Premier League – podsumowanie 27. kolejki
Udane występy Polaków, zwycięstwo Liverpoolu w hicie na Anfield i rekord Romelu Lukaku. To tylko kilka najważniejszych wydarzeń 27. kolejki Premier League. O tym, co jeszcze w ciągu ostatnich trzech dni wydarzyło się na angielskich boiskach piszemy w naszym cotygodniowym podsumowaniu. Zapraszamy do lektury.
Inauguracja 27. kolejki nastąpiła wczesnym sobotnim popołudniem na Old Trafford, gdzie Manchester United podejmował Bournemouth z Arturem Borucem w bramce. Faworytem spotkania były "Czerwone Diabły". Podopieczni Jose Mourinho są w bardzo dobrej dyspozycji. Ostatni raz w lidze przegrali jeszcze w październiku ubiegłego roku, a przed tygodniem sięgnęli po Puchar Ligi Angielskiej. O ich starciu z "Wisienkami" można powiedzieć wiele. W roli głównej wystąpili, co nas bardzo cieszy, Artur Boruc oraz, co cieszyć już niestety nie może, arbiter Kevin Friend. Po bramkach Marcosa Rojo oraz Joshui Kinga do przerwy był remis 1:1. O tym, co wydarzyło się pod koniec pierwszej połowy, będzie mówić się jeszcze długo. Najpierw Tyrone Mings przeskakując nad leżącym Zlatanem Ibrahimoviciem kopnął go w głowę, a w rewanżu Szwed uderzył rywala łokciem w twarz. Sędzia kompletnie nie panował nad sytuacją i zamiast wyrzucić obu krewkich piłkarzy z boiska, pokazał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę Bogu ducha winnemu Andrew Surmanowi. Wydawało się, że w drugiej połowie grający w osłabieniu goście nie będą w stanie przeciwstawić się "Czerwonym Diabłom". Tego dnia ich bramki strzegł jednak świetnie dysponowany Boruc. Polski golkiper bronił jak w transie, a wisienką na torcie był obroniony strzał Ibrahimovicia z rzutu karnego w 73. minucie spotkania. Remis utrzymał się do końca meczu. United przedłużyli swoją znakomitą passę, notując siedemnasty z rzędu mecz bez porażki, ale w kontekście walki o europejskie puchary podział punktów z pewnością ich nie zadowala.
Spośród meczów rozgrywanych o godzinie 16 najciekawiej zapowiadało się spotkanie na King Power Stadium pomiędzy Leicester a Hull. Było to bowiem bezpośrednie starcie dwóch drużyn walczących o utrzymanie. Ponadto, kibice w Polsce po cichu liczyli na pojedynek naszych rodaków. Niestety, po zwolnieniu przez Leicester Claudio Ranieriego sytuacja Bartosza Kapustki wcale nie uległa zmianie i zarówno on, jak i Marcin Wasilewski znaleźli się poza kadrą meczową. Na boisko wybiegł natomiast skrzydłowy Hull - Kamil Grosicki, który zanotował asystę przy golu Sama Clucasa, dającym "Tygrysom" prowadzenie. Potem na boisku rządzili już jednak gospodarze. Trzykrotnie trafili do siatki rywala i wygrali ostatecznie 3:1. Było to drugie zwycięstwo w takim stosunku w drugim meczu "Lisów" pod wodzą Craiga Shakespeare'a i wygląda na to, że mistrzowie Anglii powoli odbijają się od dna.
Odżywają także ekipy Swansea i Crystal Palace. "Łabędzie" z Łukaszem Fabiańskim w bramce, po obfitującym w zwroty akcji meczu, pokonały Burnley 3:2. Na gola Fernando Llorente dwoma trafieniami odpowiedział Andre Gray. Do wyrównania doprowadził Martin Olsson. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punktów, w doliczonym czasie gry gola na wagę trzech punktów strzelił niezawodny Llorente. Takich zawirowań nie było natomiast w starciu West Bromwich z Crystal Palace. Do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis, ale w drugiej odsłonie goście dwukrotnie trafili do siatki rywala i zwyciężyli 2:0, opuszczając tym samym strefę spadkową. Znaleźli się w niej natomiast piłkarze Middlesbrough, którzy ulegli na wyjeździe Stoke 0:2. Aż siedem goli padło w meczu Watford - Southampton, zakończonym wynikiem 3:4.
Ostatnie sobotnie spotkanie to absolutny hit kolejki. Na murawę Anfield wybiegli piłkarze Liverpoolu i Arsenalu. Forma obu zespołów była w ostatnim czasie daleka od satysfakcjonującej, zatem zarówno jedni, jak i drudzy potrzebowali zwycięstwa jak tlenu. Goście przystąpili do tego meczu bez chorego Mesuta Ozila oraz Alexisa Sancheza, który niespodziewanie rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Swoich liderów od pierwszej minuty miał natomiast do dyspozycji Jurgen Klopp. Roberto Firmino i Sadio Mane byli wiodącymi postaciami w pierwszej połowie meczu. Obaj strzelili po golu i zaliczyli asystę, a "The Reds" prowadzili do przerwy 2:0. W drugiej połowie Arsene Wenger w końcu desygnował na plac gry Sancheza. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Chilijczyk asystował przy bramce Danny'ego Welbecka, przywracając fanom Arsenalu nadzieję na korzystny rezultat. W doliczonym czasie gry kropkę nad "i" postawił jednak Georginio Wijnaldum i bardzo cenne trzy punkty pozostały w Liverpoolu.
Sobotni szlagier nie był jedynym w tej serii gier pojedynkiem drużyn z Liverpoolu i Londynu. W niedzielę naprzeciw siebie stanęły bowiem Tottenham i Everton. "Kogutom" udało się pomścić swojego lokalnego rywala. Podopieczni Mauricio Pochettino zwyciężyli 3:2, a spotkanie trzymało w napięciu do ostatniego gwizdka sędziego. Po dwóch golach Harry'ego Kane'a wydawało się, że gospodarzom nic złego stać się już nie może. Gola kontaktowego zdołał strzelić jednak Romelu Lukaku. Dla Belga było to 61. trafienie w barwach Evertonu, dzięki czemu wyprzedził on Duncana Fergusona i stał się najlepszym strzelcem w historii występów "The Toffies" w Premier League. W doliczonym czasie gry padły jeszcze dwie bramki. Najpierw na 3:1 trafił Dele Alli, a po chwili rozmiary porażki zmniejszył Enner Valencia. Dla podopiecznych Ronalda Koemana jest to pierwsza przegrana w tym roku.
Tottenham dzięki zwycięstwu umocnił się na drugim miejscu w ligowej tabeli. Goniący go Manchester City udał się do Sunderlandu na mecz z "czerwoną latarnią" ligi. Wbrew temu, czego można było oczekiwać, gospodarze długo toczyli wyrównaną walkę, a w początkowej fazie spotkania stwarzali nawet więcej sytuacji bramkowych niż podopieczni Pepa Guardioli. Przełomowym momentem był gol Sergio Aguero w końcówce pierwszej połowy. Od tego momentu "The Citizens" osiągnęli wyraźną przewagą, a gol Leroya Sane na 2:0 okazał się decydującym ciosem, po którym gospodarze już się nie podnieśli. Dzięki zwycięstwu piłkarze z Manchesteru, po dniu przerwy, powrócili na trzecią lokatę w ligowej tabeli.
Kolejkę zakończyły poniedziałkowe derby Londynu na Stadionie Olimpijskim. Przewaga Chelsea w ligowej tabeli jest wprawdzie bezpieczna, ale po niedzielnych zwycięstwach czołówki grupy pościgowej zmalała o trzy punkty. W starciu z West Hamem podopiecznych Antonio Conte interesowało zatem tylko zwycięstwo. Udało im się ten cel zrealizować. Po trafieniach Edena Hazarda i Diego Costy długo prowadzili 2:0, ale w końcówce meczu honor gospodarzy uratował Manuel Lanzini. "The Blues" zwyciężyli i wykonali kolejny krok w stronę mistrzowskiego tytułu. Tym samym status quo w czołowej trójce ligowej tabeli został zachowany.
Najbliższy weekend zarezerwowany jest na mecze ćwierćfinałowe Pucharu Anglii. Nie oznacza to wcale, że Premier League pauzuje. Następna kolejka będzie jednak znacznie skromniejsza niż zwykle i uraczy sympatyków angielskiego futbolu zaledwie czterema meczami.
Wyniki 27. kolejki Premier League:
Manchester United - AFC Bournemouth 1:1
Leicester City - Hull City 3:1
Swansea City - Burnley FC 3:2
West Bromwich Albion - Crystal Palace FC 0:2
Stoke City - Middlesbrough FC 2:0
Watford FC - Southampton FC 3:4
Liverpool FC - Arsenal FC 3:1
Tottenham Hotspur FC - Everton FC 3:2
Sunderland AFC - Manchester City 0:2
West Ham United - Chelsea FC 1:2
-
PolecaneZłe informacje dla Arsenalu. Kluczowy obrońca wykluczony na kilka miesięcy
Victoria Gierula / 22 listopada 2024, 18:22
-
Polacy za granicąKiedy Bednarek wróci do gry? Są nowe wieści
Kamil Gieroba / 21 listopada 2024, 20:00
-
AktualnościRadomiak może stracić ważnego zawodnika
Michał Szewczyk / 21 listopada 2024, 18:13
-
AktualnościLewandowski chciał przejść do Manchesteru United
Michał Szewczyk / 21 listopada 2024, 17:12
-
La LigaArsenal monitoruje duży talent Realu Madryt
Kamil Gieroba / 20 listopada 2024, 13:57
-
Plotki transferoweGuimaraes: Wiem, że Guardiola lubi mój styl gry
Kamil Gieroba / 20 listopada 2024, 12:31