Polacy zamknęli usta hejterom [FELIETON]

PZPN

Gdy nad Polską szalał orkan Ksawery, uniemożliwiając blisko milionowi odbiorców oglądanie tego, jak nasi reprezentanci bawią się z Armenczykami na bardzo trudnym terenie. Biało-czerwoni są jednak w takim gazie, że nic nie było im straszne, a przy okazji wetknęli knebel w zęby wszystkich krytyków.

Na początek zarzut podstawowy, czyli po czym tak piać, skoro “Biało-czerwoni” rozbili ogórków. No nie do końca takich ogórków, bo reprezentacja Armenii to po pierwsze nie tylko Henrich Mkhitarian, ale zespół, który budował przed przeszło dziesięcioma latami Ian Porterfield. Przede wszystkim Szkot wmówił swoim podopiecznym, że wcale nie muszą się bać każdej kadry przyjeżdżającej do ich kraju, bo są w stanie walczyć z każdym. Śmierć selekcjonera jeszcze bardziej wzmocniła tą myśl.

Choć Armeńczykom ciągle zdarzają się spore blamaże i wielobramkowe porażki, potrafią też zrobić psikusa nie byle jakim zespołom. W przeciągu kilku lat potrafili zremisować z Włochami, pokonać Czarnogórę, a dziesięć lat temu również Polskę. Fakt jednak, że we wczorajszym spotkaniu rywale nie chcieli nam zrobić krzywdy.

A wynik otworzył Kamil Grosicki, który miał do przekazania przy okazji jedną rzecz wszystkim “kibicom”, którzy rozsiewali plotki o jego rzekomym pobycie w kasynie. Po pierwsze. Co to wszystkich obchodzi? Piłkarz jest od grania. Jeżeli po pijaku grałby lepiej, to nawet lepiej gdyby przychodził w takim stanie. Dopóki jego życie towarzyskie nie wpływa w żaden sposób na grę, wszystkich powinno to guzik interesować. Polacy mają jednak to do siebie, że bardziej niż swoim życiem, wolą interesować się życiem innych.

Gest Grosickiego był chyba dość jasny, a “odgrzewane kotlety” w postaci przeterminowanego zdjęcia, jako potwierdzenie wymysłów hejterów okazały się żałosne. Zresztą na naszych graczy krytyka dobrze działa. Zawsze odpowiadają przecież w najlepszy możliwy sposób.

Tak samo z Robertem Lewandowskim, który jeszcze niedawno był krytykowany za nieskuteczność w kadrze, dziś jest kluczowym elementem naszego zespołu. I choć nie można powiedzieć, że reprezentacja Polski to sam “Lewy”, z pewnością jest ogromną wartością dodaną, dziś strzelającą na zawołanie. Wyczyny strzeleckie naszego kapitana pewnie powodują na twarzach jego krytyków spore zaczerwienienia, spowodowane zażenowaniem. W jego przypadku nie można zarzucić ani małej ilości bramek, ani strzelania tylko najsłabszym rywalom.

Kolejna przed meczowa krytyka była związana z Wojciechem Szczęsnym, który zabawił się na konferencji prasowej w reportera i w humorystyczny sposób zapytał sztab szkoleniowy o ubiór Grzegorza Krychowiaka. Od razu odezwał się pierwszy moralista Rzeczpospolitej, Tomasz Hajto. Z całym szacunkiem do naszego byłego wybitnego reprezentanta, ale on sam nigdy nie omieszkał wprowadzać dobrego humoru w przeróżne towarzystwa, co udowodnia do dziś. Krytyka Wojtka z jego ust wygląda żałośnie. Jako dusza towarzystwa 44-latek sam powinien podkreślać jak ważna jest atmosfera w szatni.

A, że nasi kadrowicze nie są w złych humorach widać na kanale “Łączy nas piłka”. Chyba lepiej, że nasi dobrze czują się w swoim towarzystwie, tworzą zgraną, zwartą grupę, której żadna krytyka, ani słabszy mecz nie jest w stanie rozbić. A okazywanie tego na przeróżne sposoby jest objawem wszechobecnego luzu, który zdecydowanie pomaga naszym.

Sam jeszcze niedawno byłem zwolennikiem gry dwoma napastnikami, przez naszą kadrę. Robert Lewandowski miał więcej luzu, dzięki obecności Arkadiusza Milika, a Piotr Zieliński mógł zająć pozycję numer osiem, czyli taką, z którą gra w klubie. Typowa “dziesiątka” jeszcze przerasta Zielińskiego, który choć ma wszelkie umiejętności, by stać się jednym z najlepszych graczy na świecie na tej pozycji, zwyczajnie nie najlepiej wypełniał luki, po zejściach do piłki Roberta Lewandowskiego, przez co często grywaliśmy bez żadnego gracza mogącego potencjalnie zakończyć akcję w polu karnym. Mecz z Armenią pokazał jednak, że “Lewy” nawet sam jest w stanie rozmontować defensywę rywali.

Objawił się też Rafał Wolski, co dobrze wróży tej pozycji. Piekielnie utalentowany chłopak przed laty nie wykorzystał swojej szansy na wielką karierę, jednak teraz odradza się w barwach Lechii Gdańsk, co poskutkowało powrotem do reprezentacji Polski. W końcu strzelił też pierwszą bramkę i niedługo może to właśnie on stworzy z Robertem Lewandowskim i Piotrem Zielińskim ofensywne trio. Naszej kadrze przydałyby się jego dryblingi i świetne rozegrania. Opinia Sebastiana Mili, że to najlepszy pomocnik Ekstraklasy, z pewnością nie musi być na wyrost.

Pozostaje jeszcze pytanie co do Adama Nawałki. Jaki sens miało wpuszczenie Thiago Cionka na ostatnie kilka minut? Przy ogromnej przewadze wprowadzenie człowieka, który kompletnie nic nie ma prawa wnieść do gry mija się kompletnie z celem. Polski Brazylijczyk nie mógł w tak krótkim czasie pozwolić szkoleniowcowi ani na zabezpieczenie tyłu, ani przetestowanie jakiegokolwiek ustawienia. Aż prosiło dać szansę debiutu Tomaszowi Kędziorze, czy Damianowi Kądziorowi. Jednak nasz selekcjoner nie raz już udowadniał, że Cionek i Krzysztof Mączyński to jego ulubieńcy i będzie dawał im grać jak najwięcej kosztem innych.

Na koniec jednak gorzka pigułka. Faktycznie po spotkaniu z Armenią nie możemy wpadać w huraoptymizm. Armenia to jednak nie Francja, czy Niemcy, prawdziwy test odbędzie się w niedzielę. Wtedy będziemy mogli zweryfikować formę naszego zespołu. Na razie jednak można dopatrzyć się sporo pozytywów i przede wszystkim świetną odpowiedź naszych reprezentantów na wszelkie rodzaje krytyki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x