blank
fot. Krzysztof Drobnik (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Szymon Marciniak: Wracamy do feelingu, a ja w tym czuję się świetnie!

W dzisiejszym odcinku Misji Futbol jednym z gości był Szymon Marciniak, który wypowiedział się m.in. o sędziowaniu bez VAR-u i bieganiu w maseczkach. 

Najlepszy polski sędzia powiedział, że chciałby żeby w Ekstraklasie nadal korzystać z VAR-u, ale jeśli go nie będzie to on  nie będzie miał z tym większego problemu:

- Sędziowie to taka grupa zawodowa, że w nas najłatwiej jest uderzyć. Do tej pory nikt o nas nie mówił, a zacznie się liga i jeśli trzeba będzie szukać usprawiedliwień, to łatwo będzie zrzucać wszystko na sędziów. Dlatego też mam nadzieję, że będzie VAR i nikt nie powie, że tu ktoś gwizdnął tak, tu ktoś gwizdnął tak, a tu tak. Wracamy do korzeni, sędzia ma gwizdek i ostateczna decyzja zawsze należy do niego. Kiedyś, bez tego systemu, człowiek stał za plecami zawodnika, miał dziewięćdziesiąt procent pewności, że była ręka, ale pozostawało te kilka procent na zgaduj zgadula. Decydował feeling, doświadczenie, intuicja. Teraz masz inaczej – mając system pomocniczy, po co masz zgadywać, jak zaraz może zawołać cię kolega z wozu VAR, żebyś obejrzał sytuację jeszcze raz, popatrzysz, zmieniasz decyzję, jeśli popełniłeś błąd. Teraz możemy wrócić do feelingu, do czucia, do intuicji, a w tym czuje się najlepiej - mówi Marciniak.

Sędzia wypowiedział się także o bieganiu w maseczkach i zaprzeczył, że będą one konieczne:

- Masek na sto procent nie będzie. Zresztą czytałem też prezesa Bońka na Twitterze i to jest abstrakcja. Albo wszyscy w maskach, albo nikt, inaczej to nie ma sensu. Po pierwsze, jesteśmy paręnaście metrów od zawodników, nigdy nie wchodzimy w bezpośredni kontakt. Nawet, jeżeli jeden zawodnik dobiegł do mojego kolegi sędziego z głową, to szybko wyleciał z boiska. I to są naprawdę pojedyncze sytuacje, pojedyncze incydenty, niczemu to nie służy. Najlepsze decyzje podejmujemy z dziesięciu-piętnastu metrów – to dla nas najlepsza odległość. Jeśli rozmawiamy z piłkarzami, to są dwa-trzy metry. Będziemy sobie to wszystko przypominać. Zresztą też teraz straszą zawodników, żeby nie podbiegali zbyt blisko, nie dyskutowali, że posypią się żółte kartki. Ale myślę, że nie będzie aż tak radykalnie, każdy może się trochę zapomnieć, wystarczy przypomnieć wymownym gestem. Myślę zresztą, że charakterystyczny ruch dłoni, pokazujący, żeby piłkarz się nie zbliżał, wejdzie na dobre w przepisy grę w piłkę nożną na kolejne miesiące, a może nawet lata. - dodaje Szymon Marciniak.


Krzysiek Gajdur
Data publikacji: 27 kwietnia 2020, 21:30
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.