Radosław Majewski: Nie narzekam na brak zajęć

Radosław Majewski, Marko Vesović / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Radosław Majewski zapewne trochę lepiej wyobrażał sobie przygodę z Sydney Wanderers FC. Pomocnik aktualnie walczy o powrót do zdrowia po kontuzji doznanej na treningu.

Uraz wyklucza go z gry od października. Miał nadzieję na szybszy powrót do zdrowia rehabilitując się w Europie. Ale proces spowolni sytuacja związana z pandemią koronawirusa.

– Od tygodnia mogę już biegać. Lekarze mówią, że jest to wręcz wskazane. Dlatego chodzę codziennie do lasu. Gram też z kolegą w siatkonogę. Koronawirus trochę spowalnia proces powrotu do formy, ponieważ codzienna rehabilitacja trwa krócej: zamiast po trzech godzinach salę muszę opuszczać już po godzinie, bo czekają inni pacjenci. Ale staram się nadrabiać ten czas dodatkowymi ćwiczeniami. W każdym razie jest coraz lepiej. Kiedy zginam nogę w kolanie, prawie dotykam już piętą pośladka – mówi Majewski w wywiadzie dla “Przeglądu Sportowego”.

Kontuzja mogła stawiać dalszą karierę Majewskiego pod znakiem zapytania. On sam zapowiada, że będzie kontynuował grę, mimo 34 lat na karku. Jednak ma świadomość, że jest coraz bliżej do zawieszenia butów na kołku.

Od półtora roku buduję restaurację z salą bankietową. To duża inwestycja, największa w moim życiu. Teraz budowa jest nieco wstrzymana, bo z powodu pandemii mam mniej robotników. Ale być może w ciągu trzech miesięcy uda nam się skończyć. Na brak zajęć zatem nie narzekam. W poprzednich tygodniach wstawałem o siódmej rano i wracałem do domu o dwudziestej drugiej. A jeszcze w czerwcu spodziewam się drugiego dziecka! Będzie co robić – powiedział Majewski.

Oprócz tego piłkarz przygotowuje się do roli eksperta w telewizji i wynajmu boiska ze sztuczną nawierzchnią.

Cały wywiad dostępny w serwisie “Przeglądu Sportowego”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x