Premier League: Chelsea ratuje zwycięstwo rzutem na taśmę! Pewne zwycięstwa Liverpoolu i Arsenalu
Popołudnie z Premier League jak zawsze zapewniło nam masę emocji. Liverpool musiał nieoczekiwanie odrabiać straty z Norwich. Chelsea dopiero w ostatnich minutach wywalczyła zwycięstwo, a Arsenal w dobrym stylu odniósł kolejną ligową wygraną.
Liverpool - Norwich City 3:1 (0:0)
Bramki: 64' Mané, 67' M. Salah, 81' L. Díaz– 48' Rašica
Niekwestionowanym faworytem spotkania był od początku meczu Liverpool. "The Reds" grali w galowym garniturze i naturalnym było, że jeśli chcą dalej gonić uciekający w tabeli Manchester City, to muszą dziś odnieść zwycięstwo. Mecz zaczął się dość przewidywalnie, bo gospodarze napierali na swoich rywali, ale konkretyzacji akcji nadal nie było. W pierwszej połowie statystyki zdecydowanie wskazywały na drużynę Kloppa, lecz mur obronny Norwich nadal nie padł. Już parę chwil po rozpoczęciu drugiej części spotkania gola zdobyli wcale nie gospodarze, ale goście. "Kanarki" z dużą dozą szczęścia przy strzale objęły prowadzenie na Anfield. Chwilę Liverpoolowi trwało, żeby otrząsnąć się po nieoczekiwanej stracie gola. Gdy już jednak oswoili się z tą sytuacją, dwa gole padły dla nich natychmiastowo. Strzelanie w 64. minucie zaczął Mane, a chwilę później drugiego gola dołożył Salah. Warto wspomnieć, że asystę przy bramce Egipcjanina zaliczył Alisson. Brazylijczyk znalazł ofensywnego zawodnika długim podaniem i zdołał zanotować kolejne kluczowe podanie w historii swoich występów w Premier League.
Norwich cierpliwie wyczekiwało na możliwość wyprowadzenia kontry, która mogłaby dać im remis. Liverpool postawił tym minimalistycznym planom przeciwnika stanowcze "veto". "The Reds" stworzyli Luisowi Diazowi świetną sytuację i Kolumbijczyk trafił do siatki. Świeżo sprowadzony zawodnik zdobył dziś swojego pierwszego gola w nowych barwach.
Arsenal FC - Brentford 2:1 (0:0)
Bramki: 48' Smith-Rowe, 79' Saka - 90+3' Norgaard
Arsenal, podobnie jak Liverpool przystępował do swojego meczu w roli faworyta. Brentford nie wygrało żadnego z ostatnich siedmiu meczów, więc nie można było spodziewać się ich dzisiejszego przełamania. Faktycznie, przewaga "Kanonierów" była znaczna, ale także gole dla nich zaczęły padać dopiero w drugiej połowie. Strzelanie zaczął Emil Smith-Rowe. Anglik popisał się świetnym dryblingiem i mierzonym strzałem pokonał bramkarza. Arsenal zasłużenie objął prowadzenie ze słabo dysponowanym rywalem.
"Kanonierzy" prezentowali też wysoką formę w drugiej połowie. Może nie tworzyli wielu szans na podwyższenie prowadzenia, ale też nie dopuszczali rywali do kreowania swoich okazji. Do tej skuteczności defensywnej dołożyli dziś także skuteczność z przodu. W drugiej połowie swojego gola zdobyła także inna młoda gwiazda Arsenalu - Bukayo Saka. To było jego siódme trafienie w obecnym sezonie Premier League.
Brentofrd doszło do głosu dopiero, gdy Arsenal zapewnił sobie margines błędu. Goście skrzętnie wykorzystali swoją okazję do zdobycia gola. Do siatki gospodarzy trafił Norgaard, ale było już zdecydowanie za późno na odrabianie strat. Był to już doliczony czas gry, a sędzia na krótko po zdobytej bramce zakończył spotkanie.
Brighton & Hove Albion - Burnley 0:3 (0:2)
Bramki: 21' Weghorst, 40' Brownhill, 69' Lennon
Jedyny mecz dzisiejszej multiligi Premier League, w którym do przerwy padały bramki. Nieoczekiwanie zrobili, to aż dwukrotnie goście. Wydawało się, że to "Mewy" będą prowadzić grę i strzelać gole w tym spotkaniu, lecz Burnley sprawiło nie lada niespodziankę. Ekipa Seana Dyche'a. Najpierw premierowe trafienie w Premier League zaliczył ściągnięty z Wolfsburga Wout Weghorst, a chwilę póżniej jego wyczyn powtórzył Josh Brownhill. Niespodziewanie goście przeważali i w pełni zasłużenie prowadzili już dwoma golami. Po przerwie trener Potter zdecydował się zamieszać w swoim składzie i zdjął z boiska Jakuba Modera. Polak nie zagrał dziś powalającego spotkania, ale w zespole "Mew" na pewno nie był zawodnikiem najgorszym. Zmiany nie pomogły, bo Burnley zaraz po tym zdobyło już trzeciego gola. Tym razem na listę strzelców wpisał się Aaron Lennon. Burnley rozpoczęło dziś wielką ucieczkę ze strefy spadkowej!
Crystal Palace - Chelsea FC 0:1 (0:0)
Bramki: 89' Ziyech
Chelsea niesamowicie męczyła się z Crystal Palace. Nie mogliśmy powiedzieć, że "The Blues" przyjechali dziś po swoje. Zupełnie odwrotnie, świeżo upieczeni mistrzowie świata grali dziś piłkę nudną, wolną i nieatrakcyjną. Tak naprawdę, to "Orły" były bliższe objęcia prowadzenia w pierwszej połowie. Tak samo w drugich 45. minutach oglądaliśmy mistrzostwa w "męczeniu buły". Chelsea co prawda zdobyła gola w 76. minucie, ale Lukaku był na ewidentnym spalonym.
Podopiecznym Tuchela poszczęściło się w 89. minucie. Ziyech doszedł do dość przypadkowej piłki, ale Marokańczyk zrobił z niej "czekoladę". W trudnej sytuacji dołożył nogę do piłki i idealnie trafił pomiędzy nogami bramkarza. Chelsea mogła cieszyć się ze swojego szczęścia, bo rzutem na taśmę zgarnęła pełną pulę.
-
La LigaGwiazda Realu Madryt nadal jest nieugięta. Konflikt z selekcjonerem
Kamil Gieroba / 13 listopada 2024, 15:17
-
EkstraklasaKaruzela nazwisk rusza. Uznany trener pierwszoligowca w Śląsku Wrocław?
Victoria Gierula / 13 listopada 2024, 11:18
-
Liga NarodówNieszczęsne kontuzje. Kolejni gracze nie będą do dyspozycji selekcjonera na mecz z Portugalią
Victoria Gierula / 13 listopada 2024, 10:25
-
Plotki transferoweTen Hag odrzucił ofertę włoskiego klubu
Kamil Gieroba / 12 listopada 2024, 19:12
-
EkstraklasaBalda: Ustanowiliśmy nowe standardy i sprofesjonalizowaliśmy Śląsk Wrocław
Kamil Gieroba / 12 listopada 2024, 17:00
-
Plotki transferoweGwiazdor Bundesligi jedną nogą w Liverpoolu
Mateusz Polak / 12 listopada 2024, 16:00