uliczkę przez Szymona Żurkowskiego. Niestety Tomaszowi Losce nie udało się zachować czystego konta, gdyż w 80 minucie bramkę honorową dla Mistrza Polski zdobył Armando Sadiku. Wbrew wynikowi, Górnik nie ma w tym meczu, aż tak ewidentnej przewagi. Legia częściej utrzymywała się przy piłce, kreowała więcej akcji i miała przewagę w powietrzu. Zabrakło na pewno błysku Rafała Kurzawy, który pokazał się dopiero w kolejnych spotkaniach. No ale co będziemy narzekać, jakby nie patrzeć to był mecz beniaminka z tryumfatorem ligi (zarówno wcześniejszym, jak i późniejszym), więc nie mogliśmy oczekiwać nie wiadomo jakiego pogromu.

2. kolejka
Jagiellonia Białystok vs Górnik Zabrze 2:1 (0:0)

Zwycięskiego składu się nie zmienia – taką taktykę obrał Marcin Brosz ustalając wyjściową jedenastkę na ten mecz. Jakby nie patrzeć był to bardzo dobry ruch ze strony trenera, gdyż Górnik zagrał na prawdę dobre spotkanie. Przypomnijmy, że Jagiellonia to późniejszy wicemistrz kraju, a do wyjazdowego zwycięstwa zabrakło dosłownie paru minut. No, ale po kolei – pierwsza połowa była nudna, padł raptem jeden celny strzał na bramkę. W drugiej połowie było o wiele ciekawiej. W 56 minucie swoją pierwszą asystę w sezonie zaliczył Rafał Kurzawa, idealnie dogrywając do Igora Angulo. Hiszpan był niepowstrzymany na początku sezonu, każdy jego strzał wchodził do bramki. Punktem kulminacyjnym meczu była czerwona kartka dla Daniego Suareza w 69 minucie i rzut karny dla Jagielloni, zamieniony na bramkę. Czyli można powiedzieć, że znowu to Hiszpanie skradli show. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, popis frajerstwa sprezentował nam David Ledecky, prokurując rzut karny w 92 minucie i dostając czerwoną kartkę (w sumie profit dla Górnika). Jedenastkę na gola zamienił nam Łukasz Sekulski i Górnik pierwszy raz w tym sezonie poznał smak porażki.

3. kolejka
Górnik Zabrze – Wisła Kraków 3:2 (1:0)

Hiszpański zaciąg Wiślaków nie dał rady jednemu potężnemu Hiszpanowi. Igor Angulo był w tym meczu po prostu niesamowity, hat-trick i tym samym posiadanie przez moment średniej dwóch goli na mecz robiło na wszystkich ekspertach piorunujące wrażenie. Dwukrotnie napastnikowi Górnika dogrywał niezawodny Rafał Kurzawa. Niestety piłkarze z Zabrza urządzili sobie dreszczowiec na własną odpowiedzialność, tracąc w głupi sposób bramkę w 87 minucie i do końca walcząc o 3 punkty. Ponadto, po raz trzeci z rzędu Marcin brosz wystawił tą samą jedenastkę i po raz trzeci z rzędu ta jedenastka zagrała naprawdę na wysokim poziomie. Górnik znowu nie przeważał, raczej starał się grać z kontry, świetne zawody zagrała para środkowych pomocników (Ambrosiewicz i Żurkowski), ale i tak ich występ przyćmił Igor Angulo.

4. kolejka
Lechia Gdańsk – Górnik Zabrze 1:1 (0:1)

Mecz o którym raczej chciałbym zapomnieć i zbytnio się nie rozpisywać. Zdecydowanie najgorszy mecz Zabrzan jak dotąd, Górnicy mieli tylko 35% posiadania piłki i zostali, lekko mówiąc, stłumieni przez, wcale nie aż tak dobrą, Lechię Gdańsk. Honor Górnika uratował nie kto inny jak Igor Angulo strzelając po raz siódmy w sezonie, Lechia bramkę zdobyła na początku drugiej połowy po rzucie karnym. Bardzo słabo spisali się środkowi pomocnicy, był to też kiepski występ skrzydłowych. Widać było pierwsze oznaki zmęczenia u piłkarzy, którzy po raz czwarty wyszli identyczną jedenastką. Wąska ławka rezerwowych była zmorą przed najbliższymi kolejkami.

5. kolejka
Górnik Zabrze – Arka Gdynia 1:1 (0:0)

Arka przyjechała do Zabrza będąc jedyną dotąd niepokonaną drużyną w lidze. Co z tego, że miała przy tym tylko jedno zwycięstwo, liczy się statystyka. Cóż, mecz nas niczym nie mógł zachwycić, mnóstwo fauli i gry w środku pola (oczywiście to Arka przejęła inicjatywę). Punktem kulminacyjnym była bramka Rubena Jurado w 84 minucie, która trochę zaniepokoiła kibiców w Zabrzu i bardzo rozwścieczyła piłkarzy, bowiem już po dówch minutach mieliśmy remis. Swoją pierwszą bramkę w sezonie zdobył Rafał Wolsztyński i była to jednocześnie pierwsza w tym sezonie bramka dla Górnika strzelona przez Polaka. Kolejny remis Arki i w miarę niezły mecz zespołu Marcina Brosza. Profilaktycznie przypomnę, że piąty raz z rzędu na murawę wyszła ta sama jedenastka.

6. kolejka
Cracovia – Górnik Zabrze 3:3 (1:2)

Prawdziwy rollercoaster w Krakowie zgotowany na własne życzenie graczy Górnika. Do 85 minuty ekipa Zabrzan prowadziła na wyjeździe 3:1. Mecz toczył się po ich myśli, jakby nie patrzeć przeważali na boisku. Ale ostatnie 10 minut to prawdziwe załamanie. Najpierw w 85 minucie faul Loski i rzut karny dla Cracovii. Piątek strzela na 2:3. Potem w 94 (!) minucie ręka Wolniewicza i kolejny rzut karny dla Cracovii. Piątek strzela na 3:3. O ile druga jedenastka była w pełni zasłużona, o tyle pierwsza mogła budzić spore kontrowersje. Górnik ogólnie kończył ten mecz w “10”, gdyż czerwoną kartką pod koniec został ukarany Adam Wolniewicz. A największy wygrany spotkania? Chyba Wolsztyński, ale nie jestem do końca pewny który. Zarówno Łukasz, jak i Rafał zagrali przyzwoite spotkanie i zdobyli po bramce. Natomiast zatrzymał się licznik strzelecki Angulo, który wpadł w lekki dołek.

7. kolejka
Górnik Zabrze – Wisła Płock 4:0 (2:0)

Pamiętacie jak pisałem, że Angulo wpadł w lekki dołek? Kłamałem. Hiszpan po raz kolejny popisał się w tym spotkaniu hat-trickiem, a Górnik zagrał prawdopodobnie najlepsze spotkanie w sezonie. I co ciekawe pierwszy raz wychodząc inną jedenastką (Matuszek w miejsce Ambrosiewicza). Jednak wyczyn strzelecki Hiszpana nieco przyćmił (nad czym bardzo ubolewam) wyczyn Rafała Kurzawy, który skompletował hat-tricka asyst i był bardzo blisko trafienia na 5:0 z rzutu wolnego. A teraz najśmieszniejsza sytuacja – mecz był wyrównany w statystykach. Wisła Płock częściej utrzymywała się przy piłce, miała tylko jeden strzał mniej od Górnika, a ich piłkarze przebiegli więcej kilometrów od Zabrzan. Więc jak to jest?

8. kolejka
Bruk-Bet Termalica – Górnik Zabrze 1:2 (1:1)

Kolejne zwycięstwo do kolekcji, tym razem zdecydowanie mniej przekonujące, ale jednak. Swojego pierwszego gola w sezonie zdobył w 20 minucie Damian Kądzior, chyba najlepszy gracz Górnika w tym meczu. Oprócz tego w II połowie trafienie dołożył Łukasz Wolsztyński i mogliśmy się cieszyć z tryumfu, osiągniętego w raczej dość przeciętny sposób. Niestety podopieczni Marcina Brosza zostali znowu nieco przyciśnięci i zmuszeni na grę z kontrataków, co jest od początku sezonu zmorą dla Zabrzan. Było to też pierwsze spotkanie w którym nie zagrał lider drużyny, Igor Angulo. Zamiast niego, trener postawił w ataku na braci Wolsztyńskich. O ile Łukasz strzelił bramkę i zagrał dobre 80 minut, o tyle Rafał nabawił się kontuzji i został zdjęty jeszcze przed przerwą, a zastąpił go… David Ledecky. I już patrząc na te nazwisko odwidziało mi się pisać więcej o tym meczu, przejdźmy dalej.

9. kolejka
Górnik Zabrze – Śląsk Wrocław 2:2 (1:0)

Kolejny głupi remis, gdzie spokojnie 3 punkty mogły paść łupem Górnika. Zacznijmy od tego, że wszytko wróciło do normy, do podstawowej jedenastki wrócił Igor Angulo i po 24 minutach gry wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Przez długi czas prowadziliśmy, a potem przyszedł kat Górnika, Marcin Robak. Najpierw strzelił na 1:1 po wątpliwym rzucie karnym, a kiedy wydawało się, że po bramce Wieteski wszystko wróci do normy i 3 punkty zostaną w Zabrzu, strzelił na 2:2. Z pozytywów na pewno warto odnotować dobre występy Kądziora i Wieteski, przyzwoity debiut Ambrosiewicza na prawej obronie oraz kolejną bramkę Angulo.

10. kolejka
Pogoń Szczecin – Górnik Zabrze 1:2 (0:0)

Hej, zgadnijcie jaki zespół znowu zafundował swoim kibicom dreszczowiec na koniec spotkania? Oczywiście, że Górnik Zabrze! Ale teraz w sumie nie z własnej woli, tylko bardziej z takiej przyczyny, że na dwubramkowym prowadzeniu znalazł się zupełnie przypadkiem. Pogoń kontrolowała ten mecz, oddała więcej strzałów, przebiegła więcej kilometrów, częściej była przy piłce, a i tak pierwszą i zarazem jedyną bramkę zdobyła w 88 minucie. Gole dla Górnika zdobyli Damian Kądzior i Mateusz Wieteska, asystowali Rafał Kurzawa i Michał Koj. Ponadto kończyliśmy te spotkanie w “10”, po tym jak drugą żółtą kartką ukarany został Mikołaj Ambrosiewicz. Nie będę wyciągał pozytywów, bo to chyba najgorsze stylowo zwycięstwo Górnika w tym sezonie.

11. kolejka
Górnik Zabrze – Piast Gliwice 1:0 (0:0)

To były wyjątkowe nudne Derby Śląska. Fajnie, że Górnik zdominował, ale pierwszą bramkę zdobył dopiero w 82 minucie i to po rzucie karnym. Kolejny został podyktowany 15 minut później (tak, w 97 minucie), ale nie wiadomo w sumie czy się należał, więc Igor Angulo profilaktycznie go nie trafił. Mimo tylko jednobramkowego zwycięstwa nie było dreszczowca, zdecydowana poprawa w stosunku do zeszłego weekendu, na plus na pewno Szymon Żurkowski, który harował za trzech w tym spotkaniu. Na minus chyba skrzydłowi, którzy nie mieli nawet szansy się pokazać w tym meczu, gdyż gra była toczona głównie w środku pola. Zabrzanie bardzo wysoko podnieśli sobie morale po zwycięstwie w derbach, być może nawet zbyt pewnie podeszli do kolejnego spotkania, gdyż…

12. kolejka
Zagłębie Lubin – Górnik Zabrze 3:2 (2:1)

…niestety przegraliśmy drugi mecz w sezonie. Najbardziej boli to, że Górnik wcale gorszy od rywala nie był. Ba, przeważał w dosłownie wszystkich aspektach gry, ale zabrakło po prostu napastników, o czym świadczyć może fakt, że bramki dla Zabrzan strzelali Michał Koj i Mateusz Wieteska. Ten drugi trafił już po raz trzeci do siatki w tym sezonie, wychodząc jednocześnie na drugie miejsce najskuteczniejszych graczy Górnika Zabrze. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jest środkowym obrońcą, a raczej na takim miejscu powinien gościć napastnik, czy jakiś inny skrzydłowy. No, ale cóż – to była dopiero druga przegrana w sezonie, w dodatku w nie takim złym stylu, więc nie byłem pogrążony w depresji przed kolejnymi kolejkami.

13. kolejka
Górnik Zabrze – Korona Kielce 3:3 (3:1)

Patrząc na wynik do przerwy i końcowy rezultat, wygląda na to, że Górnik znowu frajersko stracił trzy punkty. Nie, uwierzcie że było zupełnie inaczej. Podopieczni Marcina Brosza oddali w tym meczu cztery (!) strzały na bramkę, z czego aż trzy znalazły się w siatce. Nie mam pojęcia jak, biorąc pod uwagę, że Zabrzanie zagrali naprawdę fatalnie. I nie, nie jest to głupia strata punktów, tylko zasłużona pogoń Korony po punkty. Warto wyciągać pozytywy, zawsze do Scyzoryki mogły wywieźć 3 punkty. A z innych pozytywów na pewno warto wyciągnąć Damiana Kądziora, dwie bramki i ten jeden, jedyny strzał, który nie zakończył się golem to jego dzieło. Ponadto kolejną bramkę w sezonie zdobył niesamowity Angulo i jakimś cudem zremisowaliśmy, ale tak jak już pisałem – nie pytajcie mnie jak.

14. kolejka
Sandecja Nowy Sącz – Górnik Zabrze 1:2 (1:0)

Dobra, o tym meczu chcę jak najszybciej zapomnieć. Ledwie udało się pokonać niezbyt dobrze dysponowanego beniaminka, a jak się później okazało pierwszego spadkowicza Ekstraklasy. Tym bardziej, że tu nie chodzi tylko o wynik, obydwa teamy grały na wyrównanym poziomie (czyt. grały padakę). Cieszy pierwsza bramka w sezonie kapitana Górnika, Szymona Matuszka. No i kolejna (już trzynasta) Igora Angulo. Tak nawiasem mówiąc to nie mam pojęcia jak on z takim początkiem nie dostał tej korony króla strzelców. No, ale nieważne – jest kolejne zwycięstwo, zapominamy o stylu i skupiamy się na kolejnym, arcyważnym spotkaniu z poznańskim Lechem.

15. kolejka
Górnik Zabrze – Lech Poznań 3:1 (2:0)

15. kolejka, oznacza to, że każdy już grał z każdym. Z piętnastu drużyn tylko dwie pokonały Górnika, na szczęście nie był to Lech Poznań. I w sumie nawet nie był blisko, Górnicy w bardzo przyzwoitym stylu zaprezentowali się na własnym stadionie. Nie można też powiedzieć, że stłumili Lecha, mecz był wyrównany, jeden z ciekawszych, o ile nie najciekawszy w tej kolejce. Bramki dla zwycięzców zdobywali Igor Angulo (dwie) i Szymon Żurkowski. O ile do niesamowitych wyczynów tego pierwszego zdążyliśmy się przyzwyczaić, o tyle ten drugi zagrał prawdopodobnie najlepsze zawody w tym sezonie. Do bramki dołożył jeszcze asystę i przebiegł zdecydowanie najwięcej kilometrów ze wszystkich graczy znajdujących się na murawie . No, ale zawsze muszę się do czegoś przyczepić. I tym razem padło na Erika Grendela. Chłop wchodzi w 78 minucie, bierze piłkę, nikomu nie podaje, traci ją, fauluje i dostaje żółtą kartkę. Ta akcja idealnie odzwierciedliła cały jego sezon.

16. kolejka
Legia Warszawa – Górnik Zabrze 1:0 (0:0)

Zaczynają się mecze rewanżowe, Górnik po raz kolejny mierzył się z Legią Warszawa. Nie ukrywam, po dobrym ostatnim meczu z Lechem liczyłem na jakąś powtórkę z rozrywki, ale jednak srogo się przejechałem. Minęło szesnaście serii gier, a dopiero w tej Zabrzanie zaliczyli pierwszy mecz bez strzelenia gola. Oczywiście wytrzymali najdłużej ze wszystkich ekstraklasowych zespołów. No i w sumie była spora szansa na to, że nawet tego meczu nie przegrają, bowiem bramkę decydującą o tryumfie Legii stracili dopiero w 85 minucie. Ale z drugiej strony wszystko na to wskazywało, bo Górnicy zagrali słaby mecz, głupie straty piłki, ustępowanie Legii w każdym aspekcie i widoczne zmęczenie sezonem (przypomnijmy, że Zabrzanie od początku grają niemal ta samą jedenastką). W każdym bądź razie jeszcze tylko trzy kolejki i odpoczynek.

17.kolejka
Górnik Zabrze – Jagiellonia Białystok 3:1 (1:1)

Bardzo niedoceniane, a jednocześnie bardzo ważne zwycięstwo z późniejszym wicemistrzem. Od czterech kolejek Górnik gra w kratkę i rewelacyjne mecze przeplata beznadziejnymi. Na szczęście na mecze z najlepszymi wychodzi maksymalnie zmobilizowany i często kończy się to zwycięstwem. Jednak zaczęło się z szybkiego zjazdu do piekła, kiedy to w czwartej minucie Górnicy stracili bramkę na 0:1. Dość niekomfortowo jest zaczynać mecz i już na starcie mieć wynik w plecy, ale na nasze szczęście Jaga się zbyt mocno rozluźniła i rezultat odrobili Igor Angulo, dwukrotnie trafiając do siatki i… obrońca gości, Piotr Wlazło. W końcówce meczu przetestowani zostali dwaj nowi wychowankowie, Krzysztof Kiklaisz i Daniel Lasik, którzy pokazali się z niezłej strony (w sumie to spędzili na murawie tylko kilka minut, ale chciałem tak fajnie nawiązać do projektu Górnika z wychowankami.

18. kolejka
Wisła Kraków – Górnik Zabrze 2:3 (1:0)

Kolejne niedoceniane zwycięstwo, gdyż kolejnym mogliśmy się szczycić dopiero ponad 3 miesiące później. Natomiast co robili Zabrzanie w tym meczu to głowa. Oczywiście wszyscy zasłużyli na pochwałę (może poza Ledeckym, który wszedł na 40 sekund, a i tak został ukarany żółtą kartką), ale jednak największą robotę w tym spotkaniu zrobił tercet Żurkowski-Kurzawa-Angulo. Ten pierwszy harował cały mecz i po faulach na nim powinno wylecieć co najmniej dwóch piłkarzy, ten drugi strzelił swoją pierwszą bramkę w sezonie (i to bezpośrednio z rzutu rożnego) oraz zagrywał niesamowite piłki, no a ten trzeci pokazał nam swoją wizytówkę już paręnaście spotkań wstecz. Ale żeby tradycji stało się zadość, po raz kolejny Górnik z własnej winy musiał drżeć o wynik do ostatnich minut.

19. kolejka
Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk 1:1 (0:0)

Kolejny raz remisujemy z Lechią, kolejny raz w takim nijakim stylu. Bramkę dla Górnika zdobył Dani Suarez, dla Lechii natomiast Flavio Paixao. No i co tu można więcej powiedzieć? Szkoda, że nie udało się powalczyć o trzy punkty, ale też dobrze że nie było porażki i zamazania dobrego wrażenia wywołanego na meczach z Wisłą i Jagiellonią. Kolejne minuty zaliczyć Krzysztof Kiklaisz, którego talentu jestem wielkim fanem, w dodatku niezłe występy Loski i Matuszka. I mógłbym już kończyć wątek tej kolejki, ale widzę ile tekstu zapisałem z innych kolejek i w sumie jestem trochę zły na Górnika, że zagrał tak nijakie spotkanie, że nie mam już nic do napisania.

20. kolejka
Arka Gdynia – Górnik Zabrze 1:0 (0:0)

Jezu Chryste, jaki to był żałosny mecz. Drugi raz w tym sezonie kończymy spotkanie bez strzelonej bramki, ponadto jedyna jaką traciliśmy padła w 92 minucie. Jeszcze rozumiem jakby to była np. Legia jak parę kolejek temu. Ale my przegraliśmy z dwunastą drużyną w tabeli. No umówmy się, trochę nie wypada. Z pozytywów można wyciągnąć, że nie Zabrzanie nie byli gorsi, a w niektórych fragmentach meczu nawet przeważali. Widać jednak potężne zmęczenie sezonem, kiedy 20 tygodni pod rząd wychodzi niemal zawsze ta sama jedenastka, wiesz że coś jest nie tak. Podświadomość wskazywała, że jeszcze tylko Cracovia i odhaczone. No i mieliśmy skończyć pierwszą część sezonu z przytupem.

21. kolejka
Górnik Zabrze – Cracovia 0:4 (0:2)

Otóż nie tym razem. Nie jestem w stanie logicznie stwierdzić co w tym meczu się wydarzyło, serio. Okej, rozumiem zmęczenie sezonem, lekka zadyszka itd., ale taka kompromitacja na oczach 20 tysięcy swoich fanów? Tak świetną rundę przyćmiło tak słabe spotkanie. Swój pierwszy i zresztą jedyny mecz w tym sezonie zagrał Meik Karwot. Był najgorszy w całej linii defensywnej i strzelił samobója. Najsmutniejsze jest to, że najlepszym aspektem w tym meczu jeśli chodzi o grę Górnika byli Krzysztof Kiklaisz i Dominik Lasik wprowadzeni w II połowie, kiedy wiadomo już było, że Zabrzanie o nic nie walczą, a jeszcze smutniejsze było to, że po 11 minutach od wejścia Kiklaisz zerwał wiązadła krzyżowe i do końca sezonu już nie zagrał. Ale cóż, mówi się trudno i zamiast płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba się skupić nad rundę wiosenną. Tę jesienną skończyliśmy z bardzo przyzwoitym bilansem 10-6-5.

22. kolejka
Wisła Płock – Górnik Zabrze 4:2 (1:1)

Wracamy z ekstraklasą po niespełna dwóch miesiącach i tak jak Górnik skończył zeszłą rundę porażką, tak tą zaczął dokładnie tak samo. Nie była może ona odniesiona w tak słabym stylu jak wtedy, ale i tak drugi raz pod rząd podopieczni Marcina Brosza stracili cztery bramki, a w dodatku przegrali trzeci raz pod rząd. Ponadto na dobre zaciął się Igor Angulo, który ostatni raz do siatki trafił w 18. kolejce. Gole dla Zabrzan zdobyli Damian Kądzior i Łukasz Wolsztyński. Pierwszy raz wyszliśmy na to spotkanie inną formacją, niż 4-4-2. To był błąd, Górnik zagrał na jednego napastnika, który nie umie strzelić od 4 kolejek, a z tyłu najbardziej ofensywnym graczem był… Marcin Urynowicz. No i kończąc już wątek tego meczu słabiutko zagrała cała linia obrony, łącznie z Tomaszem Loską.

23. kolejka
Górnik Zabrze – Bruk-Bet Termalica 3:0 (1:0)

Powrót do starej formacji i od razu powrót do zwycięstw. I to nie w byle jakim stylu, bo udało się wygrać aż trzema bramkami. Drugą bramkę w sezonie zdobył mój zdecydowany ulubieniec Zabrzan, Rafał Kurzawa, ale nagroda MVP należy się jednak Łukaszowi Wolsztyńskiemu, który do bramki dołożył jeszcze asystę. Na 3:0 podwyższył będący w bardzo dobrej formie Damian Kądzior i Górnicy mogli się cieszyć z pierwszego zwycięstwa od trzech miesięcy. Ten mecz był również debiutem dla kolejnego wychowanka z zabrzańskiej kuźni talentów, a mianowicie Wojciecha Hajdy. W ramach ciekawostki jeszcze dodam, że Termalica wcale w tym meczu nie była aż tak słabsza, więc wynik lekko nie odzwierciedlał ich gry.

24. kolejka
Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze 1:1 (0:1)

Jeśli kiedyś stwierdzicie, że wasz zespół przegrał lub zremisował w głupi sposób, pomyślcie sobie o tym meczu Górnika. Zabrzanie wyszli na prowadzenie już w 6. minucie po bramce Michała Koja. Przez cały mecz utrzymywali przewagę i pewnie konstruowali akcje cały czas zagrażając bramce Śląska. Nagle w 66 minucie niespodziewanie tracą bramkę, ale wszystko pod kontrolą. Jakub Słowik miał chyba jakiś mecz życia, bo bronił strzał za strzałem. No i przychodzi 87. minuta i rzut karny dla Górnika. Do piłki podchodzi Igor Angulo, który od sześciu kolejek nie powiększył swojego dorobku strzeleckiego. No i nawet teraz w najlepszej możliwej okazji znowu się pomylił. Mega niedosyt, gdyż byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym i brakło po prostu szczęścia.

25. kolejka
Górnik Zabrze – Pogoń Szczecin 0:0

Dopiero w 25. kolejce pierwszy raz (spoiler: i jedyny) Górnik bezbramkowo remisuje. Tym razem w zdecydowanie gorszym stylu, bo podobnie jak w pierwszym spotkaniu, Pogoń zdominowała Zabrzan. I o ile wtedy udało się ugrać zwycięstwo, o tyle teraz byłoby to zbyt piękne. Środek pola nie istniał, Pogoń miała 3 razy więcej okazji podbramkowych i cudem jest, że ze Szczecina wywieźliśmy ten jeden punkt. Na plus na pewno Tomasz Loska, bardzo pewny punkt śląskiej ekipy, na minus Igor Angulo, który nie zdobył bramki od prawie trzech miesięcy. Sytuacja w tabeli też zrobiła się nieciekawa, spadliśmy na piąte miejsce i traciliśmy dwa punkty do Wisły Płock. A w przyszłym tygodniu derby…

26. kolejka
Piast Gliwice – Górnik Zabrze 0:3 (walkower)

No i kiedy Górnik znalazł się w naprawdę nieciekawej sytuacji, dobre ziomki z Gliwic pomogły w zdobyciu kolejnych punktów. A tak właściwie nie tyle co piłkarze, co ich kibice, bo kiedy ich drużyna prowadziła i miała całkiem spore szanse na zwycięstwo (w sumie zasłużone, bo Górnicy grali słabo), to postanowili że zrobią zadymę na trybunach. Komisja Ligi przyznała walkower Górnikowi i można powiedzieć, że pierwszy raz w tym sezonie uśmiechnęło się do nas szczęście. Ba, mało by brakowało, a Piast Gliwice spadłby z ligi, gdyż do ostatniej kolejki musiał bić się o utrzymanie i w sumie całkiem śmiesznie by było jakby faktycznie spadli i to przez swoich kibiców.

27. kolejka
Górnik Zabrze – Zagłębie Lubin 2:2 (2:1)

Po raz kolejny tracimy punkty w bardzo głupi sposób. Mamy cały mecz przewagę, prowadzimy przez większość spotkania i tracimy gola w doliczonym czasie gry. W dodatku 80 minut gramy z przewagą jednego zawodnika. Bramki dla naszej ekipy zdobyli obrońcy, Dani Suarez i Mateusz Wieteska. Z plusów można jeszcze wyciągnąć dobre spotkanie skrzydłowych, bowiem zarówno Kądzior jak i Kurzawa zaliczyli po asyście. Pierwszy raz na murawę w wyjściowej jedenastce wyszedł też Wojciech Hajda, który w sumie niczym specjalnym nie zapadł w pamięć, ale fajnie, że przetarł kolejne szlaki. Natomiast Igor Angulo pozostaje wciąż dziewiątą kolejkę bez bramki.

28. kolejka
Korona Kielce – Górnik Zabrze 2:2 (1:0)

Drugi raz z rzędu remisujemy 2:2, drugi raz z rzędu przejmujemy inicjatywę i drugi raz z rzędu mamy przewagę jednego zawodnika. W dodatku jeszcze musieliśmy odrabiać dwubramkową stratę. Nie mam pojęcia co działo się z Zabrzanami w tych ostatnich kolejkach, bo poza zmęczeniem sezonem doszło jeszcze zbyt wielkie rozluźnienie. Gole dla nas strzelali obrońca Korony, Kim Kalleste oraz Mateusz Wieteska, dla którego to była szósta bramka w sezonie. Cóż, ktoś musi strzelać kiedy nasz najlepszy strzelec nie może znaleźć drogi do siatki od ponad trzech miesięcy. Co ciekawe Mateusz zagrał te spotkanie na pozycji… defensywnego pomocnika. Tym samym wychowanek Legii grał już w tym sezonie na środku pola, środku obrony i prawej flance.

29. kolejka
Górnik Zabrze – Sandecja Nowy Sącz 2:2 (0:0)

Przedostatnia kolejka rundy zasadniczej, wszystkie zespoły spinają się maksymalnie, aby zakończyć na jak najlepszej pozycji przed dodatkowymi siedmioma kolejkami. Tylko nie Górnik Zabrze, który na pełnym luzie remisuje sobie na własnym stadionie z ostatnią drużyną tabeli. Po raz trzeci z rzędu padł wynik 2:2 i o ile wtedy mogliśmy to w miarę wybaczyć, o tyle teraz usprawiedliwienia nie ma. Show w tym meczu, podobnie jak w inauguracyjnym spotkaniu z Legią zrobili Hiszpanie. Najpierw w 75 minucie stan meczu wyrównał Igor Angulo (tak, przypomniał sobie jak się strzela), a cztery minuty później na prowadzenie wyprowadził nas Dani Suarez. Ostatecznie jednak nie wygraliśmy, bo znowu w końcowych minutach musieliśmy głupio stracić bramkę. W dodatku nie pocieszał nikogo fakt, że w 17 minucie groźnie wyglądającej kontuzji doznał Michał Koj. Na ostatni mecz z Lechem musieliśmy wyjść na maxa zmobilizowani.

30. kolejka
Lech Poznań – Górnik Zabrze 3:1 (1:0)

Hmm.. no cóż można więcej o tym meczu powiedzieć poza wynikiem. Lech Poznań był zespołem zdecydowanie lepszym i zasłużenie wygrał. Lekko Górnika usprawiedliwiać mógł fakt, że był bardzo mocno ograniczony kadrowo. Za kartki pauzował Igor Angulo, a z powodu kontuzji zagrał nie mogli m.in bracia Wolsztyńscy, Koj i Wolniewicz. Drugi raz też podopieczni Marcina Brosza wyszli formacją z jednym napastnikiem, którym był Marcin Urynowicz. Cóż, mecz do zapomnienia, a teraz czas na parę suchych faktów po końcu rundy zasadniczej. Piłkarze z Zabrza kończą na niekomfortowym 5. miejscu, za Wisłą Płock. Bilans też niczym nie powala, bo o ile po rundzie jesiennej wynosił on 10-6-5, tak teraz wynosi 12-11-7.

31. kolejka
Jagiellonia Białystok – Górnik Zabrze 1:2 (0:0)

Ale przynajmniej play-offy zaczynamy z przytupem. Ze snu zimowego budzi się Igor Angulo, strzelec dwóch goli w tym meczu, świetnie też wystąpili Rafał Kurzawa i Szymon Żurkowski. Pierwszy od dawien dawna mecz, gdzie cały tercet gra na prawdę przyzwoicie. Zwycięstwo cieszy tym bardziej, że odniesione zostało na jednym z głównych kandydatów na mistrza kraju i to jeszcze na jego stadionie. Tym samym udało się na chwilę wskoczyć przed Wisłę Płock w walce o europejskie puchary, co było bardzo dobrym prognostykiem przed kolejnym spotkaniem, właśnie z Wisłą, które miało bezpośrednio przesądzić o awansie do pucharów.

32. kolejka
Górnik Zabrze – Wisła Płock 0:1 (0:1)

No okej, ale umówmy się tak – nie możesz poważnie myśleć o europejskich pucharach, kiedy twoją dwójką napastników są, grający cały sezon na pomocy, Szymon Żurkowski i Erik Grendel. Naprawdę bardzo nijako się czułem po tym meczu, bo myślałem, że do tych pucharów na prawdę nie awansujemy, skoro przegraliśmy bezpośrednie starcie z głównym rywalem. Nie zagraliśmy wybitnie kiepsko, ale na pewno wystarczająco aby doznać goryczy porażki. Znowu byliśmy pozbawieni Igora Angulo oraz cały czas wracających po kontuzji braci Wolsztyńskich. Z plusów można wyciągnąć tylko dobrą postawę Tomasza Loski, przez którego nie przegraliśmy zdecydowanie wyższym rezultatem.

33. kolejka
Lech Poznań – Górnik Zabrze 2:4 (0:2)

Jednak tym spotkaniem Górnik wybaczył wszystkim kibicom poprzedni blamaż z Wisłą Płock. Zwycięstwo z (do tej pory) głównym aspirującym na mistrza kraju, strzelenie im czterech bramek na wyjeździe, a wszystko to bez pomocy najlepszego strzelca w drużynie, Igora Angulo. No, ale może teraz po kolei. Strzelanie zaczęło się w 18. minucie, kiedy to swoją pierwszą bramkę w sezonie zdobył Marcin Urynowicz, czyli młody talent, którym jest już od pięciu lat. Następnie w 35. minucie gola zdobył niesamowity Wieteska, absolutnie najlepszy obrońca Górnika w tym sezonie. Później na 3:0 podwyższył Szymon Matuszek, a parę chwil potem swoją cegiełkę dołożył Damian Kądzior. Niestety potem nastąpiła chwila rozluźnienia i straciliśmy dwie bramki, ale i tak wynosimy 3 punkty z Poznania. Cieszy to podwójnie, gdyż jeszcze trzy kolejki temu Poznaniacy okrutnie nas pokonali, a teraz odpłaciliśmy im się pięknym za nadobne. Piłka nożna pisze wspaniałe scenariusze

34. kolejka
Zagłębie Lubin – Górnik Zabrze 0:2 (0:2)

Mecz, którego raczej do udanych nie zaliczymy patrząc na grę, ale patrząc na wynik już jak najbardziej. Kolejne bardzo ważne trzy punkty, ostatnie w tym sezonie zdobyte na wyjeździe. Gole dla śląskiej ekipy zdobyli Marcin Urynowicz (tak, już druga pod rząd!) i Damian Kądzior. Ale raczej zbyt wielkiej ilości pozytywów z tego meczu nie wyciągniemy, tym bardziej że w środku pola, lekko mówiąc, nie istnieliśmy. Na nasze szczęście punktów nie zdobyła Wisła Płock i mogliśmy odskoczyć już na 3 oczka przewagi i do kolejnych spotkań przygotowywać się z nieco zmniejszoną presją. Ale końcówka sezonu to i tak dreszczowiec na życzenie…

35. kolejka
Górnik Zabrze – Korona Kielce 2:2 (1:2)

Okej, obstawiłem, że niemożliwym jest, aby Marcin Urynowicz strzelił gola w trzecim meczu pod rząd. Uczynił to już w 20 sekundzie. Krótko mówiąc – zaczęliśmy z przytupem, po to, aby do szatni schodzić jako ekipa przegrywająca. O ile jakoś nigdy nie byłem mega optymistycznie nastawiony na grę Górnika, o tyle w żadnym wypadku nie spodziewałbym się, że mogą być gorsi od Korony Kielce. Tym bardziej, że ekipa ze świętokrzyskiego była pogrążona w lekkim kryzysie, a Górnik przeżywał w tym sezonie najlepszy czas od inauguracji. No, ale cóż, Ekstraklasa dziwną ligą jest i ostatecznie mecz skończył się tylko remisem (po pierwszej w sezonie bramce Pawła Bochniewicza). Chwała Bogu, punkty straciła też Wisła Płock, co oznacza że sprawdza się stare piłkarskie przysłowie, popularne zwłaszcza w Polsce: “Europejskie Puchary parzą”.

36. kolejka
Legia Warszawa – Górnik Zabrze 2:0 (1:0)

Bardzo smutny weekend dla osób z Zabrza. Wygrana Wisły Płock, porażka Legii Warszawa. I to jeszcze porażka, która boli szczególnie, gdyż nie dość, że z odwiecznym rywalem, to jeszcze wcale Górnik nie ostawał jakoś szczególnie od rywala. W dodatku znowu można pluć sobie w brodę, gdyż nie wykorzystaliśmy gry w przewadze. Ale w ramach pocieszenie należy zauważyć, że była to ostatnia porażka w sezonie, a czasem nawet z takich rzeczy trzeba się cieszyć. Jednak przed meczem z krakowską Wisłą, byliśmy w bardzo złej sytuacji, gdyż nawet zwycięstwo nie dawało nam pewnego awansu do pucharów, Wisła Płock musiała przegrać.

37. kolejka
Górnik Zabrze – Wisła Kraków 2:0 (1:0)

Koniec. Finito. Zakończenie pięknego sezonu w całkiem fajnym stylu. Wygrywamy na własnym stadionie z Wisłą Kraków po dwóch bramkach Igora Angulo, który znowu przypomniał nam o swoim istnieniu. Ponadto swojego meczu nie wygrała Wisła Płock i po końcowym gwizdku feta na ul. Roosvelta zaczęła się w najlepsze. Sezon skończyliśmy z 16 zwycięstwami, 12 remisami i 9 porażkami. 68-krotnie znajdowaliśmy drogę do bramki rywala, nasz najlepszy strzelec (Angulo) skończył sezon z 23 trafieniami. Do kadry zostali powołani Szymon Żurkowski, Damian Kądzior i Rafał Kurzawa. No i tak jak zawsze dawałem na koniec jakieś pozytywy i negatywy, tak teraz muszę niestety oznajmić, że to był prawdopodobnie ostatni mecz w zabrzańskich barwach m.in Rafała Kurzawy, Damiana Kądziora i Igora Angulo. Sezon się skończył, a my już nie żyjmy czasem sezonu 17/18, tylko sezonu 18/19, który, miejmy nadzieję, będzie jeszcze lepszy.

Okej, wszystkie kolejki opisane. Czy mi się chciało? Do mniej więcej 18. kolejki tak. Nawet nie zauważyłem, kiedy zacząłem pisać o Górniku jako “my”. Jeśli to komuś przeszkadza to sorry, ale nie mam siły już tego zmieniać. 4600 słów wylane na elektroniczny papier, ale czy było warto? Jeśli mam być szczery to nie, ale liczę, że ktoś to całe przeczyta.

Michał Kozłowski

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.