Przeciętność albo cierpliwość

Krzysztof Drobnik (Piłkarski Świat)

Do tego, że polska piłka klubowa szoruje po dnie zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Poziom w ostatnich latach pozostawia wiele do życzenia i wydaje się, że nikt, ale to absolutnie nikt nie ma pomysłu na to, jak temu zaradzić. Jednak patrząc na wypowiedzi ludzi związanych z polską piłką recepta na przeciętność jest jedna – cierpliwość.

Ostatnio w tygodniku “Piłka Nożna” ukazał się ciekawy wywiad z Michałem Probierzem. Trener i wiceprezes Cracovii odniósł się tam do poziomu naszej ligi i podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat nadchodzących zmian względem liczby zespołów w Ekstraklasie:

– Jeżeli Artur Sobiech woli grać w drugiej lidze tureckiej, a nie w Ekstraklasie, jeżeli zawodnik zalicza jedną dobrą rundę i znika z naszej lig, to obraz rozgrywek jest taki, a nie inny. W każdym okresie transferowym tracimy najlepszych zawodników, nie ma możliwości od razu zapełnić luki. – powiedział Probierz.

Tanie zamienniki

Trudno się z nie zgodzić z trenerem Cracovii. Ciężko jest budować, kiedy ktoś cały czas podbiera Ci materiały, albo kiedy te materiały same wybierają ciekawszy plac budowy. Najlepszym przykładem jest tutaj Legia Warszawa z sezonu 16/17. Ówcześni mistrzowie Polski dotarli wtedy do bram raju, jakim była Liga Mistrzów i do tego raju, po dwumeczu z Dundalk, wkroczyli. Besnik Hasi został zwolniony już we wrześniu z powodu słabych wyników, a zastąpił go Jacek Magiera. Urodzony w Częstochowie trener dobrze poukładał zespół i wykorzystał grających tam świetnych zawodników. Awans z trzeciego miejsca w grupie do Ligi Europy i remis z Realem Madryt przeszły do historii klubu, ale nie ocaliło to Legii przed wyprzedażą.

Już w styczniu 2017 roku odeszły dwie najlepsze strzelby drużyny z Łazienkowskiej – Nemanja Nikolics i Aleksandar Prjiović. Do tego doliczyć trzeba transfer Bartosza Bereszyńskiego do Sampdorii Genua. Przyszli zmiennicy, którzy nie dali takiej jakości, a Legia i tak mistrzostwo zdobyła. Po zdobytym tytule nastąpił ciąg dalszy “Legia Supermarket” i ze stolicą pożegnał się absolutnie kluczowy piłkarz w układance Magiery, czyli Vadis. Oprócz niego w trakcie letniego okienka odszedł jeszcze Rzeźniczak, a za jakościowymi zmiennikami ani widu, ani słychu. Tak całą sytuację spuentował Jacek Magiera w Stanie Futbolu:

Zdobywamy mistrzostwo Polski i odchodzi Vadis, odchodzi Rzeźniczak (..) kontuzję ma Guilherme, kontuzję ma Radović czyli nie ma ośmiu zawodników. Prezes Mioduski spytał, dlaczego nie gramy jak ze Sportingiem. Rozpisałem mu skład ze Sportingiem i rozpisałem mecz z Sheriffem i nie ma tych zawodników.

Rzeczywiście jeśli spojrzymy na składy wyglądało to tak jak widać:

Legia – Sheriff Tiraspol 2017 r.                                                                                             Legia – Sporting Lizbona 2016 rok

Zgadza się pięć nazwisk. Ciężko jest oczekiwać od trenera tego, żeby po wymianie pół składu w ciągu roku drużyna grała tak samo. Pan Mioduski jak widać tego nie rozumiał. Być może byłoby łatwiej, gdyby prezes ściągnął do Legii solidnych zawodników, ale Mączyński czy też Sadiku nijak mieli się do największych gwiazd zespołu. Jeśli chcesz grać w Lidze Mistrzów musisz mieć piłkarzy jak z Ligi Mistrzów.

Budować na cierpliwości

Zostaje tylko szkolenie! Tylko, że tu potrzeba cierpliwości. A jej brakuje polskim kibicom, chcą sukcesu od razu. Przy podziale tabeli na grupę mistrzowską i spadkową zaczynają lecieć głowy trenerów. U nas nie ma meczów, w których możesz wprowadzić do gry młodego piłkarza, dać mu popełnić błąd. Dlatego ja jestem zwolennikiem 18-zespołowej ligi, a nie tego “Pucharu Maja” – przedstawił swoje stanowisko Probierz.

Ten fragment wywiadu może zmienić myślenie u niektórych krytyków powiększenia Ekstraklasy. Po głębszej analizie całej sprawy ma to ogromy sens. Rzeczywiście w Polsce teoretycznie cały czas musisz grać o coś: tytuł, puchary, górna ósemka, mistrz dolnej ósemki, utrzymanie. Ciężko jest w takim systemie stworzyć piłkarza, dać mu czas. Idealnym przykładem jest tutaj Caglar Soyuncu. Turek zanim stał się jednym z najsolidniejszych stoperów na Wyspach ogrywał się we Freiburgu. Tam dostał odpowiedni czas i mógł się spokojnie rozwijać bez parcia na idiotyczne miejsca w tabeli. Dzięki temu rozwinął się na tyle, że trafił do Leicester i można śmiało powiedzieć – czeka go wielka kariera.

Tego brakuje w Ekstraklasie. Niech prezesi i przede wszystkim kibice zrozumieją, że tylko taka droga, czyli spokojny i cierpliwy rozwój wyciągnie nas z dna. Musimy przestać traktować się poważnie, bo chyba już tylko Polacy podchodzą do tej ligi na serio. Czy to duża różnica, czy zespół skończy na czwartym, czy na dziesiątym miejscu? Może małe rozbieżności w nagrodach i tyle. Najbardziej chyba widać to po każdym gorszym meczu.

–  Zwolnić trenera!!!

– Wywalić pół składu!!

– Dać szansę młodym!!

A potem działacze robią to, co chcą kibice i drużyna kończy w jeszcze gorszym stanie. Idealnie wpisuje się w to Lech Poznań. Kibice od lat łakną sukcesu. Klub wreszcie przedstawił jakiś realny plan działania i zaczął go wykonywać. Lech mmiał grać piłką. Rutkowski i spółka kupili nawet specjalnie bramkarza i oczywiście kibice efektów zażądali od razu. Takich po pół roku być nie mogło i cała drużyna zbiera od fanów baty. Co tam, że potrafi coś pograć, młodzi grają aż miło. Puchary, a najlepiej mistrzostwo, już teraz. Taki obraz nasz, polskich fanów. Zresztą to widać również na przykładzie sparingów, których teraz multum. Twój klub przegrał grając drugim składem? Koniec, sezon stracony, trenera zwolnić itd. Niektórym przydałaby się cierpliwość.

Wolą wyjechać

Pytanie tylko czy nie jest za późno na takie działania. Wszak niewielu naszych zdolnych w lidze chce pozostać. A po co dawać czas jak można opchnąć najlepszych i sprowadzić zagraniczny szrot?

– W teorii wszystko brzmi fajnie, w praktyce już niekoniecznie. Próbowałem zrobić podobnie w Cracovii, nie mogliśmy wyjść ze strefy spadkowej. Łódzki Klub Sportowy sprowadził teraz już kilku obcokrajowców, mimo że jesienią stawiał głównie na Polaków. Wydaje się Panu, że nie przyglądamy się zawodnikom z naszej ligi? – odpowiedział dziennikarzowi.

Uwypuklony tu zatem jest kolejny problem, a nawet dwa. Presja i słabe szkolenie. Klub nie ma czasu oszlifować zawodnika, bo ciągle musi walczyć o wyniki. Młodzi nie grają, ale pojawia się nacisk, żeby grali. Młodzieżowcy wchodzą do gry nieprzygotowani i osiągają słabe wyniki. Zatrudniamy obcokrajowców na tu i teraz bo presja wyniku i tak w kółko…

Problemem jest też to, że nasi zawodnicy są łakomym kąskiem. Stosunkowo tani dla Zachodu jak i Rosji czy innych Kazachstanów. Każdy zdolny Polak już zaraz trafi do Włoch więc jak budować na nich drużynę? Tu na przykład piłkarz z drugiej ligi, który pewnie nie trafi do Ekstraklasy, bo Rosjanie dadzą więcej już na starcie

18 zespołów i więcej średniaków

I tu wracamy do początku, czyli znów jak zbudować, skoro zabierają Ci materiały? A potem jak to trener Probierz mówi “robią z trenera debila”. Receptą na to wydaje się być liga 18-zespołowa. Mniej presji, więcej czasu. Musimy szkolić też więcej. nie tylko tych najzdolniejszych. Brakuje nam przecież tych ligowych średniaków, którzy utrzymają pewien poziom, bo to na nich można zbudować przyszłość. Jeśli szansę dostaną tylko Ci, na których da się zarobić, to nigdy się nie rozwiniemy, bo na talenty czekają bogatsi. Inaczej czeka nas przeciętność, a przecież wystarczy cierpliwość.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x