fot. a-league.com.au
Udostępnij:

A-L: Wanderers wracają na zwycięski szlak, demolując Central Coast

W dziewiątej kolejce Hyundai A-League w końcu przełamali się Western Sydney Wanderers zwyciężając w Gosford nad Central Coast Mariners 4:1. Podopieczni trenera Popović'a, mimo słabego początku, pokazali, że wciąż nie można ich skreślać w walce o tytuł, ponieważ potrafią zagrać bardzo dobre spotkanie.

Goście przystępowali do tego spotkania po serii sześciu kolejnych spotkań bez zwycięstwa, natomiast gospodarze weszli w spotkanie podbudowani niespodziewanym zeszłotygodniową wygraną z Perth Glory. Pozytywne nastawienie Marynarzy było widać już od pierwszych minut, a które na gola zamienił już w 5. minucie Blake Powell, wykorzystując sprytne, płaskie dośrodkowanie z prawego skrzydła Storma Roux. Po strzale napastnika, piłka odbiła się jeszcze od jednego z obrońców i kompletnie myląc bramkarza Jerrada Tysona wpadła do siatki. Podopieczni Tony'ego Popović'a odpowiedzieli niemalże natychmiast, gdyż już 60 sekund później na tablicy wyników widniał remis. Solową akcją popisał się Japończyk Jumpei Kusukami, który z lewej strony technicznym uderzeniem w górny róg bramki doprowadził do wyrównania. Mecz między CCM, a WSW był typową wymianą ciosów, gdyż za równo jedna, jak i druga strona z ogromną łatwością tworzyła sobie okazje podbramkowe.

W 21. minucie sędzia powinien odgwizdać rzut karny dla Wanderers, jednak umknął mu moment, w którym Harry Ascroft powalił w polu karnym Lachlana Scotta. Swoją drogą 19-letni napastnik gości po raz kolejny znalazł się w kadrze meczowej kosztem Kerema Buluta, a tym razem nawet rozpoczął spotkanie w pierwszym składzie. 300 sekund później swoich sił spróbował Scott Neville, ale jego strzał z lewej strony pola karnego minimalnie minął prawy słupek bramki Paulo Izzo. W 31. minucie marquee, Nicholas Martinez wyprowadził Western Sydney na prowadzenie zdobywając bramkę głową, która jednocześnie była jego drugim trafieniem w nowym zespole. Ten gol nie podciął jednak skrzydeł wciąż walczącym Marynarzom. Drużyna Paula Okona była naprawdę blisko wyrównania już w pierwszej połowie, jednakże najpierw Roy O'Donovan trafił w słupek, a później Connor Pain minimalnie chybił wolejem z okolicy 11. metra.

Niewykorzystane okazje zemściły się na Central Coast w 50. minucie, kiedy to Jake McGing niefortunnie przeciął dośrodkowanie Scotta Neville'a pakując piłkę do własnej siatki. Niecałe dziesięć minut później nadzieje gospodarzy odżyły za sprawą czerwonej kartki dla bramkarza przyjezdnych. Jerrad Tyson, mówiąc kolokwialnie, wyciął wychodzącego jeden na jeden z nim Trenta Buhagiara, a arbiter nie miał wątpliwości co w takiej sytuacji uczynić. Niestety zawodnicy w żółtych koszulkach nie potrafili przekuć tej pomocy w zdobycze bramkowe, za to Wanderers nie skończyli dalej nacierać. Swoich sił dwa razy próbował Martinez ładnie, dokręcając futbolówkę w kierunku dalszego słupka Paulo Izzo. Dzieło zniszczenia dokończył "super-rezerwowy" Brendon Santalab, który ustalił wynik spotkania w 87. minucie. Dla napastnika WSW była to już 5 bramka zdobyta w 6 kolejnym spotkaniu przeciwko Mariners. W doliczonym czasie gry na 5:1 mógł podwyższyć jeszcze Jaushua Sotirio, ale jego uderzenie zakończyło swój bieg na poprzeczce.

Po tym spotkaniu, Wanderers zamienili się pozycjami z Central Coast i zajmują aktualnie szóstą pozycję ze stratą 9 punktów do grających jutro sąsiadów zza miedzy, Sydney FC. Marinersi są gorsi o dwa oczka i nie mogą być pewni, że utrzymają 7 lokatę, gdyż będące za nimi Newcastle także w niedzielę rozegra swój mecz.

W drugim sobotnim spotkaniu Melbourne City nie wykorzystali pozytywnych emocji związanych ze zdobyciem pucharu Australii w środku tygodnia i tylko zremisowali u siebie 1:1 z Brisbane Roar. Na gola dla bramkę dla gości strzeloną w 38. minucie przez Jamiego Maclarena odpowiedział na początku drugiej połowy Nicholas Colazo.


Avatar
Data publikacji: 3 grudnia 2016, 12:02
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.