fot.
Udostępnij:

Śląsk gładko pokonał Koronę

Śląsk Wrocław, czyli najsłabiej grająca drużyna u siebie, wygrał 3:0 z Koroną Kielce, czyli z najgorszą drużyną na wyjeździe. Dla Wrocławian mecz o tyle ważny, że pozwolił zbliżyć się na trzy punkty do ósmej Korony i nadal realnie marzyć o górnej ósemce. Co ciekawy dwie bramki padły z karnego, a jedna to gol samobójczy.

Mecz z gatunku, gdzie Śląsk musiał a Korona mogła. Śląsk musiał wygrać, by mieć jakiekolwiek szansę na byt w górnej ósemce, Korona takiego napięcia nie mogła i jedyne na czym im zależało to na zwycięstwie po sześciu porażkach na wyjeździe z rzędu. Garstka ludzi na stadionie zobaczyła dobrą piłkę w pierwszej połowie. Micański w czwartej minucie wydryblował Pawełka, jednak zapomniał że piłka jest cięższa, bo musną ją jakby była ze szkła, a futboluwkę sprzed linij wybijał Celeban. Później atakował Śląsk Wrocław. Dobrze grał Morioka i Roman, którzy byli bardzo widoczni. Zespół z Kielc oddawał coraz więcej pola gry gospodarzom i fatalnie zachowywał się przy stałych fragmentach gry. Tych wykonywanych i tych bronionych. Po tych pierwszych były groźne kontry, a po drugich groźne sytuacje bramkowe. W 33 minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Rioto Morioka wbiegł w pole karne Borjana i był lekko popychany przez Żubrowskiego. Sędzia wskazał na "wapno", a prezent od arbitra i Żubrowskiego wykorzystał sam poszkodowany. Ta bramka całkowicie wypompowała powietrze z Kielczan. Najjaśniejszą postacią do końca spotkania był bramkarz - Bojran, co chyba dobitnie tłumaczy jak bardzo inicjatywę oddali goście.

Druga połowa dobitnie potwierdziła, że Koronie wyraźnie czegoś brakuje na wyjazdach. Charakteru, woli walki i pomysłu na grę. Wyglądali jak by grali bez zębów, a protezę zostawili w Kielcach, bo tam potrafią całkiem nieźle kąsać.A Śląsk? Mógł pozwolić sobie na kontrole i strzały, szukanie kolejnej bramki. Aktywny był Roman, który zagrał swoje najlepsze spotkanie we Wrocławiu. W tym by stracić kolejne bramki pomagali obrońcy Korony. Jak by tego było mało to drugą bramkę goście strzelili sobie sami. Mentalnie samobójstwo. O ile wcześniej w baloniku z napisem Korona było troszkę powietrza, to teraz balonik został podziurawiony, a całe powietrze uszło. Fatalny mecz zagrał Grzelak. Zakładali mu siatki, zagrał piłkę ręką, po którym Śląsk dostał w prezencie drugie karnego, a Biliński bramkę na swoje konto. Ten mecz można podsumować tylko jednym słynnym cytatem - "Skończ waść, wstydu oszczędź" i mowa tu oczywiście o piłkarzach Korony.


Śląsk Wrocław 3:0 Korona Kielce
`33 Rioto Morioka(pen.), `80 Kamil Biliński(pen.| `62 Radosław Dejmek (own.)

Skład Śląska Wrocław: 33.Pawełek, 28.Lewandowski, 20.Kokoszka, 3.Celeban, 30.Dankowski, 22.Riera, 8.Kovacević, 16.Pich, 10.Morioka, 7.Roman(`87 9.Engels), 11.Zwoliński(`78 19.Biliński)

Skład Korony Kielce: 82.Borjan, 8.Możdzeń, 32.Dejmek, 99.Kwiecień, 27.Grzelak, 14.Żubrowski, 8.Marković, 9.Abalo(`73 55.Kotarzewski), 15.Kiełb, 17.Palanca(`60 10.Aankour), 20.Micański(`66 16.Górski)

Żółte kartki: |`33 Żubrowski, `48 Grzelak, `88 Aankour

Czerwone kartki: - | -

Sędzia główny: Paweł Gil

Frekwencja: 8 229


Avatar
Data publikacji: 31 marca 2017, 19:19
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.