Toplista: 8 najlepszych transferów sezonu 19/20 w europejskich ligach

bvb.de

Topowe ligi Starego Kontynentu zakończyły już ligowe zmagania. Piłkarze wyruszyli na zasłużone urlopy, a ich występy poddane zostały ostatecznym osądom i ocenom. Czas rozliczeń szczególnie dotyczy nowych nabytków europejskich klubów. To właśnie im przyjrzę się w tym tekście, tym samym próbując utworzyć listę najlepszych transakcji w sezonie 19/20.

Środek lata i początek nowego roku to bardzo ekscytujące okresy w piłce nożnej. Wówczas otwierane są okienka transferowe, które umożliwiają klubom zakontraktowanie nowych piłkarzy. Rozpoczyna się istna transferowa karuzela. Rozbijane są klubowe skarbonki, właściciele czasem muszą głęboko sięgnąć do portfela, a menadżerowie głowią się nad tym, jakie nazwisko warto jeszcze zapisać w notesie. Do tego plotki, pogłoski, spekulacje – dziennikarze mają pełne ręce roboty, a kibice z niezwykłą uwagą śledzą social media. Nie inaczej było w zakończonym już sezonie 19/20.

Jak można zdefiniować pojęcie „dobry transfer”? Przede wszystkim liczy się wkład w grę zespołu oraz ogólna prezencja boiskowa. Bramki, asysty i cała plejada innych statystyk bardzo pomagają w finalnym oszacowaniu ów wkładu. Oczywiście należy uwzględnić cenę piłkarza, a konkretnie jej stosunek do jakości prezentowanej na murawie. Mając na uwadze wyżej wymienione czynniki z czystym sumieniem można rozpocząć dyskusję na temat najlepszych transferów minionego sezonu.

8) Grzegorz Krychowiak

Listę otworzę od kandydatury Polaka-rodaka – nominowanego do nagrody Piłkarza Roku Lokomotiwu Moskwa. W sezonie 18/19 przebywał w Rosji na wypożyczeniu – regularnie grał w lidze i w Lidze Mistrzów, co więcej pokazywał się z dobrej strony. Nic zatem dziwnego, że Lokomotiw zainteresowany był zatrudnieniem Polaka na stałe. Oficjalnie został jego piłkarzem 3 lipca 2019, tym samym kończąc swoją nieudaną przygodę w stolicy Francji. Paryżanie za nogi Krychowiaka otrzymali 12 milionów euro. Oswobodzony ze szponów PSG reprezentant Polski, szybko zaczął udowadniać swoją wartość. Na rosyjskich boiskach wrócił do świetnej dyspozycji, a nawet rozwinął się nieco w grze ofensywnej. Potwierdzają to zdobyte przez niego gole – sezon zakończył bowiem z 10 trafieniami na koncie. Decyzja o osiedleniu się w Rosji była dobrym wyborem z perspektywy zarówno piłkarza, jak i klubu. Po kilku sezonach błądzenia, Grzegorz w końcu zasłużył na drobne uznanie.

7) Victor Osimhen

Jak robić świetne interesy? Lekcji udzieli Lille. Przed rozpoczęciem minionego sezonu do Arsenalu sprzedano Nicolasa Pepe za 72 miliony funtów. Nic zatem dziwnego, że francuski klub zdecydował się na uzupełnienie formacji ofensywnej o kolejnego napastnika. Na Stade Pierre-Mauroy z ligi belgijskiej przybył Victor Osimhen. Lille zapłaciło za Nigeryjczyka około 22 miliony euro, co jak się później okazało – było świetną ceną za młodego piłkarza tej klasy. 21-latek na francuskich boiskach zdobył 18 goli we wszystkich rozgrywkach. Do tego dorzucił 6 asyst, co stanowi 51% udziału we wszystkich golach zdobytych przez podopiecznych Christophe Galtiera. Sprowadzenie Osimhena było świetnym posunięciem ze względów sportowych, a także finansowych. Dobre występy nigeryjskiego napastnika nie przeszły bez echa w europejskiej piłce. O jego usługi długo zabiegało Napoli, które kilka dni temu osiągnęło porozumienie z Lille. Francuski klub po raz kolejny zrobił świetny interes, bo kwota tego transferu ma wynieść 70 milionów euro.

6) Christopher Nkunku

Kolejne miejsce na liście i kolejny transfer z Paryża. Tym razem mowa o młodym, ofensywnym pomocniku – Christopherze Nkunku. Wychowanek PSG nie mógł liczyć na regularne występy w barwach swojego macierzystego klubu, zatem zdecydował się kontynuować karierę w Niemczech, konkretnie w RB Lipsk. Kwota transferu wyniosła 13 milionów euro, czyli była sumką dosyć niską jak za perspektywicznego reprezentanta francuskiej młodzieżówki. Szczególnie, że Nkunku szybko zaczął pokazywać, jak wielki drzemie w nim potencjał. W ekipie Juliana Nagelsmanna dostawał szanse do gry, które skrzętnie wykorzystywał. Doskonale świadczą o tym liczby, które wykręcił na niemieckich boiskach. 5 bramek i aż 15 asyst to bilans, który robi wrażenie – szczególnie w kontekście ostatnich podań. W całej lidze niemieckiej było tylko dwóch lepszych asystentów od 21-latka.

5) Theo Hernandez

W Madrycie wielkiej kariery nie zrobił. Real kupił go za 24 miliony euro, by po dwóch latach sprzedać Francuza bez zysku. Na początku lipca 2019, Milan rzucił Królewskim 20 milionów na stół, co wystarczyło do zakontraktowania Hernandeza. Ten przeniósł się na San Siro i już po jednym sezonie zaskarbił sobie wielką sympatię kibiców Rossonerich. Ów sympatia jest jak najbardziej uzasadniona, ponieważ Theo w poprzednim sezonie prezentował się naprawdę wybornie. Według statystyk był drugim najlepszym piłkarzem Milanu – przegrał tylko z potężnym Zlatanem (też mi niespodzianka, hehe). Co więcej, whoscored.com sklasyfikowało go także jako drugiego lewego obrońcę ligi. W tym rankingu lepszy okazał się tylko Robin Gosens z Atalanty. Theo Hernandez zdobył 6 goli i 3 asysty, co dla gracza o usposobieniu defensywnym jest wynikiem imponującym. Nawet gdy ekipa Milanu przeżywała lekki kryzys, Francuz nie zawodził; dryblował, sprintował, wślizgiwał się w piłkę przy nogach rywali – po prostu robił swoją robotę.

4) Danny Ings

Gdyby ktoś na początku sezonu powiedział mi, że Danny Ings będzie się bił o koronę króla strzelców, to – eufemistycznie mówiąc – odpowiedziałbym, iż nie ma racji. No cóż, Anglik pokazał, w jak dużym błędzie się znajdowałem. No ale chyba niewielu sympatyków Premier League spodziewało się po nim 22 ligowych goli, a 25 we wszystkich rozgrywkach. Z tego względu, eks-Liverpoolczyk może odczuwać jeszcze większą satysfakcję ze swoich osiągnięć. Ten sezon w jego wykonaniu był naprawdę znakomity, a pewną cegiełkę przyłożyła do tego współpraca z Ralphem Hasenhuttlem. Danny trafił do Southampton dwa lata temu na wypożyczenie, bo w Liverpoolu oczywiście nie mógł liczyć na regularne minuty. Po przyzwoitym pierwszym sezonie, Święci zdecydowali się wykupić Anglika za około 20 milionów funtów. Patrząc na to jak radził sobie w zakończonej kampanii, przyznać należy, że był to świetny biznes.

3) Duvan Zapata

To, co w tym sezonie w polu karnym swoich rywali robiła Atalanta.. no ręce same składają się do oklasków. 98(!) strzelonych goli, regularne ładowanie +5-ciu goli w meczach – po prostu demonstracja wielkiej siły formacji ofensywnej. Instrumentalną jej częścią był Duvan Zapata. Kolumbijski snajper w końcu przestał tułać się z wypożyczenia na wypożyczenie, bo w styczniu tego roku 12 milionów euro za jego usługi zapłacił klub z Bergamo. Co prawda snajper znajdował się w jego szeregach od lipca 2018, jednak oficjalnie zawodnikiem Atalanty został właśnie w zimowym okienku. Nic dziwnego, że trener Gasperini chciał mieć go u siebie na stałe. Zapata już na początku sezonu w 7 meczach strzelił 6 goli. Później, przez ponad dwa miesiące trapiła go kontuzja, ale po powrocie poprawił swój bilans o kolejne 12 goli. Podsumujmy: to łącznie 18 goli w 28 spotkaniach, a do tego 7 asyst. Można tylko gdybać, co by było i do jakiego rezultatu by dobrnął, gdyby nie przeszkodziły mu problemy zdrowotne. W każdym razie, swoje zadanie jako snajper wykonał znakomicie, a biorąc pod uwagą fakt te 12 milionów euro, rzec można tylko – świetny transfer.

2) Erling Haaland

To nazwisko zna już chyba każdy fan piłki nożnej na całym świecie. Po prostu nie było sposobu o nim nie usłyszeć. Norweski napastnik nie zapukał do europejskiego futbolu, on wyważył drzwi potężnym kopniakiem. Zrobił to przez swój wielki głód goli i równie wielką ambicję. W barwach RB Salzburg strzelał je hurtowo, czy to w lidze, czy to w Lidze Mistrzów. Z początkiem nowego roku zamienił mistrza Austrii na Borussię Dortmund. Przeszedł tam za 20 milionów euro, czyli cenę śmiesznie niską. Dalsza część sezonu to właściwie dalsza część jego koncertowej gry oraz popisów pod bramką rywali. Niech świadczy o tym zdobycie 13 ligowych goli w 15 meczach, czy 2 bramek w starciu z PSG. Już teraz możemy zacierać ręce, gdy pomyślimy o jego potencjalnych starciach snajperskich z Robertem Lewandowskim. Być może wyścig o koronę króla strzelców Bundesligi w następnej kampanii będzie nieco bardziej wyrównany. Oczywiście, o ile żaden inny klub nie podkupi Haalanda. W jego kontrakcie zawarta jest klauzula, która pozwala odejść z Dortmundu za 75 milionów euro. Jeżeli będzie się rozwijał w takim tempie, a przede wszystkim ciągle ładował tyle goli – już wkrótce ta cena będzie bardzo kusząca.

1) Bruno Fernandes

Już dawno nie widziałem, żeby transfer jednego zawodnika tak mocno wpłynął na cały zespół, a przede wszystkim na jego grę i wyniki. Bruno Fernandes jest szczęśliwym talizmanem Manchesteru United. Jest także człowiekiem, który zakradł się gdzieś w mury King Power Stadium, wykradł bilet do Ligi Mistrzów, po czym podarował go Ole Gunnarowi Solskjaerowi. Do United miał trafić już latem, no ale coś nie wyszło. Wyszło za to zimą, dokładnie 29 stycznia Bruno został czerwonym diabłem. Ekipa z Old Trafford zapłaciła za niego pokaźne pieniądze, bo około 55 milionów euro, ale oj, było warto. Portugalczyk stał się uzupełnieniem brakującego ogniwa czerwonej części Manchesteru. Piłkarze Ole dosyć kiepsko radzili sobie w ataku pozycyjnym, brakowało im kreatywności, czy też tego nagłego błysku, pozwalającego odmienić losy spotkania. Lekarstwem na te bóle był właśnie Fernandes. 25-latek w 14 meczach ligowych brał udział w 15 bramkach. 8 razy trafiał, a 7 asystował. Mimo tego, że w Premier League rozegrał ledwie pół sezonu, został wybrany do najlepszej jedenastki ligi. Poprowadził swój nowy klub do trzeciego miejsca w lidze, może też poprowadzić do zwycięstwa w Lidze Europy. W dużym skrócie – bohater najlepszej transakcji ubiegłej kampanii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x