Barcelona
fot. źródło: twitter.com/fcbarcelona
Udostępnij:

Wielka Barcelona nie na wielkie granie

Wczorajszy klasyk przyniósł nam wiele emocji i miał wszystko, co powinno dostarczyć nam derbowe spotkanie. Jednak Barca po raz kolejny pokazała, że z wielkimi rywalami, w tym sezonie, im nie po drodze.

Po El Clasico jedna strona się cieszy, druga strona płacze. Co prawda płacze głównie o poziom sędziowania we wczorajszym spotkaniu, niżeli o poziom jaki zaprezentowała Duma Katalonii. Oczywiście sędzia podjął kilka, lekko mówiąc, dziwnych decyzji. Mam jednak wrażenie, że to nie przez to Barca przegrała drugie w tym sezonie starcie z Królewskimi.

Pierwsza połowa i błędy indywidualne

Przed meczem Duma Katalonii była w dobrych nastrojach. W końcu mieli serię 19 spotkań bez porażki i odzyskała szansę na tytuł mistrzowski. Niestety Barcelona, po raz kolejny, była cieniem drużyny, którą mieliśmy przyjemność oglądać przed przerwą reprezentacyjną. W pierwszej połowie Barcelona miała ciężary. Wysoko ustawiona linia obrony Barcy, pozwalała na szybkie kontry piłkarzy Realu. Jak się później okazało, zabójcze kontry.

Pierwsza stracona bramka to sekwencja błędów indywidualnych obrony Katalończyków. Najpierw nie popisał się Alba, który w banalny sposób został ograny przez Fede Valverde, który dzięki temu miał autostradę do pola karnego gości. W tej samej akcji powinniśmy obwinić również Araujo, który zgubił, już we własnym polu karnym, Karima Benzemę. Francuz dzięki temu z łatwością dopadł do podania Valverde i w piękny sposób zamienił je na bramkę.

Druga bramka dla Królewskich, to tak naprawdę bramka znikąd. Przed polem karnym sfaulowany (?) został Vinicus. Do piłki podszedł Toni Kroos, który może pochwalić się znakomitą techniką. Jednak tym razem jego strzał był niegroźny. Szczerze mówiąc w tej sytuacji nic nie wyszło. Kroosowi nie wyszedł strzał, Destowi nie wyszło ustawienie się w murze, a na końcu Albie nie wyszło wybicie piłki. Mimo to, Królewscy po raz drugi zdołali skarcić Barcelonę.

https://twitter.com/somosrealmadri/status/1380967256000233477?s=20

Oczywiście druga połowa była lepsza w wykonaniu Barcelony, która zdołała nawet zdobyć bramkę kontaktową na 30 minut przed ostatnim gwizdkiem. Niestety nie potrafili całkowicie zdominować Realu, który co chwila kontrował drużynę gości i mógł kilkukrotnie zamknąć wynik tego spotkania.

Kończąc wątek ostatniego klasyku - Blaugrana w głównej mierze porażkę zawdzięcza własnej postawie na boisku. Nie przegrała tego meczu przez sędziego, nie przegrała przez złe warunki pogodowe - przegrała przez to, że była słabszą drużyną wczorajszego wieczoru. Tym samym po raz kolejny poległa w kluczowym momencie tego sezonu.

Wracając jednak do pojedynków z czołowymi drużynami...

Koeman poprawił pewne aspekty w drużynie i widać to gołym okiem - styl, zaangażowanie, dopasowanie taktyki do obecnego składu. Niestety Barcelona w tym sezonie, w kluczowych spotkaniach, wciąż wygląda bardzo słabo . Oprócz pierwszego meczu z Juventusem w Lidze Mistrzów, oraz dwóch spotkań z Sevillą (ligowy oraz rewanżowy w Pucharze Króla), wszystkie ważne mecze zawaliła. Dwa klasyki, mecz z Atletico, spotkanie rewanżowe z Juventusem, dwumecz z PSG oraz finał Superpucharu Hiszpanii - kluczowe spotkania, w których Barcelona nie potrafiła wyjść zwycięsko z pola bitwy.

Wygrana we wczorajszym meczu mogła być dla Barcy wielkim krokiem do zdobycia mistrzostwa oraz pozwoliłaby udowodnić, że Koeman i spółka potrafią wygrywać również z najlepszymi. Tak się jednak nie stało. Zidane przerwał znakomitą passę ekipy z Camp Nou, która trwała od grudnia zeszłego roku.

Po porażce w meczu z Cadiz, Barca wygrała 16 spotkań ligowych i tylko trzy zremisowała - z Valencią, Eibarem oraz Cadiz. Jednak w tych wszystkich spotkaniach nie było drużyn pokroju Atletico czy Realu. Z najmocniejszych drużyn Barca pokonała jedynie Sevillę - zarówno w lidze, jak i Pucharze Króla.

Co ciekawe Barcelona nie może pokonać Realu Madryt już od czterech spotkań - trzy porażki oraz jeden remis. Po raz ostatni Duma Katalonii pokonał Los Blancos na Santiago Bernabeu w sezonie 2018/19. Było to jeszcze za czasów, gdy na ławce trenerskiej zasiadał Ernesto Valverde, a jego drużyna wygrała 1:0 po golu Ivana Rakiticia.

Barca przywróciła ostatnio nadzieję swoim kibicom, jednak wczoraj po raz kolejny zadała im ból. Do końca sezonu jest jeszcze trochę czasu i wiele może się jeszcze wydarzyć, tym bardziej, że chodzi tutaj o różnice jednego punktu. Zatem drużyna ze stolicy Katalonii wciąż ma szanse na krajowy dublet, chociaż w lidze musi liczyć znowu na potknięcia innych. Przed nimi jeszcze dwa arcyważne spotkania - finał Pucharu Króla oraz spotkanie ligowe przeciwko Atletico Madryt - których nie mogą zawalić.

 


Avatar
Data publikacji: 11 kwietnia 2021, 18:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.