T-ME: Lech pewnie zwycięża, ale nadal nie jest liderem
W meczu ostatniej w rundzie zasadniczej, 30. kolejki Lech Poznań bezproblemowo rozprawił się z Podbeskidziem strzelając im dwie bramki. Dla obu drużyn spotkanie miało wielkie znaczenie, "Kolejorz" w przypadku porażki Legii objąłby fotel lidera, a gdyby zwyciężyli Bielszczanie - mieliby wielką szansę na udział w grupie mistrzowskiej i pewne utrzymanie. Ostatecznie to Poznanianie okazali się mocniejsi i pokonali "Górali" 2:0, to po rundzie zasadniczej na fotelu lidera nadal będzie warszawska Legia.
W czwartej minucie bramkę w stolicy zdobyła Pogoń, więc "Dumie Wielkopolski" wystarczyłaby tylko jedna bramka i przed podziałem na grupy zajmowaliby pierwsze miejsce. Tak jednak się nie działo, pierwsze minuty były niezwykle wyrównane, pierwszą bramkową sytuację stworzył sobie Lech, Keita uderzył zaskakująco z lewej strony pola karnego, Zajac wypiąstkował futbolówkę do przodu, ale na szczęście dla Bielszczan żaden zawodnik "Kolejorza" nie zdążył do dobitki, bo mogłaby poskutkować trafieniem. W pierwszych dwudziestu minutach obie drużyny nie radziły sobie ze sobą nawzajem, Podbeskidzie stosowało bardzo wysoki pressing, Lech świetnie spisywał się w obronie, ale w obu drużynach brakowało napastników, którzy na początku spotkania nie radzili sobie z przejściem linii defensywy.
W pierwszej części gry "Górale" próbowali atakować główkami po dośrodkowaniach z rzutów wolnych, ale niekoniecznie im to wychodziło, Iwański ładnie dośrodkowywał, ale nieskuteczni byli zawodnicy strzelający, a jeżeli piłka leciała w światło bramki - świetnie bronił ją Gostomski. W 35 minucie bardzo bliski trafienia do siatki był Sadajew, który przy nieporozumieniu obrony Bielszczan dobiegł do piłki, ale niestety nie trafił do bramki. Minutę później na pustą bramkę fatalnie spudłował ten sam napastnik i nadal mieliśmy bezbramkowy remis.
Po przerwie wynik w Warszawie układał się dla "Kolejorza" idealnie, Pogoń wygrywała 1:0, ale Lech nie mógł strzelić gola, Poznaniacy częściej utrzymywali się przy piłce i strzelili aż 8 razy, gospodarzeo wiele mniej, za to świetnie grali w obronie, walczyli, stosowali wysoki, dobry pressing, ale należało przyznać, że domeną meczu są również faule, nieczysta gra i dużo upomnień w postaci kartek. Oba zespoły w pierwszej części gry oddali tylko po jednym strzale, zdecydowanie za mało, aby powiedzieć, że zawodnicy są nastawieni na jakąkolwiek ofensywę.
Po zmianie stron na boisko za Djouma został wprowadzony Hamalainen, a za Keitę wszedł Pawłowski, w Bielsku Idrissa Cisse wszedł za Śpiączkę, była to dobra zmiana, ponieważ Senegalczyk grał o wiele bardziej ofensywnie i więcej wnosił do gry zespołu.
W 48 minucie do otworzył się ten worek bramek, do siatki po fatalnym przyjęciu piłki przez Mazania do siatki piłkę skierował Dariusz Formella. W tym momencie Lechici byli liderem Ekstraklasy.
Minutę potem Legia "uszczypnęła" Lecha strzelając bramkę, chcąc utrzymać kontakt z Poznanianami. mimo tego "Kolejorz" nadal był liderem, chociaż miał identyczną liczbę punktów, co klub ze stolicy.
Po golu Formelli w meczu dominował już tylko Lech, Podbeskidzie nie radziło sobie ze świetną obroną i bramkarzem oraz napastnikami, którzy coraz częściej wyprowadzali akcje. W 54' gospodarze mogli zdobyć bramkę na remis, z rzutu wolnego dośrodkowywał Iwański, a Konieczny głową trafił w poprzeczkę. Następne minuty pokazywały tylko niemoc Bielszczan w tym starciu, warta uwagi była jednak sama statystyka fauli, przez 65 minut Poznaniacy faulowali aż 18 razy, gospodarze nieczysto zagrywali 11 razy.
W 70. minucie Lech stracił pozycję lidera, Legia strzeliła drugą bramkę i objęła fotel lidera. W tym momencie zawodnicy "Kolejorza" zaczęli grać spokojniej i widać było brak tej dynamiki sprzed kilku minut.
Mimo tego to nadal goście kontrolowali grę, Podbeskidzie nie miało pomysłu jak nawiązać kontakt z Lechem, nie mieli pomysłu na składną akcję. Przyjezdni grali lepiej niż w pierwszej połowie, a po strzeleniu gola całkowicie dominowali w spotkaniu, pierwsza część gry była wyrównana, natomiast druga była wielką dominacją zawodników z Wielkopolski. W samej końcówce meczu, w 88 minucie piłkę do siatki po ładnej akcji skierował Hamalainen, Pawłowski świetnie, prostopadle zagrał do Fina, który ładnie minął bramkarza i trafił do bramki.
Legia wygrywała 2:1, więc mimo drugiej bramki Lech nadal był wiceliderem. Sędzia doliczył do regulaminowego czasu gry 4 minuty, kibice masowo opuszczali stadion, a Podbeskidzie leżało na kolanach, było wręcz bezradne - Lech już znacząco przeważał, a Bielszczanie stracili nadzieję nawet na remis. Mecz zakończył się pudłem Sadajewa, a Lech mimo zwycięstwa może czuć niedosyt, ponieważ zagrali świetną drugą połowę, strzelili dwa gole, a następny mecz z Legią nie zagra przy Bułgarskiej, a przy Łazienkowskiej, nie w roli lidera, a zajmując drugą pozycję w tabeli.
Podbeskidzie - Lech 0:2 (0:0)
0:1 - 48' Dariusz Formella
0:2 - 88' Kasper Hamalainen
Składy:
Podbeskidzie Bielsko-Biała:
Zajac - Mazań, Konieczny (77' Kołodziej ŻK), Kolcak, Górkiewicz - Chmiel, Iwański, Lenartowski, Sokołowski - Korzym (62' Demjan), ŻK Śpiączka (45' Cisse)
Lech Poznań:
Gostomski - Kędziora, ŻK Kamiński, Kadar, Henriquez - Trałka, Djoum (45' Hamalainen)- ŻK Keita (45' Pawłowski), ŻK Jevtić (63' Linetty), Formella - Sadajew
Stadion w Bielsku-Białej, 5632 widzów
-
AktualnościLiga Mistrzów: Barca wygrywa z Crveną! Dublet Lewego (SKRÓT WIDEO)
Michał Szewczyk / 6 listopada 2024, 23:23
-
EkstraklasaKomisja Ligi z decyzją ws. Feio i Kapustki. Jest sprzeciw Legii
Kamil Gieroba / 6 listopada 2024, 19:27
-
AktualnościLiga Mistrzów: Milan zdobywa Bernabeu (SKRÓT WIDEO)
Michał Szewczyk / 5 listopada 2024, 23:23
-
Niższe ligiKrzysztof Przeradzki rezygnuje ze stanowiska prezesa zarządu TS Podbeskidzie S.A.
Mateusz Polak / 5 listopada 2024, 18:00
-
1 Liga PolskaĆwierć miliarda przychodów pierwszoligowych klubów
Mateusz Polak / 5 listopada 2024, 17:06
-
EkstraklasaOficjalnie: Lech Poznań przedłuża kontrakt z Ishakiem
Kamil Gieroba / 5 listopada 2024, 16:13