fot.
Udostępnij:

Wyniki Śląska gorsze niż gra…

Wiosną Śląsk jeszcze nie wygrał, ale wcale nie jest powiedziane, że nie przełamie się właśnie w spotkaniu z legionistami. W polskiej lidze każdy może wygrać z każdym, a już na pewno Śląsk z Legią – mówi Krzysztof Wołczek, były zawodnik wrocławskiej drużyny.

 

 

 

Jest pan zadowolony z początku rundy wiosennej w wykonaniu Śląska?

Ciężko mi odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Wyniki nie są bowiem oszałamiające punktowo, ale jakbym miał już oceniać samą grę, to wygląda ona zupełnie dobrze. Podoba się zwłaszcza sposób, w jaki zawodnicy Śląska poruszają się boisku. Dlatego w stu procentach ufam dalej pomysłom sztabu szkoleniowego. Wydaje się, że trener Tadeusz Pawłowski razem ze swoimi współpracownikami robią fajną pracę i widać cały czas postęp w poczynaniach drużyny. Nawet mimo odejścia Sebastiana Mili, gra Śląska na początku tej wiosny jest naprawdę całkiem niezła. Z pewnością cieszy też to, że do samego końca intensywność w grze była duża w tych pierwszych meczach, co stanowi dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami.

Dotychczasowy brak zwycięstwa na wiosnę można tłumaczyć przede wszystkim odejściem Sebastiana Mili?

Myślę, że nie. Zwłaszcza iż w każdym z tych spotkań niewiele Śląskowi brakowało do tego, aby uzyskać lepszy rezultat. Choćby w meczu przeciwko Cracovii wrocławianie stworzyli sobie mnóstwo sytuacji, po których powinni zdobyć co najmniej jeszcze jedną bramkę. Podobnie było zresztą w Zabrzu, gdzie emocji nie brakowało do samego końca. Najbardziej szkoda chyba tego spotkania z Jagiellonią u siebie, ale i w tym wypadku przegranej nie tłumaczyłbym brakiem Sebastiana. Dopiero pod koniec rundy okaże się, jaki faktycznie wpływ na zespół miało jego odejście. Z moich obserwacji wynika jednak, że nie ma ludzi niezastąpionych i Śląsk – choć Sebastian bardzo dużo dla niego znaczył – poradzi sobie bez tego zawodnika.

Zdążył już pan sobie wyrobić opinię na temat Petera Grajciara, typowanego na następcę Mili?

Jeszcze nie do końca. Z pewnością nie będzie mu łatwo od razu zastąpić Sebastiana. Jest obcokrajowcem, potrzebuje czasu, aby złapać kontakt z drużyną również poza boiskiem. Na murawie też na razie nie powala, aczkolwiek też nie zawodzi jakoś specjalnie. Sebastian miał swoje atuty na boisku i poza nim, lecz myślę, że to nie do końca na tym polega, aby ktoś miał go teraz zastępować idealnie pod każdym względem. Rolą sztabu szkoleniowego jest teraz tak ustawić zespół, aby grał on nieco inaczej niż za czasów Sebastiana. Czyli nie z nastawieniem na jednego lidera, ale w ten sposób, aby kilku zawodników wzięło teraz ciężar gry na siebie. I myślę, że trenerzy właśnie w tym kierunku idą, aby zespół z Grajciarem, a bez Mili, miał nieco inny kształt niż jeszcze jesienią.

W najbliższej kolejce Śląsk czeka arcyważny mecz z Legią. Z notowań firmy bukmacherskiej Fortuna wynika, że to mistrzowie Polski są dość wyraźnym faworytem. Pan też nie daje większych szans byłemu klubowi?

Wręcz przeciwnie i to bez dwóch zdań. Ta liga jest tak wyrównana, czego zresztą mamy potwierdzenie praktycznie co kolejkę, że każdy tutaj może wygrać z każdym. A już szczególnie Śląsk z Legią. Śląsk wciąż jest klasową drużyną i ma wszelkie atuty ku temu, aby pokonać mistrzów Polski. To, iż Legia jest do ogrania, pokazała przecież niedawno choćby Jagiellonia. Przyznam, iż byłem w szoku po tym, jak legioniści grali w drugiej połowie spotkania z Ajaxem w Amsterdamie. Po takiej popisowej grze byłem przekonany, że zmiażdżą naszą ligę doszczętnie. Ale za tydzień temu samemu Ajaxowi ulegli w Warszawie nadspodziewanie łatwo, co tylko potwierdza, że mecz meczowi nie jest równy. To już nie te czasy, kiedy mistrz kraju zdecydowanie górował nad resztą rywali. Obecny Śląsk na pewno stać na to, żeby wygrać z Legią i wierzę, że tak właśnie się stanie.

Ewentualna porażka z legionistami oddali Śląsk od podium…

Chyba jest jeszcze za wcześnie, aby patrzeć na to w tym kontekście. Przynajmniej z perspektywy samych zawodników. Oni z pewnością wyjdą na boisko po to, aby wygrać z Legią, a nie po to, aby patrzeć na którym miejscu są aktualnie w tabeli, gdy do końca sezonu pozostało jeszcze kilkanaście spotkań. Motywacji wrocławianom bez wątpienia nie zabraknie, bo spotkania z Legią zawsze wyzwalają dodatkowe pokłady mobilizacji. Niezależnie od sytuacji w tabeli, nikt na pewno nie przejdzie obok takiego meczu. Tak się po prostu nie da.

Nie boi się pan trochę, że po „odczarowaniu” stadionu we Wrocławiu, teraz rywale będą przyjeżdżać na Dolny Śląsk po punkty jak do siebie? Teraz Legia, później nieobliczalne Podbeskidzie, a następnie desperacko walcząca o ósemkę Lechia…

Nie wierzę w magię i jakiekolwiek czary. Po prostu Śląsk przegrał w końcu mecz na własnym obiekcie, a wcześniej długo nie przegrywał, bo jest klasową drużyną i tyle. Zamiast w serie, passy i uroki, wolę wierzyć w dobrą grę, która przekłada się na określoną zdobycz punktową. Uważam, że wrocławianie mają na tyle mocny zespół, że teraz nie przytrafi im się nagle jakaś blokada psychiczna, która przeszkodzi im w odnoszeniu sukcesów na własnym terenie. Owszem, głowa we współczesnym futbolu jest niezmiernie ważna, ale patrząc na potencjał Śląska, nie dopuszczam do siebie myśli o seryjnych porażkach przed swoją publicznością.

W bramce Śląska od początku wiosny stoi zaledwie 18-letni Jakub Wrąbel. Jak ocenia pan tego zawodnika?

Bardzo wysoko. Obserwuję tego chłopaka od dłuższego czasu i już na etapie drużyn juniorskich wiedziałem, że jest to talent na miarę pierwszego bramkarza Śląska. Kariera Kuby na razie rozwija się bardzo harmonijnie i pozostaje mieć nadzieję, że wszystko dalej będzie szło u niego takim trybem. Mimo młodego wieku, ten zawodnik już może imponować tzw. chłodną głową i mentalną dojrzałością, która wyróżnia go na tle rówieśników. Nie ulega wątpliwości, że Kuba ma wszelkie predyspozycje, aby zajść bardzo wysoko. Czy wykorzysta szansę, zależy przede wszystkim od niego.

To, co nie udało się Marco w poprzednim sezonie, uda się w tym Flavio? Wrocław doczeka się wreszcie króla strzelców w najwyższej klasie rozgrywkowej?

Dobre pytanie. Kiedy Flavio przychodził do Śląska, na pewno nie miałem go za strzelca wyborowego. Sytuacja tak się jednak ułożyła, że trochę tych bramek już jednak zdobył i prowadzi w wyścigu po snajperską koronę. Aby zostać królem strzelców, Flavio do końca rozgrywek musi być bardzo systematyczny. A, mówiąc szczerze, nie do końca wiem, czy stać go na to. Na pewno jednak wszyscy we Wrocławiu będą gorąco wspierać Flavio w tej rywalizacji, bo kolejne trafienia i tytuł najlepszego strzelca dla niego automatycznie powinny przełożyć się na większą ilość punktów dla Śląska. Nie wolno jednak zapominać, że za plecami Flavio czai się silna grupa pościgowa. Najbardziej doświadczony z tego grona jest Paweł Brożek, przeciwko któremu sam jeszcze miałem okazję grać i pamiętam, jak bardzo jest to nieprzyjemny zawodnik do upilnowania. Groźny będzie też Orlando Sa, bo raczej wszyscy spodziewamy się przecież, że Legia większość meczów będzie wygrywać i strzelać przy tym sporo goli. A jest przecież jeszcze Mateusz Piątkowski, dobrze znany na Dolnym Śląsku, który ma już chyba za sobą zawirowania związane z niedoszłą zmianą klubu. To typowa „dziewiątka”, która potrafi się znaleźć w polu karnym i w każdej sytuacji skierować piłkę do siatki. Każdy z tych graczy ma szanse na końcową wygraną, ale z racji minimalnej zaliczki dodatkowy plusik stawiam oczywiście przy Flavio.

A co z panem? Prowadzenie szkółki piłkarskiej dalej zamierza pan łączyć z grą w niższych ligach?

Od prawie trzech lat prowadzimy z Darkiem Sztylką akademię „Olympic” i na tym się skupiam. Tym bardziej że przy ośmiuset dzieciakach naprawdę jest już co robić. Ale faktycznie brakowało mi tej atmosfery boiska i na prośbę ludzi z IV-ligowego GKS-u Kobierzyce pod koniec rundy jesiennej wróciłem do grania. Miałem ochotę jeszcze się poruszać i wiosną na pewno również będę jeszcze grał. Mimo 36 lat na karku. Zwłaszcza że doszedł do nas zimą Krzysiek Ulatowski, czyli mój dobry kolega ze Śląska, a także Maciej Bielski. Mamy też trochę młodych, zdolnych chłopaków, więc z przyjemnością jeżdżę na treningi oraz mecze.

 

Źródło: FourFourTwo


Avatar
Data publikacji: 4 marca 2015, 10:49
Zobacz również