Takiego początku nie mieliśmy od lat!

Dwa mecze, dwa zwycięstwa w tym jedno wyszarpane mistrzom świata! Tak dobrego początku nie mieliśmy od… eliminacji do mistrzostw Świata w Korei i Japonii! Co więcej, ostatni raz kiedy udało nam się ograć mistrzów świata miał miejsce w 1985 roku. 

Skazani na porażkę.

Statystyki przed meczem z Niemcami wyglądały przerażająco. Sześć remisów, 12 porażek, żadnego zwycięstwa. Bilans bramkowy:  7 do 32. Jedynie jedna bramka w meczach o punkty. W dodatku przyjechali mistrzowie świata. Drużyna która wbiła 4 gole Portugalii i 7 Brazylii A jednak! Udało się! oddaliśmy tylko cztery strzały, z czego trzy celne i zdobyliśmy dwa gole! Dwa gole! Więcej, niż przez ostatnie 80 lat w meczach o stawkę. Pierwszy raz od 1978 roku polski bramkarz zachował w takim spotkaniu czyste konto. Niebywałe! A bramki strzelili niedoceniany w Niemczech Arkadiusz Milik i Sebastian Mila, który został powołany w zastępstwie za Michała Kucharczyka.  Po dwóch błędach niemieckiej obrony. Kto by uwierzył?

Bez hurraoptymizmu. 

Nie popadajmy w samozachwyt. Niemcy grali osłabionym składem, nasi piłkarze mieli za plecami 50 tysięcy gardeł, które zagrzewały ich do walki. Wojciech Szczęsny i Kamil Glik rozegrali fenomenalny mecz, a młodzi Niemcy nie potrafili wykorzystać prezentów robionych przez naszą defensywę. Gdyby zamiast Bellariabiego wystąpił Klose, wynik nie brzmiałby 2:0, a spokojnie 2:4. W dodatku rewanż zagramy niemal za rok, prawdopodobnie w Dortmundzie. A wtedy to nasi zachodni sąsiedzi będą mieli przewagę. Przewagę 80 tysięcy rozśpiewanych ludzi. Wtedy możemy przegrać, lecz (odpukać) zagrajmy lepiej niż w Warszawie i pokażmy, że z nami nie ma żartów!  Do boju Polsko!

Adam Skorupka


x