Wojciech Łobodziński przed Lechią Gdańsk: Nie może nas zwieść ich pozycja w tabeli
Lechia Gdańsk będzie najbliższym rywalem Miedzi. Zespół z Trójmiasta przeżywa najlepszy okres w swojej historii i z pewnością będzie bardzo wymagającym przeciwnikiem dla zielono-niebiesko-czerwonych.
Oba kluby, które w najbliższej kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy spotkają się na Stadionie im. Orła Białego w Legnicy, należą do wąskiego grona ekip, mających zapisane na kartach swojej historii zdobycie Pucharu Polski w czasie, gdy nie występowały w piłkarskiej elicie. Miedź w 1992 roku sięgnęła po jedno z dwóch najważniejszych trofeów w krajowym futbolu, grając na drugim poziomie rozgrywkowym. Lechia dokonała tej sztuki będąc zespołem trzecioligowym w 1983 roku! Zespół z Trójmiasta prowadził wówczas doskonale znany nad Kaczawą trener Jerzy Jastrzębowski. W tym samym sezonie gdańszczanie powrócili do ówczesnej II ligi, a po kolejnej kampanii zameldowali się w elicie. Jako drugoligowiec Lechia zmierzyła się w Pucharze Zdobywców Pucharów ze słynnym włoskim Juventusem Turyn ze Zbigniewem Bońkiem w składzie (0:7, 2:3). Rewanżowe spotkanie w Gdańsku przeszło nie tylko do historii polskiej piłki. Stało się bowiem okazją do wielkiej antykomunistycznej manifestacji i na stałe zapisało się w dziejach naszego kraju.
Założony w 1945 roku klub nazwą i barwami nawiązuje do lwowskiej Lechii, której tradycje według części historyków futbolu mają być dłuższe niż w przypadku przez lata uznawanych za najstarszy polski klub Czarnych Lwów. Lechia Lwów swój jedyny sezon w elicie spędziła w 1931 roku. Gdańszczanie w najwyższej klasie rozgrywkowej zadebiutowali osiemnaście lat później - w 1949 roku. Siedem lat po pierwszym sezonie w elicie zdobyli swój pierwszy medal mistrzostw Polski, plasując się na najniższym stopniu podium. Na ponowny taki sukces zespół z Trójmiasta czekać musiał aż do 2019 roku! Wtedy też biało-zieloni zdobyli Puchar Polski – drugi w swej historii, a w meczu otwierającym następny sezon dołożyli do klubowej gabloty drugi Superpuchar.
Ostatnia dekada jest najlepszą w historii Lechii. Zespół należy do ścisłej krajowej czołówki, co potwierdził w minionym sezonie, gdy zajął czwartą pozycję w PKO BP Ekstraklasie i wywalczył prawo startu w kwalifikacjach Ligi Konferencji Europy. Z tych ostatnich odpadł w dość kontrowersyjnych, ze względu na brak systemu VAR, okolicznościach po wyrównanym dwumeczu z Rapidem Wiedeń. Teraz gdańszczanie mogą się więc koncentrować wyłącznie na krajowych rozgrywkach. Te lechiści rozpoczęli poniżej oczekiwań. Biało-zieloni w czterech dotychczas rozegranych meczach ligowych odnieśli jedno zwycięstwo i ponieśli trzy porażki, przy bilansie bramkowym 4:10. Lechia na inauguracje sezonu przegrała 0:3 w Płocku, następnie przełożyła domowy mecz z Górnikiem Zabrze, wygrała w Łodzi 3:2 z Widzewem (gole dla gdańszczan zdobywali Maciej Gajos, Łukasz Zwoliński i Flávio Paixão), uległa u siebie 0:1 Koronie Kielce, poniosła wyjazdową porażkę 1:4 z Radomiakiem (Flávio Paixão), a jej mecz minionej kolejki z Lechem Poznań został przełożony na wniosek „Kolejorza”.
- Na pewno nie może nas zwieść pozycja Lechii w tabeli, bo ona nie odzwierciedla tego, co drzemie w tej drużynie. Już ten sezon pokazał w niektórych fragmentach meczów, że jest to zespół o ogromnym potencjale ofensywnym. Na to trzeba zwrócić największą uwagę jeżeli chodzi o rywali. Duża moc drzemie w tym zespole. Nie możemy się skupiać na poszczególnych piłkarzach, bo to byłoby samobójstwo. Musimy potraktować całość gry ofensywnej przeciwników na równi, bo nie możemy wykluczyć błysku żadnego z piłkarzy Lechii. Podchodzimy do ich gry w ataku jako do całości – mówi trener Wojciech Łobodziński.
Poza wyłączonymi z gry od dłuższego czasu Damianem Trontem i Hamzą Bahaidem wszyscy gracze pozostają do dyspozycji sztabu szkoleniowego legniczan. Na ławce zabraknie natomiast pierwszego trenera, który pauzować będzie za cztery żółte kartki, otrzymane w trakcie lub po meczach z Wartą, Wisłą oraz Jagiellonią. Co najmniej część z nich była kontrowersyjna. Mimo to, legniczanie są bardzo zmobilizowani, by wywalczyć pierwszy w sezonie komplet punktów. Drużyna liczy też na mocne wsparcie kibiców.
- Wiemy gdzie Lechia ma swoje problemy i będziemy chcieli to wykorzystać. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale na pewno dużo materiałów jeżeli chodzi o grę rywali w obronie dały nam poprzednie mecze. Tu będziemy chcieli szukać swoich szans. Wszyscy są głodni zwycięstwa. Zespół bardzo chce się odbudować po ostatnich porażkach. Bardzo potrzebne jest nam wsparcie trybun. Budująca była postawa kibiców dopingujących nas w ostatnim meczu u siebie czy tych, którzy pojechali do Białegostoku. Mimo niesprzyjających ostatnio wyników, widać, że kibice Miedzi są dla nas dużym wsparciem i naprawdę to odczuwamy - dodaje szkoleniowiec legniczan.
Początek sobotniego meczu na Stadionie im. Orła Białego w Legnicy o godz. 15:00. Pojedynek transmitowany będzie w Canal+ Sport.
Historia meczów Miedź Legnica - @LechiaGdanskSA ⚽️
Pierwszy mecz w historii: Miedź - Lechia Gdańsk 0:1 (13.09.1989)
Najwyższe zwycięstwo Miedzi: Miedź - Lechia Gdańsk 5:0 (29.08.1992)
Najwyższa porażka z Lechią: Lechia Gdańsk – Miedź 3:1 (09.03.1991)
⬇️
Więcej na naszej www 💻 pic.twitter.com/TIz81FVOkR— MKS Miedź Legnica (@MiedzLegnica) August 26, 2022
źródło: info.pras, miedzlegnica.eu /
-
EkstraklasaOficjalnie: Kibice Śląska Wrocław dostali prezent na Święta w postaci nowego trenera
Victoria Gierula / 24 grudnia 2024, 10:49
-
1 Liga PolskaArka Gdynia chce wzmocnić skład, by powalczyć o Ekstraklasę. Na radarze kolejny były kadrowicz
Victoria Gierula / 24 grudnia 2024, 10:28
-
La LigaOficjalnie: Włodarze Valencii stracili cierpliwość. Legenda straciła posadę
Victoria Gierula / 24 grudnia 2024, 10:02
-
Kwadrans futboluBARCELONA znowu PRZEGRYWA, ATLETICO zostaje LIDEREM! I KWADRANS FUTBOLU #140
Rafał Makowski / 22 grudnia 2024, 15:07
-
PolecanePremier League: Koszmar Manchesteru City trwa. Kolejna porażka
Karolina Kurek / 21 grudnia 2024, 15:31
-
Plotki transferoweZ drugiej ligi polskiej.. do Serie B? Sensacyjne doniesienia z Półwyspu Apenińskiego
Victoria Gierula / 21 grudnia 2024, 11:15