Podsumowanie kolejki Ligue 1. Stępiński bohaterem

Kolejne dobre mecze rozegrali Polacy w Ligue. Oprócz tego w miniony weekend we Francji nie obyło się bez niespodzianek.

Rennes – Guingamp 1:0 (90+3′ Adama Diakhaby)

Sporo działo się głównie po przerwie. Rennes stawiane w roli faworyta nie potrafiło jednak poradzić sobie z obroną gości. Szarpać próbował Kamil Grosicki, jednak nie był to dzień Polaka. W końcu w 64 minucie Moustapha Diallo złapał za koszulkę wbiegającego Paula-Georgesa Ntepa. Francuz to wykorzystał i padł w polu karnym, a arbiter podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Kamil Grosicki, jednak jego strzał fantastycznie wybronił Karl-Johan Johnsson.

To mogło szybko się zemścić, gdy miejscowi zaczęli wykonywać rozpaczliwe ataki. Po jednym z nich z szybką kontrą ruszyli przyjezdni, jednak w kluczowym momencie źle rozegrali akcje i całość spaliła na panewce. Gdy wydawało się, że Rennes ostatecznie zostanie z jednym punktem, a odpowiedzialność w pewnym stopniu spadłaby na Polaka, Wesley Said ruszył lewą stroną boiska i wrzucił prosto do nadbiegającego Adamy Diakhaby’ego, który dołożył nogę i dopełnił formalności.

Paris Saint-Germain – Bordeaux 2:0 (3′, 30′ Edinson Cavani)

W “polskim” meczu wystąpił tylko Igor Lewczuk. Grzegorz Krychowiak cały mecz obejrzał z ławki. Polski pomocnik nie był jednak potrzebny, bowiem jego zespół całkowicie zmiażdżył rywali. Już w trzeciej minucie Edinson Cavani świetnie uderzył głową po dośrodkowaniu Angela Di Marii i otworzył wynik.

Kolejne minuty to mnóstwo szans dla gospodarzy na podwyższenie wyniku. W jednej z akcji piłkę z linii bramkowej wybijał m.in. Igor Lewczuk. Kolejny gol padł po pół godzinie gry. Kurzawa dostał piłkę po lewej stronie boiska, dograł do Cavaniego, który ładnie zmienił kierunek loty piłki piętką. Problem jednak taki, że Kurzawa był na pozycji spalonej, co przeoczył sędzia.

Ilość szans PSG była praktycznie niezliczona. I wcale nie świetne interwencje bramkarza, ile brak dokładności i szczęście uchroniło Bordeaux od kompletnej klęski. Goście dopiero w samej końcówce odważniej ruszyli do ataku i stworzyli kilka szans. Świetnie interweniował jednak Alphonse Areola.

Lille – Nancy 1:0 (75′ Eder)

Lille niespodziewanie długo męczyło się na własnym stadionie. W drugiej połowie rozpoczęły się prawdziwe ataki, a doskonałą szansę miejscowi mieli w 68 minucie, gdy Eric Bautheac dopadł do przypadkowo odbitej piłki i z kilku metrów ładnie uderzył po długim słupku, jednak fantastyczną interwencję zaliczył Guy N’dy Assembe.

Chwilę później w końcu padł gol. Sebastien Corchia dostał świetne podanie w pole karne. Ze spóźnionym wślizgiem wpadł z kolei Michael Chretien, który spowodował tym samym rzut karny. A ten na bramkę zamienił Eder.

Dijon – Montpellier 3:3 (40′ Diony, 83′ Vanden Borre (sam), 90′ Riviere – 19′, 25′, 58′ Ninga)

Świetne widowisko obejrzeli kibice w Dijon. W 19 minucie Delvin Ninga dostał świetne podanie w polu karnym i ładnym strzałem otworzył wynik spotkania. Parę minut później ten sam zawodnik przeprowadził fantastyczną akcję i podwyższył prowadzenie. Jeszcze przed przerwą Lois Diony zaliczył nieudane dośrodkowanie, jednak katastrofalną pomyłkę zaliczył Geoffrey Jourden, który sam odbił piłkę w ten sposób, że wpadła do bramki.

Po przerwie jednak jeszcze raz pokazał się Ndinga i wydawało się, że Kongijczyk w pojedynkę zapewni swojej ekipie trzy punkty. Parę minut przed końcem Anthony Vanden Borre chciał wybić piłkę spod nóg rywala, jednak trafił do własnej bramki, a w ostatniej minucie Vincent Rufli posłał długą piłkę w pole karne. Obrońcom urwał się Yohann Riviere i skierował piłkę do bramki.

Nantes – Bastia 1:0 (18′ Stępiński)

Kolejne świetnie spotkanie rozegrał Mariusz Stępiński, który zaczyna powoli przebijać się na czołówki francuskich gazet sportowych. Tym razem Polak zapewnił zwycięstwo swojej ekipie i dzięki temu oddalić się od strefy spadkowej. W 18 minucie młody napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam i precyzyjnym strzałem lewą nogą posłał piłkę obok wychodzącego bramkarza, a ta wpadła do bramki.

Goście mieli dobre sytuacje do wyrównania, jednak brakowało szczęścia. Po jednej z akcji i świetnym strzale Allana Sainta-Maximina, piłka odbiła się od słupka i wpadła prosto do rąk bramkarza. W drugiej połowie mieliśmy do czynienia z prawdziwą wymianą ciosów i paradami bramkarskimi. Fenomenalnie w bramce spisywał się Remi Riou, który uratował swojemu zespołowi komplet punktów. Dłużny mu nie pozostał również vis-a-vis.

Caen – Toulouse 1:0 (65′ Santini)

Choć to gospodarze tworzyli sobie sytuacje, po których oddali więcej strzałów, bardziej dogodne okazje mieli goście. Pod koniec pierwszej połowy Martin Braitwhite dostał świetne podanie, jednak w sytuacji sam na sam minimalnie się pomylił. A po przerwie po koronkowej akcji Jimmy Durmaz uderzył w poprzeczkę.

Mecz rozstrzygnął się w 65 minucie, gdy Ivan Santini zamienił rzut karny na bramkę.

Metz – Monaco 0:7 (8′ Lemar, 24′ Germain, 40′ Silva, 69′ Fabinho, 72′ 84′ Carillo, 90′ Boschilia)

Ten mecz warto pominąć w opisie. Wystarczy bowiem popatrzeć na wynik, który nie jest przypadkiem. Gospodarze zasłużyli jednak na bramkę, po ambitnej postawie, ostatecznie jednak wszelkie próby albo rozbijali obrońcy, na czele z Kamilem Glikiem, albo bronił Danijel Subasić. A Monaco po prostu robiło swoje.

Angers – Olympique Marsylia 1:1 (90+3′ Capelle – 64′ Thauvin)

Już w drugiej minucie bardzo groźną okazję stworzyli sobie goście, jednak Bouna Sarr trafił głową prosto w bramkarza. Tuż przed przerwą Bafetimbi Gomis zdobył gola, jednak w momencie podania był na dwumetrowym spalonym co wyłapał sędzia.

Angers również kilka razy było bliskie zdobycia gola. Gospodarze głównie ograniczyli się do strzałów z dystansu, które sprawiały sporo kłopotów Yohannowi Pelemu. W 64 minucie Florian Thauvin przeprowadził akcję w stylu Arjena Robbena i zakończył wszystko strzałem. Po interwencji obrońcy piłka podskoczyła i przelobowała bramkarza.

W doliczonym czasie gry gospodarze zagrali typowo “na aferę”. Po kilku wygranych pojedynkach główkowych, w końcu do bramki piłkę skierował Pierrick Capelle. Arbiter uznał gola, choć zawodnik w momencie ostatniego dotknięcia piłki był na ogromnym spalonym.

Nice – Lorient 2:1 (11′ Perreira, 86′ Balotelli – 61′ Moukandjo)

Głównym bohaterem tego spotkania jak można było się spodziewać był Mario Balotelli. Jednak w 11 minucie Ricardo Perreira wpadł w pole karne i ładnym strzałem otworzył wynik spotkania. Po przerwie fantastycznie zagrał Mohamed Mara, a w sytuacji sam na sam Benjamin Moukandjo pokonał bramkarza.

W końcówce głównym aktorem był już “Super Mario”. Najpierw Włoch zabawił się z obrońcami i pięknym strzałem wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Chwilę później ściągnął koszulkę za co został ukarany żółtą kartką, a chwilę później schodził już z boiska, gdy został ukarany w ten sam sposób za małą przepychankę z rywalem.

Olympique Lyon – Saint-Etienne 2:0 (41′ Dardel, 89′ Ghezzal)

Tuż przed przerwą Sergi Darder pięknie zamknął dośrodkowanie Nabira Fekira i otworzył wynik spotkania. Przez całą drugą połowę gospodarze męczyli się z rywalami. Od samego początku drugiej części gry goście wyczuli swoją szansę, jednak strzały Monneta-Pacqueta zatrzymywały się albo na słupku, albo na nogach bramkarza.

W samej końcówce Lyon przypieczętował trzy punkty. Rachid Ghezzal popisał się fantastycznym uderzeniem z dystansu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x