blank
fot. Getty Images
Udostępnij:

Premier League: West Ham powraca z zaświatów! Piorunująca końcówka w derbach Londynu

Wydawało się, że Tottenham nie zwolni tempa. Po zdemolowaniu Manchesteru United na Old Trafford w poprzedniej kolejce, tym razem ekipa prowadzona przez Jose Mourinho była na dobrej i prostej drodze do kolejnego zwycięstwa nad West Hamem w derbach stolicy Anglii. Niepowstrzymany duet Kane-Son znów dał o sobie znać, jednakże tym razem nie dało to oczekiwanego rozstrzygnięcia.

Niedzielny pojedynek Tottenhamu z West Hamem miał w sobie wszystko. Bramki, niespodziewany zwrot akcji niemalże w samej końcówce oraz przede wszystkim emocjonalny powrót ikonicznej postaci. Chodzi oczywiście o Garetha Bale'a. Walijczyk po wieloletnim pobycie na Santiago Bernabeu ponownie wbiegł na murawę w trykocie "Kogutów". Bale mógł zostać nawet bohaterem spotkania, lecz w doliczonym czasie gry nie zdołał wykorzystać sytuacji sam na sam. Jak się finalnie okazało, miało to niebagatelne znaczenia dla ostatecznego rozstrzygnięcia.

Dzisiejsze derby Londynu rozpoczęły się według identycznego scenariusza, co starcie z "Czerwonymi Diabłami". Tottenham bardzo szybko wypracował przewagę nad rywalem. Wynik został otworzony już w 1 minucie, a na listę strzelców wpisał się Son Heung-Min po asyście Harry'ego Kane'a. A skoro Koreańczyk mógł cieszyć się z bramki, jego kolega nie mógł być gorszy. Reprezentant Anglii dwukrotnie pokonał strzegącego bramki "Młotów" Łukasza Fabiańskiego i po 16 minutach zespół Mourinho mógł cieszyć się trzybramkowej przewagi. Brzmi znajomo?

Mecz nie miał prawa wyrwać się Tottenhamowi spod kontroli. A jednak. W końcowej fazie spotkania nastąpiło trzęsienie, które pozbawiło gospodarzy wydawałoby się pewnego już zwycięstwa. W 82 minucie stratę zniwelował Fabian Balbuena i był to początek koszmaru. Chwilę później futbolówkę do własnej bramki skierował Davinson Sanchez. Jak już wspomniano, pożar mógł ugasić Bale, który w dogodnej sytuacji nie zdołał pokonać polskiego golkipera i był to gwóźdź do trumny Tottenhamu. Ostatnie słowo należało do West Hamu, a dokładnie do Manuela Lanziniego. Argentyńczyk popisał się kapitalnym strzałem z dystansu i tym samym jego zespół ostatecznie uratował przegrany dla nich wcześniej mecz.

18.10.2020, 5 kolejka Premier League, Tottenham Hotspur Stadium

Tottenham - West Ham United 3:3 (3:0)

Son 1', Kane 8', 16' - Balbuena 82', Sanchez sam. 86', Lanzini 90+4'

Tottenham: Lloris - Aurier, Sanchez, Alderweireld, Regulion - Sissoko, Hojbjerg, Ndombele (73' Winks) - Bergwijn (72' Bale), Kane, Son (80' Lucas)

West Ham: Fabiański - Coufal, Balbuena, Ogbonna, Cresswell, Masuaku (90' Snodgrass) - Bowen, Soucek, Rice, Fornals (77' Lanzini) - Antonio (77' Yarmolenko)


Avatar
Data publikacji: 18 października 2020, 20:03
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.