Sassuolo
fot. Twitter Sassuolo
Udostępnij:

Średnia cztery gole na mecz – podsumowanie 28. kolejki Serie A

Najbardziej przekonywującą drużyną z czołowej czwórki okazał się Juventus. Jednakże ani Lazio, ani Inter oraz Atalanta nie straciła dystansu do lidera z Turynu. Podczas 28. kolejki Serie A padło aż 40 bramek. Nie brakowało również polskich akcentów. Zapraszam na podsumowanie weekendu z calcio.


Juventus F.C. US Lecce (4:0) Fatalny błąd Lucioniego zaważył o wysokim zwycięstwie Juve

Bianconeri zanotowali piąty z rzędu mecz bez straty gola wliczając Serie A i Puchar Włoch. Duża w tym zasługa Wojciecha Szczęsnego. Wszystkie bramki, które zdobywali w piątek wyłącznie gospodarze, padły w drugiej połowie. O tyle było łatwiej podopiecznym Maurizio Sarriego, że w 32. minucie czerwoną kartkę otrzymał Fabio Lucioni. Stoper Lecce dopuścił się prostego błędu technicznego tracąc koordynację nad piłką. Widział to bardzo dobrze Rodrigo Bentancur, który został sfaulowany przez rywala. Gdyby nie interwencja Lucioniego, Urugwajczyk znalazłby się w sytuacji sam na sam z Gabrielem. Juventusowi od tego momentu grało się swobodniej. Pierwsze trafienie padło łupem Paulo Dybali, który ponownie popisał się fantastycznym uderzeniem z lewej nogi zza pola karnego. Na 2:0 podwyższył Cristiano Ronaldo wykorzystując rzut karny sprowokowany na nim samym. Gdy beniaminek z Apulii słabł z każdą upływającą minutą, rezerwowy Gonzalo Higuaín ukuł po raz trzeci. Wynik na 4:0 ustalił po strzale głową Matthijs De Ligt wykorzystując dośrodkowanie Douglasa Costy. Juventus nadal prowadzi z czteropunktową przewagą nad drugim Lazio. US Lecce z dorobkiem 25 punktów zajmuje 18. miejsce skutkujące spadkiem do Serie B po 38. kolejkach sezonu.

Na konferencji pomeczowej Maurizio Sarri wypowiedział się nieoczekiwanie na temat przyszłości Miralema Pjanicia w Juventusie. Szykuje się transfer na linii Turyn - Barcelona, gdzie do Katalonii miałby odejść Bośniak, a w jego miejsce pojawiłby się Arthur.

https://twitter.com/pat_kubik/status/1276171540732809217

Brescia Calcio Genoa CFC (2:2) Dwa do zera to niebezpieczny wynik

W sobotę o godzinie 17:15 spotkały się ekipy, które okupują dolne rejony tabeli. Brescia ma już praktycznie nikłe szanse na utrzymanie natomiast Grifone cały czas znajdują się tuż nad strefą spadkową. Zawody na Stadio Mario Rigamonti zaczęły się bardzo dobrze dla beniaminka, który po kwadransie gry prowadził 2:0. Najsampierw z rzutu karnego trafił Alfredo Donnarumma. Chwilkę później kibiców La Leonessa mogących jedynie oglądać ten mecz przed ekranem telewizora, uradował Alessandro Semprini. 22-latek zdobył swoją debiutancką bramkę w Serie A po asyście Birkira Bjarnasona.

Nastąpił jednak come back Genoi. Jeszcze przed przerwą jedenastkę wykorzystał Iago Falque. Było to drugie trafienie w trzecim meczu hiszpańskiego skrzydłowego w barwach Rossoblu. Nieco kontrowersyjna decyzja sędziego Massimiliano Irratiego z Florencji przy golu kontaktowym gości, który wskazał na wapno widząc rzekome przewinienie Andrei Papettiego. Presja wyniku po stronie gospodarzy narastała, aż tu arbiter główny ponownie wskazał na wapno. Tym razem bardziej słuszna ocena arbitra głównego. Była 70. minuta na zegarze. Andrea Pinamonti wykorzystał nadarzającą się okazję choć fiński golkiper – Joronen – wyczuł włoskiego napastnika.

Cagliari Calcio – Torino FC (4:2) Radja Nainggolan ponownie zainspirował Sardyńczyków

Grad goli na Sardegna Arena. Worek z bramkami otworzył Nahitan Nández. Reprezentant Urugwaju ma najwyraźniej patent na Byków, bowiem na jesień również wpisał się na listę strzelców w zremisowanym spotkaniu z Torino. Na domiar tego, należy oddać środkowemu pomocnikowi, że ten oddał piękną próbę uderzając natychmiastowo z powietrza z dalszej odległości. Po kwadransie było już 2:0. Swoją dziewiątą bramkę w sezonie ligowym zdobył Giovanni Simeone. Piłkarze opiekuna Moreno Longo byli chyba jeszcze myślami w szatni, gdyż pierwsza akcja Cagliari w drugiej połowie została zamieniona na gola. Radja Nainggolan nie zwykł strzelać brzydkich bramek. Znakomity rajd Belga. Trzeba jednak wziąć poprawkę, ponieważ nikt zbytnio z defensorów Granaty nie przeszkadzał Ninjy. Tymczasem Sardyńczycy spoczęli nieco na laurach i musieli zapłacić za swoją nonszalancję. Pomogły zmiany jakie dokonał Longo. Cristian Ansaldi wszedł z ławki i natychmiast krzyżowym podaniem uruchomił Olę Ainę, który głową obsłużył Bremera. Chwilę później Andrea Belotti uderzył fantastycznie z woleja po rogu wykonanym przez rezerwowego Simone Verdi. Tym samym Torino złapało kontakt. Cały pościg zepsuł jednak Nicolas N'Koulou. Kameruńczyk niezgrabnie potknął się o Lucę Pellegriniego i innego wyjścia, jak tylko rzut karny być nie mogło. João Pedro zainkasował 17. trafienie w obecnej kampanii Serie A. Oba zespoły mogą być spokojne ligowego bytu.

S.S. Lazio AC Fiorentina (2:1) Popisowa akcja Francka Ribéry'ego nie wystarczyła, aby urwać punkty wiceliderowi z Rzymu

Sobotnie zmagania w 28. kolejce Serie A zamykała rywalizacja pomiędzy Lazio, a dobrze dysponowaną w ostatnim czasie – Fiorentiną. Biancocelesti po „gradobiciu” z Atalantą i przerwanej serii 21 spotkań bez porażki ligowej przystępował do starcia przeciwko Violi w gorzkich nastrojach. Te nastroje były nadto widoczne w pierwszej połowie. W 25. minucie objawiła się magia Francka Ribéry'ego. 37-latek będąc na lewej flance ściął do środka mijając jak dzieci Marco Parolo oraz Patrica. Były gracz Bayernu wziął jeszcze na zamach Francesco Acerbiego i po krótkim rogu pokonał bezradnego Thomasa Strakoshe. Na ratunek Rzymianom po przerwie ruszył duet Immobile - Luis Alberto. Ciro wykorzystując 10. rzut karny zdobył swoją 28 bramkę w kampanii i przoduje klasyfikacji Capocanoniere. Drugi z tej dwójki, czyli Hiszpan z numerem '10' na koszulce sprawił, że kamień z serca spadł Biancocelestim. Na 10 minut przed końcem zawodów na Stadio Olimpico – Luis Alberto poszedł na całego umieszczając futbolówkę w siatce tuż przy samym słupku. Bartłomiej Drągowski nie miał wiele do powiedzenia. Status quo na linii Juventus - Lazio, jeśli chodzi o przewagę punktową w walce o Scudetto.

AC Milan – AS Roma (2:0) Rossoneri nareszcie pokonują kogoś z czołówki

Jeden z ciekawiej zapowiadających się widowisk piłkarskich tej serii spotkań, bowiem na San Siro przyjechała Roma mająca w swoim składzie Edina Džeko. Reprezentant Bośni wie doskonale jak wbić przysłowiową szpilkę Milanowi na Stadio Giuseppe Meazza ( uczynił tak wcześniej trzykrotnie ), ale nie tym razem. Przy ponad 30 stopniach Celsjusza doszło do zasłużonej wygranej podopiecznych Stefano Piolego po golach w ostatnim kwadransie meczu Ante Rebicia oraz Hakana Çalhanoğlu z rzutu karnego. AC Milan dzięki cennemu triumfowi zbliżył się na sześć oczek do piątej Romy. Rywalizacja o to kto zajmie miejsca gwarantujące start w przyszłej edycji Ligi Europy czeka nadal na rozstrzygnięcie.

SSC Napoli S.P.A.L. (3:1) Nie był to może spacerek, ale Napoli zgarnia kolejny komplet punktów

Gennaro Gattuso wystawił pierwszy „garnitur” na SPAL Ferrara pomijając Polaków. W miejsce Arkadiusza Milika wskoczył Dries Mertens, a w buty Piotra Zielińskiego wszedł Eljif Elmas. Patrząc na ostatni mecz z Hellasem Verona, Rino dokonał aż siedmiu zmian wymieniając całą środkową linię. Outsidera Serie A było stać jedynie na honorowe trafienie autorstwa Andrei Petagni. Co ciekawe snajper drużyny z Ferrary od przyszłego sezonu zostanie graczem Napoli, więc przypomniał się w najlepszy możliwy sposób nowemu pracodawcy. Nie można pominąć faktu, że nietuzinkową asystę przy golu na 1:1 zaliczył Arkadiusz Reca. Mertens wystawił sobie laurkę przy golu na 1:0 podcinając piłkę nad Karlo Leticą. Golkiper z Chorwacji zaskoczony całkowicie. Pozostałe bramki dla Partenopei wpadły na konto José Marí Callejóna oraz Amina Younesa. Piąte zwycięstwo z rzędu w Serie A SSC Napoli stało się faktem. SPAL to ciągle czerwona latarnia ligi.

US Sassuolo – Hellas Verona (3:3) Fajerwerki w drugiej połowie i pogoń Neroverdi za wynikiem

Sześć bramek w drugiej części meczu na Mapei Stadium wynagrodziło przeciętną pierwszą połowę. Nie brakowało goli pięknej urody, gdzie miejsce znalazło się także dla Mariusza Stępińskiego. Premierowe fajerwerki odpalił Darko Lazović. Szybko odpowiedział Jérémie Boga, aby 4 minuty później na listę strzelców wpisał się wreszcie polski napastnik. Beniaminek z Werony po katastrofalnej postawie defensywy, a konkretnie Federico Peluso do spółki z Mehdi Bourabią, podwyższył na 1:3. Matteo Pessina z zimną krwią pokonał bramkarza miejscowych. Kiedy wydawało się, że ekipa prowadzona przez Ivana Juricia nie może już wypuścić tego prowadzenia z rąk, dopiettę zaliczył Boga. Wspaniały strzał pod porzeczkę i kontakt złapany przez graczy Sassuolo, którzy poszli za ciosem. W ostatniej akcji meczu, w siódmej minucie doliczonego czasy gry, lewy wahadłowy obrońca – Rogério – uchylił rąbka swojego talentu stając się zbawcą Neroverdich.

UC Sampdoria Bologna FC 1909 (1:2) Przełamanie po stronie gości

Może Sampdoria nie prezentuje do końca marazmu po wznowieniu rozgrywek Serie A, ale brak jakichkolwiek punktów w trzecim spotkaniu z rzędu sprawia, że Blucerchiati muszą patrzyć w dół. Lecce w każdym momencie może odnieść zwycięstwo i przy kolejnej porażce Sampy widmo spadku może zaświecić głębiej. Fani mogą zrozumieć stratę punktów z Interem, czy Roma, ale z Bologną miało być zdecydowanie łatwiej. Podopieczni Sinišy Mihajlovicia złapali głębszy oddech za sprawą goli Musy Barrowa oraz Riccardo Orsoliniego. I Rossoblù dopisali do swojego konta komplet oczek po serii czterech spotkań bez wygranej.

Udinese Calcio – Atalanta Bergamo (2:3) Wejście smoka Luisa Muriela

Jedno jest pewne. Kiedy gra Atalanta wiemy, że będzie się dużo działo i z ich udziałem padnie sporo goli. Zawodnicy Gian Piero Gasperiniego strzeli więcej bramek niż mistrzowski Liverpool, czy liderujący w La Liga – Real Madryt. Świetna ofensywa, gdzie Duván Zapata, Luis Muriel oraz Josip Iličić sieją spustoszenie w defensywie rywali. Tak właśnie ta rzekoma obrona nie stoi na wysokości zadania u trenera Gasperiniego. Nie inaczej było wczoraj. Kevin Lasagna dwukrotnie znalazł patent na La Deę. Na szczęście dla gości w 52. minucie pojawił się na murawie Muriel. Kolumbijczyk pokazał swój kunszt zdobywając indywidualnie 14 i 15 bramkę w obecnej kampanii Serie A.

Parma Calcio – Inter Mediolan (1:2) 21-letni Alessandro Bastoni bohaterem Nerazzurrich

Na zakończenie 28. kolejki Serie A Inter udał się na niewygodny dla siebie teren do Parmy. Na sześć ostatnich spotkań, Nerazzurri czterokrotnie wyjeżdżali z regionu Emilia-Romania z kwitkiem. Teraz ponownie goście mieli ciężki orzech do zgryzienia, gdy Gervinho jak przystało na starego wygę, wkręcił w ziemię Antonio Candrevę i po długim rogu pokonał Samira Handanovicia. Pierwsza połowa do zapomnienia przez ekipę Antonio Conte.

Druga odsłona lepsza w wykonaniu Interu, który jednak dopiero w 84. minucie wyrównał za sprawą Stefana de Vrija. Szczęście uśmiechnęło się do drużyny z Mediolanu. Za niesportowe zachowanie z boiska wyleciał Juraj Kucka. Osłabiona Parma nie zdołała dowieźć remisu do końca. Alessandro Bastoni po ekwilibrystycznym dośrodkowaniu Victora Mosesa umieścił futbolówkę niemalże do pustej bramki. Było to trzecie trafienie młodzieżowca w dotychczasowych jego występach w Serie A. Wcześniej jednego gola zaliczył właśnie w barwach Parmy. Trzeba wspomnieć, że czerwoną kartkę otrzymał wieczny rezerwowy Tommaso Berni. Bramkarz Interu miał kilka ostrych uwag co do pracy sędziego Fabio Maresci.


Avatar
Data publikacji: 29 czerwca 2020, 7:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.