fot. twitter.com/realmadrid
Udostępnij:

Primera Division: Rollercoaster na Santiago Bernabeu! Ramos znów zadziwił!

Sobotnią serię gier w hiszpańskiej Primera Division zamykało starcie Realu Madryt z Deportivo La Coruna. Królewscy przystępowali do tego meczu z przymusem wygrania, żeby nie pozwolić doskoczyć Barcelonie (wygrała dzisiaj z Osasuną 3:0) na trzy punkty w ligowej tabeli. Zinedine Zidane z racji zbliżających się Klubowych Mistrzostw Świata pozwolił w tym spotkaniu odpocząć kilku swoim kluczowym piłkarzom. W kadrze na to spotkanie nie znaleźli się m.in. Benzema, Ronaldo oraz Modrić. Jak lider hiszpańskiej La Liga poradził sobie w nieco przemeblowanym składzie i w ostatnim swoim ligowym meczu w 2016 roku?

Real od początku próbował ułożyć mecz na swoich warunkach. Dłużej utrzymywał się przy piłce, próbował strzałów z dystansu i dośrodkowań, ale w pierwszych 25 minutach warte odnotowania były tylko niecelny strzał Isco, błąd obrońcy gości, po którym szansę miał Nacho, jednak tuż przed strzałem został skutecznie zablokowany oraz zamieszanie w polu karnym, po którym piłka znalazła się ostatecznie w rękach Tytonia.

W 25. minucie Real stanął przed szansą z rzutu wolnego po faulu Borgesa nad szarżującym Casemiro. Jego wykonania podjął się Sergio Ramos, a jego mocny strzał przeleciał tuż nad poprzeczką.

Chwilę później po raz pierwszy groźniej było pod bramką Realu. Deportivo wykonywało rzut rożny, po którym do strzału doszedł Borges, jednak jego strzał lecący tuż przy słupku fantastycznie obronił Navas.

Nie minęła minuta, a Królewscy mogli prowadzić 1:0. Oko w oko z Tytoniem po podaniu Moraty stanął James, ale przegrał pojedynek z polskim bramkarzem.

W 35. minucie mnóstwo szczęścia miał Real. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego strzał głową oddał aktywny tego wieczoru Borges, a piłka po jego strzale odbiła się od słupka.

Pierwsza połowa nie należała może do najciekawszych widowisk, jednak obie strony stworzyły sobie po jednej naprawdę dobrej sytuacji i przynajmniej jedna z nich powinna była znaleźć się w siatce. Tak się jednak nie stało, a zatem do przerwy był bezbramkowy remis.

Na drugą połowę Real wyszedł, tak jak na pierwszą. Przejął piłkę i kontrolował to, co się dzieje na boisku. W 50. minucie Blancos zadali pierwszy w drugiej części gry cios. Isco rozegrał piłkę z Moratą, po czym ten wypracował sobie pozycję i nie zastanawiając się długo uderzył zza pola karnego, a zrobił to na tyle precyzyjnie, że nie dał najmniejszych szans Tytoniowi. 1:0!

Przez kolejne minuty Real miał kontrolę i kwestią czasu wydawało się powiększenie prowadzenia. Nagle w 63. minucie nieodpowiedzialnie zachował się Casemiro, zbyt długo przetrzymując piłkę przed polem karnym, a to poskutkowało bramką dla gości. Brazylijczykowi piłkę zabrał Andone, dograł do Gila, a ten do Joselu. Wprowadzony kilka minut wcześniej były piłkarz rezerw Realu fantastycznie uderzył lewą nogą i wyrównał stan meczu.

Dwie minuty później Depor wyprowadziło zabójczą kontrę, a w roli głównej znów wystąpiła dwójka Andone-Joselu. Rumun dograł piłkę do Hiszpana, ten wygrał pojedynek bark w bark z Ramosem, po czym posłał piłkę między nogami Navasa. Szok na Bernabeu!

Zinedine Zidane wobec boiskowej sytuacji postawił wszystko na jedną kartę. Przeszedł na grę trzema obrońcami i wprowadził Lucasa, Mariano oraz Marcelo. Na sześć minut przed końcem los przyznał mu rację. Z prawej strony w pole karne dośrodkował Lucas, w polu karnym najlepiej odnalazł się Mariano, który strzałem... barkiem wyrównał wynik spotkania.

W doliczonym czasie gry Santiago Bernabeu oszalało. Z rzutu rożnego dośrodkował Toni Kroos, a bramkę zdobył specjalista od tego typu strzałów Sergio Ramos! Kapitan Realu po raz kolejny już zapisze się w historii strzelając tak ważną bramkę w niemal ostatniej minucie meczu.

Real pokazał dzisiaj niesamowity charakter i dosłownie wyszarpał trzy punkty Deportivo. Kluczowe okazały się zmiany Zidane'a, które tchnęły w drużynę nowe życie. Goście mogą być jednak dumni ze swojej postawy, mocno postawili się Królewskim i byli bliscy urwania im choćby punktu. Bardzo dobre zawody rozegrał Przemysław Tytoń i do pełni szczęścia zabrakło mu nieco... szczęścia. Polak nie może mieć do siebie żadnych pretensji po tym meczu, bowiem przy żadnej z bramek nie miał szans. Dzięki zwycięstwu Real jest niepokonany od 35(!) spotkań z rzędu bijąc tym samym klubowy rekord drużyny prowadzonej przez Leo Beenhakkera z lat 1988-89. Teraz przed nimi Klubowe Mistrzostwa Świata w Japonii i szansa na trzecie w tym roku trofeum pod wodzą Zidane'a.


Santiago Bernabeu, Madryt, 10.12.2016r., godz. 20:45, sędzia: Santiago Jaime Latre

Real Madryt - Deportivo La Coruna 3:2 (0:0)

1:0 Morata 50'

1:1 Joselu 63'

1:2 Joselu 65'

2:2 Mariano 84'

3:2 Sergio Ramos 90+2'

Żółte kartki: Morata, Navas, Ramos (Real) - Borges, Babel, Albentosa (Deportivo)

Składy:

Real: Navas - Danilo (81' Marcelo), Pepe, Ramos, Nacho - Casemiro, Kroos, Isco (72' Mariano), James, Asensio (66' Lucas) - Morata

Deportivo: Tytoń - Juanfran, Albentosa, Sidnei, Navarro - Guilherme, Borges, Gil, Colak (58' Joselu), Babel (82' Fajr) - Andone (75' Mosquera)


Avatar
Data publikacji: 10 grudnia 2016, 22:46
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.