fot. flickr.com
Udostępnij:

Real wygrywa prestiżowe starcie z Athleticiem. Bohaterem Morata!

Wielki weekend w Primera Division. Bo jak inaczej można nazwać kolejkę, w której mierzą się Valencia z Barceloną, Sevilla z Atletico i Real z Athleticiem Bilbao? Ostrzyliśmy sobie zęby na wszystkie te mecze i nie zawiedliśmy się.

Wczoraj Barca, choć w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach i po ciężkim meczu wygrała na Mestalla z Valencią, to niesmak może pozostawić poważna kontuzja Iniesty.

Atletico zaś pojawiło się dzisiaj na Sanchez Pizjuan, jednak Sevilla i tym razem była bezbłędna w swojej twierdzy. Piąta wygrana w piątym spotkaniu tego sezonu dała jej na parę godzin pozycję lidera La Ligi dzięki zwycięstwu 1:0 po bramce N'Zonziego.

Na koniec przyszła kolej na ostatniego z przedstawicieli wielkiej trójki. Real podejmował na Santiago Bernabeu Athletic, dla którego nie był zbytnio gościnny w ostatnich latach. Baskowie nie zaznali bowiem smaku zwycięstwa z Realem na ich stadionie od 11 lat! I niestety dla nich, przyjdzie im jeszcze na to zwycięstwo poczekać...

Athletic podchodził do spotkania z Realem w nienajlepszej sytuacji. Nie dość, że miał aż o dwa dni mniej odpoczynku niż jego rywal to jeszcze przyjeżdżał do Madrytu przetrzebiony brakami w składzie. Ernesto Valverde nie mógł w tym spotkaniu skorzystać ze swojego najlepszego strzelca Aritza Aduriza oraz niemal wszystkich swoich obrońców. Kontuzjowani są De Marcos, Boveda oraz Yeray, zaś za kartki pauzował Balenziaga.

Pierwsi groźniej zaatakowali goście. W 6. minucie na środku boiska piłkę stracił Ronaldo, gracze Athleticu popędzili z akcją, którą groźnym strzałem zakończyć Williams. Dobrze zachował się jednak Keylor Navas, parując piłkę na rzut rożny.

Minęła zaledwie minuta, a Real wyszedł z dobrą akcją, na tyle dobrą, że mógł cieszyć się z bramki na 1:0. Długą piłkę krzyżową posłał Marcelo, Isco wygrał w polu karnym starcie z Saboritem, dograł do Benzemy, a Francuz otworzył wynik spotkania. Fatalny błąd popełnił w tej sytuacji wychowanek Bilbao.

Kwadrans po rozpoczęcia meczu Real rozegrał ładną, kombinacyjną akcję, piłka trafiła na skrzydło do Marcelo, który miękką wrzutką znalazł Bale'a, jednak strzał głową Walijczyka nie znalazł się nawet w obrębie bramki.

Athletic za chwilę odpowiedział tym samym. Dośrodkowanie z prawej strony trafiło na głowę Sabina Merino, ale skutek był identyczny jak w przypadku Bale'a, choć sytuacja wydawała się nieco lepsza.

Tempo tego spotkania od początku mogło się podobać. Real wyszedł z kolejną akcją, a jej głównym bohaterem był Ronaldo. Portugalczyk przyjął piłkę w polu karnym, zakręcił jednym z obrońców i próbował strzału po długim rogu. CR7 był jednak na tyle nieprecyzyjny, że piłka przeleciała nad bramką.

W 27. minucie goście doprowadzili do wyrównania. Prawą stroną pomknął Lekue, dograł piłkę w pole karne, a fatalne ustawienie i niezdecydowanie defensorów Realu wykorzystał Sabin Merino, który miał na tyle dużo czasu, że przyjął ją w polu karnym i umieścił w siatce obok bezradnego Keylora Navasa.

Minutę przed zakończeniem pierwszej połowy Real miał dwie doskonałe sytuacje do wyjścia na prowadzenie. Najpierw efektowną akcją na lewym skrzydle popisał się Bale, dograł piłkę na środek pola karnego, ale wbiegający tam Ronaldo został uprzedzony przez z jednego z obrońców. Chwilę później Portugalczyk po doskonałym prostopadłym podaniu Kroosa znalazł się sam na sam z Iraizozem i przez swoje niezdecydowanie czy strzelać czy dogrywać kiepsko wykończył tą akcję, trafiając prosto w ręce doświadczonego golkipera. Do przerwy 1:1.

Athletic Bilbao mogło fantastycznie wejść w drugą połowę, gdyby tylko stuprocentową sytuację z 52. minuty wykorzystał Inaki Williams. Młody Hiszpan znalazł się przy piłce po błędzie piłkarzy Realu i strzałem z pola karnego powinien był pokonać Navasa. Wychowanek Bilbao przeniósł jednak piłkę nad poprzeczką.

Real pierwszą groźniejszą sytuację w drugiej połowie miał w 60. minucie. Isco dośrodkował na długi słupek, gdzie czekał Benzema, jednak strzał głową francuskiego snajpera był zbyt lekki, żeby pokonać Iraizoza.

Real często w tym spotkaniu próbował rozbić defensywę gości poprzez dośrodkowania. W 71. minucie wprowadzony na boisko kilka minut wcześniej Lucas Vazquez w ten właśnie sposób dograł w pole karne, a tam wbiegał Mateo Kovacić. Chorwat oddał strzał głową, który minimalnie przeleciał obok słupka. Zabrakło naprawdę niewiele, by pomocnik "Królewskich" mógł cieszyć się z bramki.

Następna okazja należała do Gareth'a Bale'a. Walijczyk dostał znakomitą długą piłkę od Kroosa, lecz w doskonałej sytuacji strzelił tylko obok słupka. Skrzydłowy "Blancos" powinien jednak w tej sytuacji wyłożyć piłkę do Ronaldo, któremu pozostałoby trafić do pustej bramki.

Jeszcze lepszą sytuację miał po chwili Morata do spółki z Lucasem Vazquezem. W pole karne zagrał Kovacić, ze skrzydła urwał się Vazquez, przyjął piłkę, a towarzyszący mu hiszpański napastnik oddał strzał w bramkarza Bilbao.

To, co nie udało się wówczas, udało się w 83. minucie. Wprowadzony na boisko niecałe dziesięć minut wcześniej Morata wykorzystał kolejne dośrodkowanie Bale'a i na raty pokonał Iraizoza, robiąc sobie urodzinowy prezent, bowiem Hiszpan świętował dzisiaj 23. urodziny.

Niewiele brakowało, a Real niedługo cieszyłby się z ponownego prowadzenia. Fatalny błąd popełnił Varane, zagrywając zbyt lekko piłkę w kierunku Keylora Navasa, przez co do piłki doszedł Inaki Williams. Kostarykański bramkarz zdołał jednak w porę wyjść do napastnika "Los Leones" i naprawić błąd swojego kolegi.

Już w doliczonym czasie gry dwustuprocentową sytuację miał Cristiano Ronaldo. Doskonałą piłkę wyłożył mu Lucas Vazquez, a Portugalczyk miał tak dużo czasu, że mógł zrobić wszystko. Ta sytuacja potwierdziła tylko, że CR7 nie znajduje się obecnie w optymalnej formie. Strzał Ronaldo po raz kolejny trafił w Iraizoza, przez co nie udało się zwiększyć rozmiarów wygranej. Pretensje o tą sytuację mieli Kroos i Morata, którzy byli tuż obok i czekali na wyłożenie im piłki przez Portugalczyka, który zachował się w tej akcji egoistycznie.

Real, tak jak jego rywale nie miał dzisiaj łatwej potyczki. Athletic mocno postawił się "Królewskim" na Bernabeu, a to co zdecydowało o dzisiejszym zwycięstwie "Blancos" to kolejne znakomite wejście Moraty i Lucasa Vazqueza. Dzięki zwycięstwu Real objął prowadzenie w tabeli i ma punkt przewagi nad drugą Sevillą oraz dwa punkty nad trzecią Barceloną.


Santiago Bernabeu, Madryt, 23.10.2016r., godz. 20:45

Real Madryt - Athletic Bilbao 2:1 (1:1)

1:0 Benzema 7'

1:1 Sabin Merino 27'

2:1 Morata 83'

Żółte kartki: Morata, Carvajal (Real Madryt) - Etxeita, Raul Garcia, Laporte (Athletic Bilbao)

Składy:

Real Madryt: Navas - Dani Carvajal, Pepe, Varane, Marcelo - Kroos, Isco (65' Lucas Vazquez), Kovacić - Bale, Ronaldo, Benzema (74' Morata)

Athletic Bilbao: Iraizoz - Lekue, Etxeita, Laporte, Saborit (89' Muniain) - San Jose, Mikel Rico - Williams, Raul Garcia (76' Iturraspe), Eraso - Sabin Merino (80' Susaeta)


Avatar
Data publikacji: 23 października 2016, 22:46
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.