blank
fot. ProSport Manager – Twitter
Udostępnij:

Przystanek Słowacja. Gdzie zajdzie Dawid Kurminowski?

Odszedł z Lecha i wybrał Słowację. Już teraz jest gorącym nazwiskiem na rynku naszych południowych sąsiadów. Bije od niego pewność siebie, choć jego ruchy nie dla wszystkich są logiczne. Jaką drogę przeszedł Dawid Kurminowski i dokąd go ona doprowadzi?

Ten sezon wygląda dopiero na początek. Już jest najlepszym strzelcem Żiliny, a w ostatnim meczu dołożył kolejnego gola. Zmarnował również rzut karny, ale to ryzyko wkalkulowane w koszty. Kurminowski pewnym krokiem zmierza po transfer do większego klubu. Dobre występy w Żilinie pomogą mu w wywalczeniu biletu na Zachód, ale dlaczego właściwie zdecydował się na słowacki kierunek kosztem gry w Polsce?

Nieoczywista droga

Kurminowski pierwsze piłkarskie szlify zbierał w zespołach młodzieżowych Warty Poznań. W wieku 14 lat dostrzegł go Lech i sprowadził do siebie. Niestety nigdy poważnej szansy w barwach "Kolejorza" nie dostał. Grał i strzelał w Centralnej Lidze Juniorów oraz w zespole rezerw, ale nie zdołał nigdy zadebiutować w pierwszym zespole. Dlatego też szybko zdecydował się na wypożyczenie, aby zacząć zbierać doświadczenie w poważnej piłce. Wybrał kierunek dość nieoczywisty i przeniósł się na Słowację, a dokładnie do Zemplina Michalovce. Tam pokazał się z bardzo dobrej strony. W 27 meczach trafił do siatki 7 razy i jasne stało się, że Zemplin jest dla niego za mały. Kurminowski zwrócił na siebie uwagę MSK Żiliny, która sprowadziła go na kolejne wypożyczenie. Młody snajper najpierw ogrywał się w rezerwach Słowackiego potentata i szybko wskoczył do pierwszego zespołu. Już w sezonie 2019/2020 grał regularnie w Fortuna Lidze i klub z Żiliny zdecydował się na wykupienie Kurminowskiego z Lecha.

O powodach swojej decyzji opowiedział w wywiadzie dla portalu Weszło:

- Były pomysły, żeby zostać w Polsce, iść na wypożyczenie do I ligi. Ale powiedziałem sobie, że chcę być innym zawodnikiem. Nie podążać taką drogą jak wszyscy, tylko samemu ją kreować. Gdy więc dostałem ofertę ze słowackiej ekstraklasy, nie bałem się, chciałem spróbować tam swoich sił, widziałem w tym potencjał. Wiadomo, że to nie ta otoczka ekstraklasy co w Polsce, ale otoczka nie jest w rozwoju najważniejsza.

Diament z promocji

Z perspektywy czasu kwota 250 tysięcy euro, jaką Słowacy zapłacili za napastnika wydaje się być prawdziwą promocją. Szybko jednak okazało się, że przygoda Polaka z Żiliną może się zakończyć. Epidemia koronawirusa pchnęła klub nad krawędź przepaści. Wiele wskazywało na to, że czołowa drużyna Fortuna Ligi upadnie, a Kurminowski i Kiwior będą mogli udać się do piłkarskiego pośredniaka. Ostatecznie jednak Żilina została uratowana i przed sezonem piłkarze mogli pracować w spokoju. To wyraźnie przysłużyło się byłemu lechicie, którego talent wręcz eksplodował. Już pod koniec sierpnia Polak wdarł się do wyjściowej jedenastki i nie ma zamiaru oddać wygrzanego miejsca. Przełomowy okazał się dla niego mecz z byłym pracodawcą. Kurminowski w meczu z Zemplinem zagrał od deski do deski, strzelił dwa gole i dwa razy asystował. Od tego czasu w ośmiu kolejnych meczach aż 7 razy trafiał do siatki rywala i trzykrotnie obsłużył ostatnim podaniem kolegę z drużyny. Dołożył jeszcze do tego hat-tricka w meczu Pucharu Słowacji i wyrasta na gwiazdę ligi słowackiej.

Żilina to tylko trampolina

Spojrzeliśmy na jego drogę i liczby, więc czas odpowiedzieć na kolejne pytania. Jakim zawodnikiem jest Kurminowski i jak jest postrzegany za naszą południową granicą? Zapytaliśmy o zdanie słowackiego dziennikarza, Jana Jasenkę:

- Bardzo obiecujący młody piłkarz. Jest zwinny. Wie jak sprawnie ustawić się w szesnastce. Lubi brać odpowiedzialność na swoje barki, ma dobre nastawienie, pewność siebie i jako gracz rośnie z każdym meczem. Dla przeciwnika jest bardzo niebezpieczny. Fakt jest dobry i na pewno warto go obserwować.

Kurminowski wygląda więc na piłkarza, który gotowy będzie ruszyć za niedługo na podbój wielkiej piłki. Czy ma szansę zostać czołowym napastnikiem Fortuna Ligi? Jasenka widzi w nim duży potencjał:

- Ma szansę. W meczu z Senicą chciał wykonać rzut karny, ale to Bicachcijan ostatecznie strzelał. Było oczywiste, że chce strzelić jak najwięcej goli. Jest naprawdę pewny siebie, z czego zdecydowanie może skorzystać Żilina. Jeśli pójdzie we właściwym kierunku, to może zajść daleko. MSK Żilina to dla niego właściwy klub jako trampolina.

Żilina to faktycznie klub, który stawia na młodzież i jest dla nich tylko przystankiem w drodze do wielkiego futbolu. To również najmłodsza drużyna w lidze słowackiej i fantastyczne miejsce do rozwoju. Nie tak dawno temu do Feyenoordu powędrował Robert Bożenik i to aż za 4 miliony euro. To pokazuje, że Kurminowski dokonał bardzo świadomego wyboru i prawdopodobnie to  tylko kwestia czasu, kiedy będziemy mogli oglądać go w większym klubie.

-

 


Avatar
Data publikacji: 10 listopada 2020, 13:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.