fot. PremierLeague
Udostępnij:

West Ham jak fajerwerki, Zlatan show, zwycięstwo last minute Arsenalu, czyli Boxing Day

Drugi dzień świąt, czyli Boxing Day, jak co roku zaszczycił nas kilkoma spotkaniami angielskiej Premier League. Bramek w meczach nie zabrakło. Niektóre zespoły strzelały niczym fajerwerki w sylwestra. Miejmy nadzieję, że nie obniży to formy sylwestrowo-noworocznej piłkarzy.

Na początek mecz, w którym mieliśmy polski akcent: Swansea - West Ham. Faworytem tego spotkania był zdecydowanie West Ham, jednak po Swansea można było spodziewać się wszystkiego. Drużyna Łukasza Fabiańskiego notuje ostatnio fatalną passę i zajmuje przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. Gospodarze próbowali od początku spotkania zagrozić bramce rywali, jednak ich defensywa była zawsze tam, gdzie była potrzebna. Po dziesięciu minutach gry goście zaczęli dochodzić do głosu i już w 13. minucie pokonali "Fabiana". Andy Carroll zagrał piłkę z lewej strony pola karnego głową do Kouyate, który przedłużył piłkę do środka. Tam jak struna wyciągnął się polski bramkarz, jednak nie zdołał zatrzymać piłkę i strzał do pustej bramki oddał Andre Ayew. W 50. minucie West Ham podwyższył wynik. Futbolówkę z rzutu rożnego dośrodkował Payet. Najwyżej w polu karnym wyskoczył Winston Reid i strzałem głową umieścił piłkę w siatce. Na 3:0 strzelił Antonio, który dostawił nogę do strzału z dystansu jednego ze swoich partnerów, czym zaskoczył golkipera Swansea. "Łabędzie" walczyły jeszcze o honorową bramkę. W 89. minucie zdobył ją Llorente po podaniu Dyera. Hiszpan umieścił ją uderzeniem z pola karnego tuż pod poprzeczką. Radość nie trwała długo, gdyż w doliczonym czasie gry wynik na 4:1 strzałem z woleja ustalił Carroll. Obie drużyny zagrały na podobnym poziomie, o czym świadczy fakt takiej samej ilości stworzonych sytuacji, ale tylko jedna ze stron wykazała się skutecznością.

Swansea 1:4(0:1) West Ham United
Llorente 89` - Ayew 13`, Reid 50`, Antonio 78`, Carroll 90`

Teraz przejdźmy do spotkania ze Zlatanem w roli głównej: Manchester United - Sunderland. Zdecydowanym faworytem tego meczu były "Czerwone Diabły". 18. lokata zajmowana przez gości nie wróżyła, że mogą ugrać 3 punkty w tym spotkaniu, jednak "póki piłka w grze...". Już od początku spotkania gospodarze kontrolowali grę. Bardzo wyróżniali się Ibrahimović i Pogba. Goście jednak nie zamierzali składać broni i w 21. minucie Patrick van Aanholt oddał obiecujący strzał z rzutu wolnego sprzed pola karnego, ale strzał pewnie obronił De Gea. W 39. minucie Ibrahimović utrzymał piłkę po lewej stronie pola karnego i wyłożył ją wbiegającemu Blindowi, który strzałem po ziemi pokonał Pickforda. Do przerwy 1:0 nie oddawało przebiegu spotkania. Podopieczni Jose Mourinho zdecydowanie przeważali i stworzyli 2 razy więcej okazji niż rywale. Druga odsłona zapowiadała się ciekawie. Po przerwie "Czerwone Diabły" jeszcze bardziej zdominowali rywala. Sunderland długo odpierał ataki przeciwników, ale nic nie trwa wiecznie. W 81. minucie Zlatan Ibrahimović po świetnym podaniu Pogby stanął oko w oko z Pickfordem i nie miał żadnych problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Pięć minut później Szwed dośrodkował piłkę w pole karne z prawego skrzydła i trafiła ona do Mkhitaryana, który "scorpion kickiem" pokonał golkipera gości. W 90. minucie Sunderland zdobył bramkę honorową. Fabio Borini przyjął piłkę przed 16. metrem i pięknym strzałem umieścił ją w bramce. De Gea był bezradny wobec takiego fenomenalnego strzału.

Manchester United 3:1(1:0) Sunderland
Blind 39`, Ibrahimović 81`, Mkhitaryan 86` - Borini 90`

Arsenal - West Bromwich. Czwarty Arsenal miał większe szanse na odniesienie zwycięstwa w tym meczu, choć trzeba było przyznać, że goście dobrze się prezentowali w ostatnim czasie, dzięki czemu zajmowali 8. lokatę. "Kanonierzy" po prostu miażdżyli gości pod względem posiadania piłki i stworzonych sytuacji, jednak nie potrafili przebić się przez szyki obronne West Bromwich. Do przerwy 0:0 i dość nudne, monotonne spotkanie. Po przerwie stan rzeczy nie uległ zmianie. Z czasem Arsenal był coraz bliżej zdobycia zwycięskiego. Defensywa gości była dzisiaj praktycznie nie do sforsowania, jednakże gospodarze zdołali zdobyć bramkę. W 86. minucie Ozil dośrodkował piłkę w pole karne, a tam dopadł do niej Giroud, który strzałem głową dał powód do radości kibicom. West Bromwich Albion nie istniał w ciągu tych 90 minut, co pokazuje m.in. statystyka sytuacji bramkowych: 26-3.

Arsenal Londyn 1:0(0:0) West Bromwich Albion
Giroud 86`

W kolejnym meczu (Burnley - Middlesborough) nie było zdecydowanego faworyta. Sąsiedzi z ligowej tabeli prezentowali jak do tej pory podobną formę. Oba zespoły nie zachwyciły kibiców zgromadzonych na stadionie Burnley. Padło zdecydowanie za mało strzałów, a gra toczyła się głównie w środku pola. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana i żadna ze stron nie miała klarownych sytuacji. Po przerwie lekką przewagę w grze zyskało Middlesborough i to oni byli bliżej otwarcia wyniku, jednak los chciał inaczej. W 80. minucie Andre Gray oddał strzał z krawędzi pola karnego i golkiper gości skapitulował. Jak się później okazało, był to gol na wagę zwycięstwa.

Burnley 1:0(0:0) Middlesborough
Gray 80`

Na koniec Leicester - Everton. Obecny mistrz Anglii słabo prezentuje się w rozgrywkach ligowych, zaś bryluje w lidze mistrzów. Pomimo słabszej ligowej dyspozycji "Lisów", Everton nie był faworytem w tym spotkaniu. Eksperci typowali remis w tym meczu. W pierwszej odsłonie oba zespoły próbowały utrzymywać się przy piłce i szukały luk w defensywie rywala, aby go zaskoczyć. Bardzo wyrównana gra nie przełożyła się na bramki, aczkolwiek nie zabrakło paru ciekawych sytuacji. W drugą odsłonę lepiej wszedł Everton. W 51. minucie golkiper gości wykonał długie podanie do przodu z pola karnego. Na połowie rywala świetnie znalazł się Kevin Mirallas, który wykorzystał świetne podanie kolegi i znalazł się w sytuacji bramkowej. Szansy nie zmarnował, wynik otworzył. Taktyka gości opierała się na kontrataku i solidnej obronie. Gra cały czas była wyrównana i żadna ze stron nie potrafiła uzyskać przewagi. W doliczonym czasie gry wynik na 0:2 ustalił Romelu Lukaku.

Leicester City 0:2(0:0) Everton
Mirallas 51`, Lukaku 90+1`

Odbył się też mecz Chelsea - Bournemouth. W bramce "The Cherries" pełne 90 minut zagrał Artur Boruc.
WIĘCEJ O TYM SPOTKANIU


Avatar
Data publikacji: 26 grudnia 2016, 18:57
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.