Premier League – podsumowanie 30. kolejki
Już tylko osiem kolejek pozostało do końca sezonu 2017/18 Premier League. W ostatnich dniach na angielskich boiskach rozegrano 30. serię gier. Jej najważniejszym wydarzeniem było starcie Manchesteru United z Liverpoolem. O tym, jak i o pozostałych meczach, piszemy w naszym cotygodniowym podsumowaniu.
Tym razem Premier League oszczędziła swoim fanom przystawki i od razu zaserwowała danie główne. Derby Anglii czy też bitwa o Anglię - to tylko dwa spośród wielu określeń na starcia Manchesteru United z Liverpoolem. Sobotni pojedynek dwóch najbardziej utytułowanych angielskich klubów w historii miał ogromną wagę. Oba zespoły w tabeli dzieliły przed tą kolejką ledwie dwa punkty na korzyść "Czerwonych Diabłów", a ponadto było to jubileuszowe - dwusetne - spotkanie pomiędzy tymi klubami w historii. Ciężar meczu lepiej udźwignęli gospodarze, którzy po 25 minutach prowadzili już 2:0 po trafieniach Marcusa Rashforda. W dalszej części spotkania przeważali podopieczni Jürgena Kloppa, którzy nie potrafili jednak przebić się przez szczelną defensywę United. Udało im się to tylko raz, w dodatku przy pomocy rywala. Autorem honorowego gola dla "The Reds" był bowiem obrońca gospodarzy - Eric Bailly, który pomimo tego samobójczego trafienia był jednym z najlepszych graczy na boisku. Wynik 2:1 utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego, dzięki czemu podopieczni José Mourinho umocnili się na pozycji wicelidera ligowej tabeli i odskoczyli swoim sobotnim rywalom na pięć oczek.
Ponad 80% czasu gry przy piłce oraz trzydzieści oddanych strzałów na bramkę rywala. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że mowa o meczu zakończonym pogromem. Podane statystyki padły jednak udziałem Huddersfield w... zremisowanym bezbramkowo meczu ze Swansea. Kiedy już w 11. minucie za brutalny faul na Jonathanie Hoggu z boiska wyleciał Jordan Ayew stało się jasne, że dla "Łabędzi" będzie to arcytrudne spotkanie. Tak faktycznie było, choć beniaminek nie potrafił swojej olbrzymiej przewagi udokumentować i duża w tym zasługa Łukasza Fabiańskiego. Polski bramkarz obronił kilka groźnych strzałów, a szczególnie głośno mówi się o jego interwencji z 62. minuty, kiedy to odbił na poprzeczkę piłkę po uderzeniu z woleja Steve'a Mounié. Dla "Fabiana" było to już dziewiąte czyste konto w tym sezonie, a jego drużyna, podobnie zresztą jak jej sobotni rywal (Swansea i Huddersfield mają w tabeli po 31 punktów) są na dobrej drodze do utrzymania w lidze.
Na autostradzie prowadzącej prosto do Championship jest natomiast West Bromwich. "The Baggies" ponieśli właśnie szóstą z rzędu porażkę. W sobotę na The Hawthorns, pomimo wcześnie objętego prowadzenia, gładko ulegli Leicesterowi City 1:4. Po tym meczu dużo w angielskich mediach mówi się o Grzegorzu Krychowiaku, lecz nie są to niestety pochlebne słowa. Polak był tak sfrustrowany zdjęciem go z boiska przez Alana Pardew już w 59. minucie, że opuszczając plac gry nie podał swojemu opiekunowi ręki. Pomocnika naszej reprezentacji broni nieco fakt, iż kończył swój udział w meczu jeszcze przy stanie 1:1 i zdaniem wielu ekspertów rozgrywał niezłe zawody. To nie usprawiedliwia jednak jego zachowania, które skrytykował bezpośrednio także menedżer West Bromwich. Podczas pomeczowej konferencji prasowej Pardew zaznaczył, że jest zawiedziony wybrykiem Krychowiaka, któremu zaufał po swoim przyjściu do zespołu, pomimo że ten nie był wówczas w najwyższej formie. Dodał ponadto, iż nie zamierza tolerować okazywania braku szacunku wobec jego osoby, zwłaszcza ze strony zawodnika, przebywającego w klubie jedynie na wypożyczeniu. Kiepskie wyniki i nie najlepsza atmosfera w zespole nie wróżą dobrze jego walce o zachowanie ligowego bytu. Do zajmującego obecnie ostatnie bezpieczne miejsce Southamptonu ekipa West Bromwich traci osiem punktów. W sobotę "Święci" także ponieśli zresztą gładką porażkę, ulegając na wyjeździe Newcastle 0:3. W takim samym stosunku, z tym że na własnym stadionie, przegrał West Ham, którego pogromcą okazało się Burnley, a ściślej rzecz ujmując autor dwóch goli i jednej asysty - Chris Wood. W meczu sąsiadów ze środka tabeli Everton pokonał natomiast Brighton 2:0.
10 marca 1905 roku - to oficjalna data założenia Chelsea FC. W sobotę, dokładnie w 113. rocznicę powstania klubu, podopieczni Antonio Conte mierzyli się w derbach Londynu z Crystal Palace. Forma mistrzów Anglii w ostatnim czasie jest, delikatnie mówiąc, daleka od optymalnej. "The Blues" wypadli z czołowej czwórki ligowej tabeli i aby zachować szanse na powrót do niej, musieli koniecznie pokonać zespół "Orłów". Piłkarze Chelsea od pierwszych minut meczu na Stamford Bridge byli stroną przeważającą i już do przerwy prowadzili 2:0, choć mogli, a nawet powinni prowadzić wyżej. Tego dnia razili jednak nieskutecznością. Dwie wyjątkowo dogodne sytuacje zmarnował Olivier Giroud, który wreszcie wyszedł w pierwszym składzie Chelsea. Niewykluczone, że Francuz dostanie szansę gry także w kolejnych spotkaniach, gdyż jego zmiennik Álvaro Morata w końcówce sobotniego meczu zobaczył swoją dziesiątą żółtą kartkę w sezonie, przez co czekają go dwa mecze przymusowego odpoczynku. Pomimo ogromnej przewagi gospodarzy, końcówka meczu mogła być nerwowa. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry honorową bramkę dla Crystal Palace zdobył bowiem... były zawodnik Chelsea - Patrick van Aanholt. Na nic więcej podopiecznych Roya Hodgsona nie było już jednak stać i upragnione trzy punkty pozostały na Stamford Bridge.
Niedziela upłynęła pod znakiem zwycięstw drużyn ze stolicy. Wczesnym popołudniem do rywalizacji przystąpił Arsenal, który na własnym stadionie podejmował Watford. Po trzech z rzędu porażkach "Kanonierzy" wreszcie się przełamali i zwyciężyli pewnie 3:0. Spory wkład w zwycięstwo miał pozyskany podczas zimowego okienka transferowego duet: Henrich Mchitarjan oraz Pierre-Emerick Aubameyang. Obaj strzelili po golu i zaliczyli asystę. Na ustach wszystkich jest po tym meczu jednak ktoś jeszcze. Petr Čech, bo o nim mowa, obronił rzut karny wykonywany przez Troya Deeney'a. Dla czeskiego golkipera jest to pierwsza obroniona jedenastka w zespole Arsenalu, którego barwy reprezentuje już prawie trzy lata. Interwencja ta pozwoliła mu zachować czyste konto. Uczynił to po raz dwusetny w historii swoich występów w Premier League, co nigdy wcześniej nie udało się żadnemu bramkarzowi.
Tottenham do wyjazdowego starcia z Bournemouth przystępował w roli faworyta. Starcie na Vitality Stadium nie zaczęło się jednak dla nich zbyt dobrze. W 7. minucie gospodarze objęli prowadzenie za sprawą Juniora Stanislasa, a na domiar złego jeszcze w pierwszej połowie po starciu z Asmirem Begoviciem kontuzji kostki doznał Harry Kane, który zmuszony był opuścić boisko. Strata gola i swojego najlepszego strzelca najwyraźniej podziałała motywująco na zespół "Kogutów". Chwilę po zejściu Kane'a do wyrównania doprowadził Dele Alli, a druga połowa była prawdziwym popisem piłkarzy Mauricio Pochettino. Dwukrotnie na listę strzelców wpisał się będący ostatnio w znakomitej dyspozycji Son Heung-min, a wynik ustalił Serge Aurier i trzy punkty pojechały do Londynu. Dla graczy Tottenhamu jest to już czwarte zwycięstwo z rzędu, dzięki czemu przeskoczyli oni w tabeli Liverpool i awansowali na trzecią lokatę. W zespole drżą jednak o swojego napastnika. Wciąż nie wiadomo bowiem jak poważna jest kontuzja Kane'a, który czeka na szczegółowe badania. Szczęście w nieszczęściu, że ze względu na zaplanowane na najbliższy weekend mecze Pucharu Anglii, kolejne ligowe spotkanie czeka Tottenham dopiero 1 kwietnia. Istnieje zatem nadzieja, iż strata najlepszego strzelca Premier League nie okaże się tak bolesna.
Kolejkę kończyło tradycyjnie spotkanie w poniedziałkowy wieczór. W meczu przedostatniej drużyny w tabeli z pewnie zmierzającym po mistrzostwo liderem faworyt mógł być tylko jeden. Manchester City pewnie pokonał na wyjeździe Stoke 2:0, a autorem obu trafień był David Silva. "The Citizens" zachowali tym samym szesnastopunktową przewagę nad United i są coraz bliżej zapewnienia sobie mistrzowskiego tytułu.
Jak już zostało wspomniane, na najbliższy weekend zaplanowano mecze ćwierćfinałowe Pucharu Anglii. Na ligowe boiska wybiegną zatem tylko te drużyny, które nie biorą już udziału w najstarszych rozgrywkach piłkarskich na świecie. W efekcie, w 31. kolejce zgodnie z planem zostaną rozegrane tylko cztery spotkania. W związku z tym, że za dwa tygodnie następuje przerwa na towarzyskie mecze reprezentacji, na następną pełną serię gier będziemy zmuszeni trochę poczekać. Kolejka nr 32 dopiero w świąteczny weekend, na przełomie marca i kwietnia.
Jedenastka 30. kolejki Premier League wg PilkarskiSwiat.com:
Wyniki 30. kolejki i tabela Premier League:
Manchester United - Liverpool FC 2:1
Everton FC - Brighton & Hove Albion 2:0
Huddersfield Town - Swansea City 0:0
Newcastle United - Southampton FC 3:0
West Bromwich Albion - Leicester City 1:4
West Ham United - Burnley FC 0:3
Chelsea FC - Crystal Palace FC 2:1
Arsenal FC - Watford FC 3:0
AFC Bournemouth - Tottenham Hotspur FC 1:4
Stoke City - Manchester City 0:2
[table id=2 /]
-
La LigaArsenal monitoruje duży talent Realu Madryt
Kamil Gieroba / 20 listopada 2024, 13:57
-
Plotki transferoweGuimaraes: Wiem, że Guardiola lubi mój styl gry
Kamil Gieroba / 20 listopada 2024, 12:31
-
1 Liga PolskaAdrian Gryszkiewicz ze szczerym wyznaniem. "Nie wszystko potoczyło się po mojej myśli" [WYWIAD]
Karolina Kurek / 20 listopada 2024, 8:55
-
Kwadrans futboluSPADAMY z Ligi Narodów! Probierz traci rozum! DOŚĆ - Polska 1:2 Szkocja I KWADRANS FUTBOLU #135
Rafał Makowski / 19 listopada 2024, 14:00
-
AktualnościKulesza tajemniczo o Probierzu: Żadna decyzja w tej chwili nie została podjęta
Michał Szewczyk / 19 listopada 2024, 12:14
-
BrazyliaKolejny talent z Brazylii na celowniku angielskich gigantów
Kamil Gieroba / 19 listopada 2024, 6:00