Podsumowanie 20. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Po 60 dniach oczekiwania i tęsknoty wróciła T-Mobile Ekstraklasa. Niestety nie rozpieściła nas na razie dobrym poziomem meczów i dużą ilością ładnych goli, ale idąc za przysłowiem “pierwsze koty za płoty” możemy mieć tylko nadzieję, że z kolejki na kolejkę będzie coraz ciekawiej. Już zdarzyło się sporo interesujących rzeczy, w tym strata punktów przez drużyny z czołówki tabeli. Zapraszam do podsumowania 20. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

Piątek trzynastego zazwyczaj uznawany jest za pechowy dzień. Mimo wszystko wszyscy fani polskiej ligi oczekiwali, że nie będzie tego widać po naszych ligowcach i zobaczymy dwa ciekawe starcia na początek rundy wiosennej. Od razu na pierwszy ogień rzucona została czerwona latarnia, czyli Zawisza Bydgoszcz, który zmierzył się z beniaminkiem Górnikiem Łęczna. W składzie gospodarzy znalazło się miejsce dla aż siedmiu nowych twarzy – w pierwszym garniturze wybiegli bowiem Barisić, Kamiński, Majewskij, Marić, Pulhac, Smektała i Świerczok. U gości mogliśmy oglądać jedną nową twarz – Litwina Evaldasa Razulisa, jednak najbardziej zauważalny był brak Fiodora Cernycha. Pierwsze pół godziny można było traktować raczej jako typowe rozbieganie na treningu. Dopiero ostatni kwadrans zaowocował groźniejszymi strzałami na bramki, ale i tak nie zobaczyliśmy bramek. Druga połowa wcale nie wyglądała lepiej. Najlepszą okazję miał Barisić, ale w pojedynku z bramkarzem gości Prusakiem przegrał. Ostatecznie nie zobaczyliśmy goli w tym meczu. Dla Zawiszy był to ósmy z rzędu mecz bez zwycięstwa, natomiast podopieczni trenera Szatałowa (byłego szkoleniowca bydgoskiego klubu) są niepokonani od czterech kolejek.

Po słabym widowisku w Bydgoszczy przyszedł czas na mecz, który powinien być hitem kolejki, czyli Lechia – Wisła. Drużynę Lechii przed rundą wiosenną zasilili między innymi Grzegorz Wojtkowiak, Jakub Wawrzyniak i Sebastian Mila. Każdy z nich miał być dużym wzmocnieniem jedenastki Jerzego Brzęczka. Tymczasem w składzie Wisły nie zobaczyliśmy ani jednej nowej twarzy. Od początku próbowali dominować piłkarze Lechii i zaowocowało to bramką Piotra Grzelczaka w 55′ minucie. Piłkę świetnie wywalczył na linii końcowej Grzegorz Wojtkowiak i dograł do Grzelczaka, który precyzyjnym strzałem pokonał Michała Buchalika. Wisła dopiero w końcówce zaczęła próbować konstruować akcje, ale ostatecznie nie zdołała zagrozić rywalom. Lechia wygrała 1:0.

Sobotę rozpoczęliśmy dwoma meczami. W Chorzowie Ruch walczący o utrzymanie podejmował Piast Gliwice. Mimo to obydwa zespoły za cel obrały grę w grupie mistrzowskiej. Lepszy okazał się Ruch, a ojcami sukcesu byli Grzegorz Kuświk i Jakub Kowalski, a decydujący okazał się fragment siedmiu minut (od 50 do 57). Dla podopiecznych Waldemara Fornalika było to piąte zwycięstwo w tym sezonie. Natomiast gliwiczanie przegrali po raz siódmy w kampanii.

W międzyczasie rywalizowały ze sobą drużyny ze środka tabeli: GKS Bełchatów i Podbeskidzie Bielsko-Biała. W drużynie gości mogliśmy oglądać jednego nowego zawodnika – Kolcak zagrał od pierwszych minut w środku pola. W Bełchatowie zaś znalazło się miejsce dla Małkowskiego i Piecha. Kluczową postacią meczu okazał się pomocnik “Górali” Maciej Iwański. Były Legionista wykorzystał najpierw rzut karny, a potem skutecznie egzekwował rzut wolny. GKS zdołał odpowiedzieć jedynie trafieniem nowego napastnika – Arkadiusza Piecha. Dla GKS-u Bełchatów był to szósty kolejny mecz bez zwycięstwa. Dla Górali było to za to czwarte zwycięstwo w pięciu ostatnich meczach. Podopieczni trenera Ojrzyńskiego umocnili swoje miejsce w górnej połówce tabeli.

Na ostatni sobotni mecz wybraliśmy się do Szczecina. Tamtejsza Pogoń, która ma aspiracje, by walczyć jeszcze nawet o europejskie puchary dostała ciężki test na starcie wiosny w postaci rywalizacji z Lechem Poznań. Wśród “Portowców” od pierwszych minut wybiegli na boisko dwaj nowi piłkarze: Ricardo Nunes i Vladimir Kamess. Maciej Skorża postawił na zawodników kończących rundę jesienną. Spotkanie doskonale ułożyło się dla gospodarzy, bo już w trzeciej minucie gola strzelił Marcin Robak wykorzystując zamieszanie w polu karnym po dośrodkowaniu Ricardo Nunesa z rzutu rożnego. Gdy wydawało się, że Pogoń zatrzyma na własnym terenie trzy punkty gola w doliczonym czasie meczu strzelił Paulus Arajuuri, dla którego to premierowe trafienie w Ekstraklasie.

W niedzielę przyszedł czas by zobaczyć w jakiej dyspozycji są drużyny z czołówki tabeli. Na początek Śląsk Wrocław na wyjeździe zagrał z Cracovią Kraków. O ile w pierwszej połowie zobaczyliśmy niemrawe próby strzałów na bramki rywali, ale nie widzieliśmy goli to w drugiej było już zupełnie inaczej. Swoje premierowe trafienie w 51′ minucie zaliczył Peter Grajciar i dzięki jemu Wrocławianie wyszli na prowadzenie. Jednak tuż przed końcem wyrównał Marcin Budziński. Jeszcze w doliczonym czasie gry doszło do ciekawej sytuacji, bo piłkę w siatce gospodarzy umieścił Tomasz Hołota i jego drużyna już cieszyła się z wygranej, ale sędzia dopatrzył się spalonego. Ostatecznie mieliśmy podział punktów.

Śląsk po swoim meczu mógł zobaczyć w jakiej dyspozycji są ich rywale w ćwierćfinale Pucharu Polski – Legia Warszawa. Henning Berg wystawił niemal całkowicie odmienioną jedenastkę na mecz z Jagiellonią Białystok. Sam mecz obfitował w dużo emocji. Już w 12′ minucie fantastycznego gola strzelił Maciej Gajos. Pomocnik “Jagi” popisał się naprawdę wyśmienitym strzałem, a Arkadiusz Malarz nie miał szans w tej sytuacji. Niemal kwadrans później mogło być już 2:0 dla przyjezdnych. Inaki Astiz w swoim polu karnym sfaulował Łukasza Tuszyńskiego, ale zobaczył tylko żółtą kartkę, choć zdaniem wielu sędzia mógł dać mu nawet czerwony kartonik. Jedenastki nie wykorzystał jednak Gajos. Do przerwy to Jagiellonia niespodziewanie prowadziła 1:0. Drugą połowę zaczęła również świetnie. Prawą flanką po doskonałym prostopadłym podaniu popędził Dzalamidze, Gruzin wpadł w pole karne i wycofał piłkę do Tuszyńskiego. 25-latek w biegu przyjął sobie piłkę i uderzył z ośmiu metrów, ta odbiła się jeszcze od interweniującego Lewczuka i wpadła do bramki obok bezradnego Malarza. Dopiero pod koniec meczu Legię było stać na bramkę kontaktową. W 84′ minucie na 2:1 strzelił Helio Pinto, ale moment później Legia musiała grać już w osłabieniu, bo drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę dostał Igor Lewczuk. Dosłownie dwie minuty później kropkę nad i postawił znakomicie grający w tym meczu Maciej Gajos. Legia – Jagiellonia 1:3.

Kolejkę tradycyjnie zamykaliśmy w poniedziałek, tym razem spotkaniem Górnika Zabrze z Koroną Kielce. Zanim jedenastki obu ekip wybiegły na plac gry, to przede wszystkim w oczy rzucała się liczba obcokrajowców w obu zespołach. O ile w drużynie gospodarzy graczami spoza polskich granic byli tylko Steinbbors, Gergel oraz sprowadzony zimą na Roosevelta Grendel, to kielczanie przeciwko Górnikowi wystawili armię składającą się z sześciu obcokrajowców. Najbardziej znanym był oczywiście Kapo, który ma za sobą przeszłość między innymi w Auxerre i Juventusie. Remisem 1:1 zakończyło się ostatnie spotkanie 20. kolejki polskiej ekstraklasy, w którym Górnik konfrontował swoje siły z Koroną. Chociaż w pierwszej części gry zespołem lepszym była drużyna z Zabrza, to pierwsi gola po zmianie stron strzelili za sprawą Dejmka kielczanie. W 82. minucie do wyrównania doprowadził Skrzypczak.

tabela 20 kol

 

11 kol 20

Kolejka 20 – 14-15 lutego
Cracovia 1-1 Śląsk Wrocław 15 lutego, 15:30 (8156)
Marcin Budziński 88 – Peter Grajciar 51
żółtą kartką został ukarany także rezerwowy zawodnik gości – Mariusz Pawełek
GKS Bełchatów 1-2 Podbeskidzie Bielsko-Biała 14 lutego, 15:30 (2550)
Arkadiusz Piech 68 – Maciej Iwański 16 (k), 37
Górnik Zabrze 1-1 Korona Kielce 16 lutego, 18:00 (3000)
Szymon Skrzypczak 82 – Radek Dejmek 56
Lechia Gdańsk 1-0 Wisła Kraków 13 lutego, 20:30 (14 363)
Piotr Grzelczak 54
Legia Warszawa 1-3 Jagiellonia Białystok 15 lutego, 18:00 (20 663)
Hélio Pinto 84 – Maciej Gajos 12, 86, Patryk Tuszyński 53
W 26. minucie Maciej Gajos (Jagiellonia Białystok) nie wykorzystał rzutu karnego.
Pogoń Szczecin 1-1 Lech Poznań 14 lutego, 18:00 (9684)
Marcin Robak 3 – Paulus Arajuuri 90
Ruch Chorzów 2-0 Piast Gliwice 14 lutego, 15:30 (6650)
Grzegorz Kuświk 50, Jakub Kowalski 57
Zawisza Bydgoszcz 0-0 Górnik Łęczna 13 lutego, 18:00 (1210)

 

 


x