blank
fot. fot. twitter.com/OfficialFPL
Udostępnij:

Premier League: Burnley wyrywa 3 punkty Liverpoolowi

Liverpool stracił pierwsze ligowe punkty u siebie od lutego zeszłego roku. The Reds nie zdołali pokonać Burnley.

Liverpool zaczyna trzeźwieć po fecie mistrzowskiej i powoli wraca na właściwe tory. Po laniu od Manchesteru City i lekko wymęczonym zwycięstwie z Aston Villą, przyszło w końcu zdecydowane zwycięstwo - wyjazd do Brighton skończył się porażką gospodarzy 1:3. Dziś na przeciwko mistrzom Anglii stanęło ekipa Burnley, która choć przetrzebiona kontuzjami i brakami kadrowymi, to wciąż w gazie. The Clarets również dostali w łeb od Manchesteru City, ale podobnie jak Liverpool po tej porażce się obudzili i ruszyli punktować. A to im szło nieźle - 3 zwycięstwa i remis na 4 mecze, w tym każda wygrana z czystym kontem. Co prawda skromnie, bo wszystkie wygrane to 1:0, ale nie liczy się styl, a skuteczność.

Jednak mimo wszystko to Liverpool był faworytem i to on prowadził grę, stwarzając sobie to kolejne sytuacje. Lecz życie ofensywnemu tercetowi Jurgena Kloppa życie uprzykrzali obrońcy Burnley oraz walczący o "Złote Rękawice" Nick Pope. Już w 11. minucie Mohamed Salah powinien otworzyć wynik po podaniu przed pole karne od Andrew Robertsona. Egipcjanina jednak uprzedził James Tarkowski i wślizgiem wybił mu piłkę spod nóg.

Spora nieskuteczność

10 minut później kolejna groźna sytuacja The Reds. Tym razem próbował wychowanek Liverpoolu - Curtis Jones. Sadio Mane dostał piłkę w pole karne i wyłożył piłkę młodemu Anglikowi, lecz ten zamiast od razu ładować z pierwszej piłki na bramkę Pope'a, to postanowił sobie przyjął piłkę, po czym strzelił w biodro Phila Bardsleya. Po kolejnych 10 minutach Salah miał następną "setkę". Dostał podanie na skraju pola karnego, już w "szesnastce" minął Kevina Longa jak juniora i powinien oddać strzał na dłuższy słupek. Jednak Salah postanowił próbować płaskiego strzału na bliski słupek, przez co Pope zdołał sięgnąć piłkę.

Pope nie zdołał jednak uratować drużyny chwilę później. W 34. minucie po rzucie rożnym piłkę przed polem karnym zgarnął Fabinho. Brazylijczyk zauważył nadbiegającego przed bramkę Robertsona i dośrodkował na Szkota, a ten głową przelobował Pope'a, zdobywając swoją trzecią bramkę w sezonie.

Po przerwie Liverpool dalej próbował zamknąć to spotkanie, lecz brakowało im szczęścia. W 49. minucie próbował Roberto Firmino, któremu topornie idzie zdobywanie bramek u siebie. Tym razem przed celebracją powstrzymał go prawy słupek. Kolejną dogodną sytuację miał Jones, ale jego strzał był daleki od idealnego i minął lewy słupek.

Przysłowie mawia, że niewykorzystane lubią się mścić i w tym meczu znalazło sobie zastosowanie. W 69. minucie Burnley wyrównało. Jaki sposób bramek jest symbolem The Clarets? Oczywiście, że po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry. Tym razem nie bezpośrednio jak w ostatnich meczach, ale właśnie po długim podaniu w pole karne z rzutu wolnego z własnej połowy Tarkowski odegrał głową do Jaya Rodrigueza, a ten po kapitalnym woleju pokonał Alissona, nie dając mu szans na interwencję.

3 punkty na nodze

Liverpool dalej atakował, ale goście też próbowali wykorzystać zranionych gospodarzy. W 87. minucie mogli nawet zgarnąć pełną pulę punktów, ale powstrzymało ich aluminium. Najpierw Alisson wypiąstkował piłkę po dośrodkowaniu Ashleya Westwooda z rzutu rożnego. Piłka ponownie wróciła na lewe skrzydło i Westwood ponownie ją dośrodkował. Alisson jeszcze raz wypiąstkował, ale tym razem pod nogi Johanna Gudmundssona. Islandczyk przyjął piłkę i oddał strzał nad leżącymi zawodnikami Liverpoolu, w tym nad bramkarzem, ale trafił w poprzeczkę.

Ale i Liverpool miał okazję w ostatnich minutach. Długie podanie na prawe skrzydło dostał Trent Alexander-Arnold. Obrońca podał z pierwszej piłki w pole karne do Salaha, ale ten z jedenastu metrów oddał strzał ze swojej słabszej nogi, którego Pope pewnie wyłapał. Tym samym oznacza to pierwsze stracone punkty od lutego zeszłego roku. Wówczas bezbramkowo zremisowali u siebie z Manchesterem United. Nadal są w lidze niepokonani. Ostatnia porażka w Premier League na Anfield miała miejsce 23 kwietnia 2017 roku. Liverpool poległ wówczas z Crystal Palace 1:2.

11.07.2020, 35. kolejka Premier League, Anfield (Liverpool)

Liverpool FC - Burnley FC 1:1 (1:0)

Robertson 34' - Rodriguez 69'

Liverpool: Alisson - Williams (Alexander-Arnold 69'), Gomez, van Dijk, Robertson - Wijnaldum (Oxlade-Chamberlain 81'), Fabinho, Jones (Keita 69') - Salah, Firmino, Mane

Burnley: Pope - Bardsley, Long, Tarkowski, Taylor - Pieters (Gudmundsson 65'), Westwood, Brownhill, McNeil - Wood (Vydra 65'), Rodriguez

Żółte kartki: Gomez 80' - Bardsley 88', Pope 89'

Sędzia: David Coote


Avatar
Data publikacji: 11 lipca 2020, 18:09
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.