fot. Michał Łada
Udostępnij:

Wisła Płock pokonała Koronę. Zacięty bój o puchary

Wisła Płock w ramach 36. kolejki Lotto Ekstraklasy, pokonała na swoim stadionie Koronę Kielce 4:1 (3:0). Na listę strzelców dla gospodarzy dwukrotnie wpisał się Jose Kante a Kamil Biliński oraz Nico Varela dołożyli po jednym trafieniu. Honorowego gola dla Koroniarzy zdobył Sanel Kapidzić.

Dzisiejsze spotkanie było bardzo ważne dla drużyny z Płocka, jeśli pokonaliby oni kielczan to zbliżyliby się do Górnika Zabrze oraz uciekliby Wiśle Kraków co dawałoby im coraz to bardziej realne szansę na awans do eliminacji Ligi Europy.

Jedenastki obu drużyn prezentowały się następująco:

Początek meczu dla gospodarzy ułożył się znakomicie, w 2. minucie meczu Arkadiusz Reca z wrzutu z autu dośrodkował piłkę w pole karne gości gdzie czuwał Jose Kante, który dokładając nogę skierował futbolówke do siatki rywali. Chwilę potem, a dokładniej w 8. minucie meczu Damian Szymański zagrał świetną piłkę za plecy obrońców którym uciekł Kamil Biliński, jednak bramkarz Korony postanowił wyjść co poskutkowało wybiciem piłki spod nóg napastnika. Drużyna Jerzego Brzęczka starała się podwyższyć prowadzenie. Prawą flanką ruszył Konrad Michalak, 20-latek posłał piłkę w "szesnastkę" Korony a tam znalazł się aktywny w tym meczu Biliński, który dopełniając formalności zdobył drugie trafienie dla Nafciarzy. Nie minął jeszcze kwadrans a Wisła prowadziła już dwiema bramkami. W 23. minucie spotkania Elia Soriano, który dostał świetne, prostopadłe podanie umieścił piłkę w siatce gospodarzy, lecz sędzia Stefański odgwizdał w tej akcji spalonego. Koroniarze próbowali złapać kontakt z rywalem, bliski tego był Możdzeń, którego strzał zza pola karnego obronił Thomas Dahne, futbolówka po interwencji niemieckiego bramkarza trafiła jeszcze w słupek. Pod koniec pierwszej połowy fatalnym zagraniem popisał się Rymaniak. Nico Varela wbiegł z piłką w pole karne i wystawił ją w okolicach 11 metra do Kante, Gwinejczyk mocnym strzałem z lewej nogi po raz drugi w dzisiejszym spotkaniu pokonał Hamrola.

Druga połowa meczu, drużyna Gino Lettieriego wykonywała rzut wolny. Do piłki podszedł Mateusz Możdżeń, były piłkarz Podbeskidzia bardzo dobrze przymierzył i strzałem z prawej nogi zmusił bramkarza Nafciarzy do interwencji. W całym spotkaniu bardzo aktywny był zawodnik wypożyczony z Legii Warszawa, Konrad Michalak. Obie drużyny zadawały sobie groźne ciosy, lecz świetnymi interwencjami popisywali się Hamrol oraz Dahne. W 77. minucie meczu w polu karnym gospodarzy sfaulowany przez Stefańczyka został Marcin Cebula. Arbiter bez wahania wskazał na jedenasty metr. Rzut karny na bramkę zamienił Kapidzić, Duńczyk pewnym strzałem pokonał golkipera ekipy z Płocka. Korona Kielce po drugiej żółtej kartce dla Gardowskiego musiała kończyć mecz w dziesiątke. W ostatnich minutach meczu sędzia Stefański po raz drugi dzisiejszego wieczoru wskazał na wapno. Tym razem faulowany był zawodnik gospodarzy, Arkadiusz Reca. Wykonawcą jedenastki został Nico Varela, Urugwajczyk nie pomylił się i przypieczętował zwycięstwo Wisły nad Koroną 4:1 (3:0).

13.05.2018 r., 36. kolejka Lotto Ekstraklasy, Stadion im. Kazimierza Górskiego, Widzów: 6315
Wisła Płock - Korona Kielce 4:1 (3:0)

Bramki: Kante 2', 42', Biliński 14', Varela 88' z karnego – Kapidžić 78' z karnego

Sędzia: Daniel Stefański

Pomeczowe wywiady:

Gino Lettieri: – Ciężko powiedzieć co dzisiaj zawiodło? Nie miałem wrażenia, że piłkarze chcieli dzisiaj wygrać. Jestem pewien, że ten mecz nie przejdzie bez konsekwencji. W ekstraklasie jest 16 zespołów, a zmieniono już 12 trenerów. W niektórych klubach zrobiono to nawet dwa razy, a nie wymienili żadnego piłkarza. Problemem nie są trenerzy. Jedno jest jasne - ten mecz nie przejdzie bez konsekwencji. Jeśli dzisiaj ich nie będzie, to przyjdą one wkrótce, jestem tego pewien.

- Jest kilka powodów dlaczego tracimy tak dużo bramek. Pierwszy jest taki, że gramy w grupie mistrzowskiej i mamy lepszych rywali. Drugi to taki, ze zespoły, jak Legia czy Jagiellonia chcą grać z nami defensywnie. My atakujemy i tracimy bramki z kontry.

- To, co dzisiaj pokazaliśmy to nie była ani gra ofensywa, ani defensywna. Zarzuca się nam, że  nie jesteśmy profesjonalistami. Ciężko jest mówić o winnych. Ale kiedy patrzymy na ten mecz, to nie możemy mówić tylko o słabych środkowych obrońcach. To jest śmieszne pytanie. Gdybyśmy ściągnęli defensorów z niemieckiej siódmej ligi, to zagraliby dzisiaj lepiej w obronie.

Jerzy Brzęczek: - Jesteśmy bardzo zadowoleni z pożegnania z naszą publicznością w tym sezonie. Ta wygrana to konsekwencja dobrej gry i stworzonych sytuacji. Dzisiaj trzeba się nacieszyć z wygranej, ale już zaczynamy przygotowania do następnego meczu.

- Graliśmy trzecie spotkanie w tym tygodniu i chcieliśmy oszczędzić Semira Stilicia, ponieważ Korona szczególnie w pierwszych połowach gra bardzo agresywnie. Chcieliśmy też dorównać Koronie wzrostowo przy stałych fragmentach. Patrząc na to, jak ułożył się mecz, to była słuszna decyzja.

źródło: korona-kielce.pl


Avatar
Data publikacji: 13 maja 2018, 21:07
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.