Ulice nigdy nie zapomną #8: Symbol nowej ery w Manchesterze City
W minioną niedzielę, David Silva rozegrał swój ostatni mecz w barwach Sky Blues. Do niebieskiej części Manchesteru trafił dokładnie dekadę temu. Przez te dziesięć długich, acz pełnych sukcesów lat, stał się legendą oraz symbolem zrewolucjonizowanego Manchesteru City.
Rewolucja nastąpiła latem 2008 roku. Była wydarzeniem wielkim na skalę futbolu angielskiego, aczkolwiek głośnym echem odbiła się także w światowej piłce. W Manchesterze City doszło do zmiany właściciela, a klubowe udziały powędrowały w ręce Abu Dhabi United Group z szejkiem Mansourem bin Zayed Al Nahyanem u steru. Dla Manchesteru City oznaczało to trzy rzeczy. Po pierwsze – potężne zwiększenie możliwości w sektorze klubowych finansów. Po drugie – wejście na zdecydowanie wyższy poziom sportowy. Często mawia się, że pieniądze nie grają, jednak zdecydowanie pomagają w realizowaniu strategii i osiąganiu celów sportowych. Po trzecie – konsolidacja dwóch wyżej wymienionych czynników równoznaczna była z powstaniem nowej ery w niebieskiej części Manchesteru.
No i rozpoczęła się karuzela. Wielkie ambicje, wielkie transfery, a wszystko napędzane wielkim kapitałem. Szeregi klubu wzmacniane były coraz głośniejszymi i coraz ciekawszymi nazwiskami – zarówno tymi z kategorii piłkarskiej, jak i szkoleniowej. Pod koniec roku 2009, pieczę nad zawodnikami Obywateli objął Roberto Mancini. Kilka miesięcy później, włoski menadżer sprowadził do swojego zespołu świeżo upieczonego Mistrza Świata, filigranowego Hiszpana – Davida Silvę.
Duży transfer i początkowe wątpliwości
24-letni wówczas pomocnik został sprowadzony z Valencii za kwotę rzędu 30 milionów funtów. Była to całkiem pokaźna sumka, jednak trener Sky Blues wiedział, że nie kupuje kota w worku.
„David Silva jest jednym z najlepszych pomocników w Europie i mam nadzieję, że będzie bardzo ważnym ogniwem w Manchesterze City. Jestem bardzo zadowolony z jego przyjścia, bo uważam, że może mieć wielkie znaczenie dla tego klubu” – mówił Mancini.
Z resztą, przemawiały za nim przyzwoite statystyki. W kampanii 09/10 koszulkę Valencii zakładał 40 razy. We wszystkich rozgrywkach strzelił 10 bramek i odnotował 11 asyst. Jego dobre występy ukoronowane zostały zdobyciem trzeciego miejsca w ligowych rozgrywkach przez ekipę Nietoperzy. Większe znaczenie miało jednak triumfowanie z reprezentacją na pamiętnym turnieju w RPA. Mimo, iż nie odegrał wielkiej roli w tym sukcesie, to i tak wsławił się w Europie jako obiecujący playmaker.
Kilka zdań wcześniej określiłem Davida Silvę mianem piłkarza filigranowego, w końcu mierzy około 170 cm wzrostu, a jego waga raczej nigdy nie przekraczała 70 kilogramów. Jaki był cel zastosowania tego epitetu? Aby odpowiedzieć na to pytanie, najpierw należy zadać inne, mianowicie: z czego znana jest Premier League? Oczywiście na pierwszą myśl przychodzi to, że uznawana jest za najtrudniejszą i najbardziej wymagającą ligę świata, ale także – jak twierdzi wielu ekspertów i kibiców – najbardziej fizyczną. Gdy przypomnimy sobie czasy, kiedy po angielskich boiskach biegał Roy Keane, Patrick Vieira, czy Vinnie Jones, to rzeczywiście można pomyśleć w ten sposób. Wówczas na murawie więcej było walki i gruchotania kości, niż finezji i technicznej gry. Z tego względu w świadomości wielu obserwatorów tych rozgrywek zrodził się stereotyp, jakoby Premier League była ligą dla typowych twardzieli.
Z tego względu szybko pojawiły się pewne wątpliwości, co do możliwości Davida Silvy w lidze angielskiej. Przez jego drobną budowę i braki szybkościowe powszechnie uważano, że Hiszpan na wyspiarskich boiskach po prostu przepadnie.
Piłkarz, który przełamał stereotyp
Powiedzieć, że David Silva nie miał charakterystyki piłkarza Premier League, to jak nie powiedzieć nic – było to dość oczywiste. Pomimo swoich oczywistych braków w sile, Hiszpański pomocnik wniósł w szeregi Manchesteru City coś zupełnie innego, o czym mówił jego kolega z szatni, Micah Richards.
„Tak, był niski i drobny, ale to nigdy nie było w stanie go powstrzymać. On stanowił zupełnie inną klasę, niż to, co do tej pory widzieliśmy. Granie ostatnich podań jest jedną z najtrudniejszych rzeczy w piłce, a on chce to robić za każdym razem, gdy ma ją przy nodze. Za każdym razem, gdy jest na boisku nie boi się spróbować.”
Fantastycznie ułożona lewa stopa, zwrotność, utrzymywanie niskiego środka ciężkości, a przede wszystkim przegląd pola i właśnie ten zmysł do zagrania ostatniego podania. To umiejętności, które wręcz definiowały Davida Silvę, tym samym odróżniając go od wielu, typowych piłkarzy ligi angielskiej. Próbkę tego, co może zaoferować ekipie Obywateli pokazał zwłaszcza w 8. kolejce Premier League, kiedy City podejmowało Blackpool. Hiszpan wszedł na boisko w 65 minucie spotkania, a nieco mniej niż pół godziny wystarczyło mu do zdobycia fantastycznej bramki i asysty.
A wonderful solo effort ?
David Silva's first-ever #PL goal is today's #GoalOfTheDay pic.twitter.com/kZiXMiNCc2
— Premier League (@premierleague) July 22, 2019
Swój debiutancki sezon zakończył z bilansem 4 trafień i 8 ostatnich podań na ligowych boiskach. Swoimi niekiedy wręcz magicznymi zagraniami przyczynił się również do pierwszego od wielu lat trofeum dla Manchesteru City – Pucharu Anglii. Kolejna kampania była już kreatywnym popisem Davida Silvy. Hiszpański pomocnik otarł się o rekord asyst Thierry’ego Henry’ego (20), posyłając 17 decydujących piłek do swoich kolegów. Dorzucił do tego sześć goli, a Obywatele – w dramatycznych okolicznościach – zdobyli tytuł mistrzowski.
Wszystkie występy, podczas których rządził w środku pola są dowodem na to, że drobny Hiszpan obalił mit o słabości mniej fizycznych piłkarzy w Premier League.
Trofeum goni trofeum
Prywatna gablota trofeów Davida Silvy podczas jego pobytu w Manchesterze powoli się zapełniała. Przez pięć lat wzbogacił ją o dwa Mistrzostwa Anglii, Puchar i Superpuchar Anglii, a także Puchar Ligi. Pięć zespołowych nagród zdobytych w ciągu połowy dekady to naprawdę wspaniały rezultat i wyznacznik sukcesu. Średnio jedno trofeum umieszczane w gablocie w ciągu jednego sezonu może być powodem do dumy, a jednocześnie jeszcze bardziej wzmagać głód sukcesów. Na całe szczęścia dla pomocnika Obywateli, do ich ekipy przybył Pep Guardiola.
Hiszpański geniusz myśli szkoleniowej zawitał na Etihad Stadium w 2016 roku, a wciągu dwóch lat zbudował tam prawdziwego potwora. Pod jego wodzą Manchester City zaczął grać przepiękny dla oka, ofensywny futbol. Doskonale w tej taktycznej tiki-tace odnajdywał się David Silva, który do spółki z Kevinem de Bruyne uznawany był za jednego z najlepszych playmakerów w całej lidze. Sky Blues bili rekordy w strzelaniu goli i zdobywaniu punktów, a oczywiście spory wkład w te osiągnięcia miał nasz dzisiejszy bohater. Na przestrzeni lat stworzył z Sergio Aguero iście zabójczy duet ofensywny, co oczywiście przełożyło się na liczne sukcesy.
Pod wodzą Pepa Guardioli, David Silva zdobył drugie tyle trofeów. Dwa mistrzostwa, w tym jedno zdobyte po absolutnej dominacji, trzy z rzędu ligowe puchary oraz jeszcze jeden Puchar i Superpuchar Anglii. Można powiedzieć, że na krajowym podwórku zgarnął pełną pulę nagród.
Symbol i legenda „nowego” Manchesteru City
434 rozegrane spotkania. 77 goli i 140 asyst – tak prezentuje się bilans Davida Silvy w błękitnej koszulce Obywateli. Do tego oczywiście gablota pełna trofeów, jednak jeżeli spojrzymy na indywidualne wyróżnienia, można dojść do wniosku, że Hiszpan był trochę niedoceniany. Zaledwie jednokrotnie wybrany został Piłkarzem Miesiąca Premier League, dwukrotnie umieszczano go w drużynie roku, a po razie otrzymał także wyróżnienie piłkarza roku Manchesteru City oraz zawodnika roku, wybieranego przez piłkarzy klubu. Może i liczba solowych sukcesów niezbyt imponująca, lecz podkreślająca znaczenie Davida Silvy jako części zespołu.
Na boisku zawsze elegancki, inteligentny i finezyjny. Nie grał pod siebie, najważniejsze były dla niego wyniki osiągane przez drużynę. Przez całą dekadę swoich występów w lidze angielskiej nie notował skrajnych spadków formy, przez co menadżerowie zawsze mogli na niego liczyć. Pięknie pożegnał się z Etihad Stadium, bo zwycięstwem (5:0) nad Norwich. Po samym meczu równie pięknie jego sylwetkę podsumował Guardiola.
„Niesamowity. Liczba rozegranych gier, ogromna jakość prezentowana w tych grach, te wszystkie tytuły, które pomógł wygrać… David Silva jest w gronie pięciu, sześciu zawodników, którzy uczynili ten klub takim, jakim jest obecnie”
David Silva jest i zawsze będzie symbolem oraz jednym z filarów tych wszystkich sukcesów w nowej erze Manchesteru City. Dlatego też uznawany jest za legendę tego klubu. Bez cienia wątpliwości można też stwierdzić, że zasłużył sobie na miano najlepszego Hiszpana w historii Premier League.
-
AktualnościLa Liga: Cholo Simeone przełamał klątwę! Atletico wygrywa w Barcelonie (WIDEO)
Michał Szewczyk / 21 grudnia 2024, 23:25
-
PolecanePremier League: Koszmar Manchesteru City trwa. Kolejna porażka
Karolina Kurek / 21 grudnia 2024, 15:31
-
AktualnościLKE: Jagiellonia remisuje i wypada z najlepszej ósemki
Michał Szewczyk / 19 grudnia 2024, 23:23
-
AktualnościUrbański jednak zostanie w Bolonii. Właśnie przedłużył kontrakt
Michał Szewczyk / 18 grudnia 2024, 21:08
-
Ligue 1Manchester United chce wzmocnić lewą obronę. Szykuje hitowy transfer
Kamil Gieroba / 18 grudnia 2024, 14:29
-
Ligi zagraniczneOficjalnie: RB Salzburg z nowym trenerem. Powrót w nowej roli
Kamil Gieroba / 18 grudnia 2024, 12:33