fot. Eurosport
Udostępnij:

Przebudzenie Payeta ratuje punkt West Hamu

W sobotnie popołudnie nad głową Slavena Bilicia zawisła gilotyna, a według kibiców Boro katem miał zostać Jordan Rhodes. Niemniej jednak spotkanie z chwilowo najsłabiej prezentującym się z beniaminków Premier League dawało Młotom olbrzymią szansę na przełamanie.  

Mecz dla podopiecznych Chorwata nie rozpoczął sie jednak najlepiej. Już w piątej minucie do opuszczenia murawy na noszach zmuszony został Sam Byram, a na boisku zameldował się Alvaro Arbeloa.

Pierwszy kwadrans gry zdecydowanie nie zapowiadał fascynującego widowiska. Klepka w centralnej części boiska raz graczy w granatowych, a raz w brązowych koszulkach, zakończona zazwyczaj kiepskim podaniem do przodu.

W ekipie West Hamu starał się, biegał i rozrywał defensywę przeciwników jak tylko mógł będący w świetnej formie Michail Antonio. Anglik nie mógł jednak liczyć na pomoc kolegów z przedniej formacji, gdyż zarówno Payet, jak i Tore byli kompletnie niewidoczni. Nawet nie starali się ukrywać, że do najwyższej formy im bardzo daleko. Dobrze spisywał się za to kapitan - Mark Noble, który dwukrotnie groźnymi strzałami z dystansu postraszył Victora Valdesa.

Choć nic zdawało się na to nie wskazywać - mecz należał do obrońców. Gdy tylko pojawiał się choćby zalążek akcji dogodnej do strzelenia bramki, to natychmiast zostawał rozbijany przez duety Reid-Collins, oraz Chambers-Gibson.

Zazwyczaj przy bramkach West Ham musiał liczyć na choćby chwilowe przebudzenie Payeta i błysk geniuszu przy strzale głową Antonio. Tym razem jednak role zostały całkowicie odwrócone, we Francuza wcielił się Fischer, a w Antonio zabawił się Stuani, pakując piłkę do siatki bezradnego Adriana. West Ham stracił kolejną bramkę w sezonie i wyrazie opadł z chęci do gry, wręcz torując przeciwnikom niezbyt krętą ścieżkę do zdobycia kolejnej bramki.

Sprawy w swoje ręce zdecydował się wziąć jednak Dimitri Payet i po nieudanej akcji graczy Boro, rewelacyjnym dryblingiem przebił się przez defensorów i finezyjnym uderzeniem pokonał Valdesa. Na tablicy wyników znów był remis, a mecz zaczął układać się po myśli Bilicia. Payet znów brawurowo objechał kilku zawodników rywala, a Ci musieli ratować się faulem na siedemnastym metrze. Do piłki podszedł Francuz, lecz uderzył prosto w mur.

Mecz ostatecznie zakończył się remisem, z którego jednak ani piłkarze, ani fani Młotów z pewnością nie są zadowoleni.

Najlepszy na boisku:

Winston Reid - Wreszcie był tym, na kogo Bilić mógł liczyć - ostoją defensywy. Trzymał w ryzach wszystkich obrońców, tworząc ścianę niemal nie do przebicia, co po kilku ostatnich spotkaniach jest wyraźnym krokiem na przód. Tym razem jednak zabrakło czegoś w ofensywie, nie w obronie.

Wynik:

West Ham 1:1 Middlesbrough

Składy:

West Ham: Adrian - Byram (9' Arbeola), Collins, Reid, Ogbonna - Kouyate, Obiang, Noble (73' Lanzini) - Tore (46' Simone Zaza), Antonio, Payet

Middlesbrough: Valdes - Barragan, Chambers, Gibson, Friend - Roon, Forshaw - Stuani, Downing, Fischer (59' Gaston Ramirez) - Rhodes (68' Negredo)


Avatar
Data publikacji: 1 października 2016, 18:02
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.